Kuba Witek to reżyser, który w lipcu 2019 r. wziął udział w wyprawie Instytutu Oceanologii w Sopocie na zachodni Spitsbergen. Celem ekspedycji była obserwacja zmian klimatu i arktycznych lodowców. W marcu Witek miał realizować nowy film na Grenlandii, ale koronawirus zatrzymał go na Wyspach Owczych. W programie opowiedział o tym, co zaobserwował w trakcie swoich podróży.
„Ruch lodu. Podróż przez topniejącą Arktykę”
Z krajami Północy związałem się już kilka lat temu. Wszystko zaczęło się od mojej samotnej wyprawy rowerowej dookoła Islandii, której efektem był mój pierwszy film dokumentalny o Polakach, którzy tam żyją i których spotkałem podczas tej podróży. Wtedy miałem też pierwszy raz okazję zobaczyć na własne oczy lodowiec.
Zacząłem o tym wszystkim czytać. W konsekwencji i przy robieniu kolejnych filmów na Wyspach Owczych poznałem profesora Jana Marcina Węsławskiego z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie, który zaprosił mnie do udziału w ekspedycji na Spitsbergen
Topniejące lodowce
Spotkaliśmy dużą ilość turystów, szczególnie w bliższej odległości do Longyearbyen, czyli głównego miasta, w którym znajduje się lotnisko na Spitsbergenie. Powiem szczerze, że to budzi trwogę. Szczególnie, jak się zobaczy ilość skuterów śnieżnych, które latem stoją w zasadzie wszędzie, są ich setki, więc można sobie łatwo wyobrazić, co tam się dzieje zimą
Na pewno to była pobudka przy czole lodowca na jachcie polarnym "Magnus Zaremba", kiedy wyszedłem na kawę na pokład i zobaczyłem ten wielki lodowiec. Ten widok zapamiętam do końca życia i też, gdy pierwszy raz, podczas zejścia na ląd trafiliśmy na ślady niedźwiedzia polarnego, w tym przypadku akurat niedźwiedzicy z małym niedźwiadkiem. To uczucie, gdy człowiek wie, że jest w jego królestwie, łódka jest daleko, ponton szybko nie przypłynie i trzeba się trzymać wszystkich ustalonych procedur bezpieczeństwa. Takiego uczucia też nie zapomnę na pewno nigdy
Izolacja na Wyspach Owczych
Na pewno trzeba zwrócić uwagę, że społeczeństwa Północy, a szczególnie Farerczycy znacznie różnią się od Hiszpanów lub Włochów, którzy są przyzwyczajeni do przebywania w dużych skupiskach ludzi, wychodzenia. Tutaj ludzie nie spotykają się tak często. Pogoda też bardzo sprzyja przebywaniu w domu, a co za tym idzie w tym przypadku – kwarantannie