Pod dom podjechał listonosz, czekałam na ten dzień. Dzień kiedy przyjdzie wiadomość, że machina ruszyła. Pismo z sądu w sprawie mojego syna-sądowy nakaz leczenia.
Zastanawiam się czasem dlaczego nie jest chory na jakąś chorobę, która budzi litość, chęć pomocy, chorobę na którą opracowano leki, terapie. Leżałby w szpitalnym łóżku, ludzie wokół w białych kitlach dbaliby o to, żeby jak najszybciej doszedł do zdrowia. Mogłabym go karmić, dotykać dłoni, czytać mu i wierzyć, że jeszcze miesiąc, dwa i wyjdzie zdrowy, będzie się uśmiechał, pojedzie na wakacje i wróci z nich bogatszy o nowe przyjaźnie, wspomnienia i dziecięce przygody. Zamiast tego jest wstyd, zażenowanie, próby wyjaśnienia lekarzom, że ja już nie chcę im przeszkadzać w pracy, że chcę tylko pomocy, że nie ja zdecydowałam o tym, żeby spędzić noc w sali szpitalnej, którą musieli dla mnie i dla niego przeznaczyć.
Chciałabym poprosić syna, żeby uporządkował swoje biurko, ale nie mogę. Mogę poprosić, żeby usunął wiadro z wodą i z plastikową butelką, w której wypala otwór.
Dzisiejszy odninek "Rozmów w toku" poświęcony będzie uzależnieniu dzieci od telefonów komórkowych. Do uzależnienia przyczyniają się - zdaniem Ewy Drzyzgi - sami rodzice, którzy obdarowują dzieci już od najmłodszych lat takimi gadżetami. 83 proc. dziesięciolatków posiada telefon komórkowy - to daje Polakom pierwsze miejsce na świecie! Czy podarowałaś/-łeś swojemu dziecku telefon komórkowy?