Rosyjska Wikpedia
Wikipedia będąca cyfrowym przedłużeniem marzeń oświeceniowych encyklopedystów jest obecnie jednym z najpopularniejszych źródeł wiedzy. Najobszerniejsza jest jej anglojęzyczna wersja. Rosja zajmuje siódme miejsce, a Polska dziesiąte. Choć wielokrotnie podnoszone są zarzuty co do jej jakości i wiarygodności pojawiających się w niej artykułów, na przestrzeni lat stała się źródłem podstawowych informacji dla milionów ludzi na całym świecie, którzy posiadają dostęp do internetu.
Wojna w Ukrainie
Powszechnie dostępna internetowa encyklopedia jest solą w oku totalitarnych reżimów. Nie powinien więc dziwić fakt, że już w 2019 roku Władimir Putin wpadł na pomysł stworzenia rosyjskiej wersji Wikipedii. Wówczas też podjęto decyzję o stworzeniu suwerennej sieci dla rosyjskojęzycznych użytkowników.
Mandat dla Wikipedii
Od czasu rosyjskiej aneksji Krymu wyraźnie widać rozdźwięk pomiędzy relacjonowaniem wydarzeń na wschodzie Ukrainy. Gdy autorzy z okupowanego kraju pisali o konflikcie terytorialnym, według rosyjskojęzycznej alternatywy Wikipedii, czyli BRE, "Republika Krym jest podmiotem Federacji Rosyjskiej".
Po lutowej inwazji rosyjskich wojsk na terytorium Ukrainy, wojna informacyjna przybrała na sile. Na reakcje Kremla nie trzeba było długo czekać. Jak donosi serwis press.pl., organ nadzorujący media w Rosji od pierwszego marca czterokrotnie wysyłał upomnienia pod adresem administratorów Wikipedii. Zdaniem Roskomnadzora sekcje "Stosunki z Ukrainą (2012-obecnie)" oraz "Po inwazji na Ukrainę (2022)" zawierają "nieścisłe informacje na temat specjalnej operacji wojskowej Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej".
Moskiewski sąd zagroził nałożeniem grzywny w wysokości do 8 mln rubli na Wikipedię. Na celowniku wymiaru specyficznej sprawiedliwości znalazł się również serwis Google. Kreml, strasząc karą do 12 mln rubli, chce wymusić usunięcie - zdaniem rządzących - fałszywych informacji na temat wojny w Ukrainie.
- Decydować o nałożeniu kar będą rosyjskie sądy. Te przepisy mają de facto penalizować rzetelne informowanie o wojnie w Ukrainie, a tym bardziej o zbrodniach wojsk rosyjskich - zaznacza prof. Dariusz Jemielniak, członek Rady Powierniczek Wikimedia Foundation, badacz społeczny analizujący dezinformację w sieci i ruchy antynaukowe. - Politycy wpływają na treści w wyszukiwarkach tak samo jak korporacje, bo prezentacja w internecie stała się częścią marketingu. To dlatego tak niektórych kłuje w oczy Wikipedia, ponieważ jest bardzo odporna na manipulacje, a także opiera się o wiarygodne źródła, do których także podaje odnośniki - podsumowuje.
Zobacz także:
- "Opcja adopcja". Dior ze schroniska znalazł rodzinę. Jak się czuje w nowym domu?
- Cristiano Ronaldo stracił syna. "To największy ból, jaki czuć może rodzic"
- Niezwykłe podróże Tony'ego Halika. Elżbieta Dzikowska opowiedziała, jaki był prywatnie
- 30 lat doświadczenia
- Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
- Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
- Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Mikhail Svetlov / Contributor / East News