Beata Pawlikowska wspomina wyprawy do dżungli. "Jest miejscem totalnie nieprzewidywalnym"

Beata Pawlikowska
Beata Pawlikowska odkrywała gorącą Kolumbię
Źródło: Dzień Dobry TVN
Beata Pawlikowska co roku od 30. lat jeździ do dżungli. Kilka tygodni temu po raz kolejny była w Ameryce Południowej. Jak te podróże pomagają jej naładować baterie i czy są receptą na wewnętrzne rozterki? O tym opowiedziała teraz w Dzień Dobry TVN.

Wyjątkowość dżungli według Beaty Pawlikowskiej

Podróżniczka lubi wracać do Ameryki Południowej i Bogoty. Mówi, że kultura jest tam zróżnicowana, a ludzie są bardzo otwarci i pozytywni. Nie przejmują się zbytnio niczym, ponieważ są zanurzeni w teraźniejszości. Najbardziej niezwykła jest jednak dla niej styczność z naturą i wizyta w dżungli amazońskiej. Choć wraca tam od 30-stu lat, zawsze chodzi z przewodnikiem, bo wyprawa na własną rękę jest zbyt niebezpieczna.

- Za każdym razem, kiedy jestem w dżungli, odkrywam coś nowego, ale też odkrywam coś nowego o sobie. (...) Do dżungli nawet Indianie nie chodzą sami, tylko chodzą we dwójkę albo w większej grupie. Dżungla jest miejscem totalnie nieprzewidywalnym. Po pierwsze dlatego, że jest wiele ścieżek, które wyglądają identycznie. Tylko Indianin wie, która z tych ścieżek dokąd prowadzi, bo Indianie (...) instynktownie znajdują drogę. Ale są też różne pułapki w dżungli, np. czarne dziury - opowiadała Beata Pawlikowska w Dzień Dobry TVN.

Życie w dżungli według Beaty Pawlikowskiej

Beata Pawlikowska podkreśliła, że w dżungli może się zdarzyć bardzo dużo niespodziewanych sytuacji, na które nie ma się wpływu i nie można się na nie przygotować. Mieszka tam bowiem wiele niebezpiecznych zwierząt, jak np. jaguary, jadowite węże czy skorpiony. Chodząc po tym terenie trzeba mieć bardzo wyczulone zmysły i iść w taki sposób, jak Indianie, czyli łączyć znajomość terenu (Indianie nie tylko po śladach, ale również po zapachu potrafią rozpoznać zwierzę, które przechodziło) z totalną uważnością i skupieniem.

- Mam taką teorię, że my wszyscy to mamy w sobie, ale ponieważ żyjemy w mieście, gdzie jest bardzo dużo bodźców i mózg musi się bronić przed ich nadmiarem, to dopiero kiedy jesteśmy na pustyni, na sawannie, w buszu, w dżungli czy na oceanie, te wszystkie zmysły mają szansę się przebudzić i prowadzić nas dalej. To jest bardzo przydatna umiejętność nie tylko w dżungli, ale też kiedy podejmuje się różne życiowe decyzje i człowiek nie wie, bo jest tyle informacji, które trzeba skompilować i przeanalizować. Warto jest wtedy część z nich analizować umysłem, a część zostawić instynktowi i pójść za tym, co podpowiada serce - doradziła Beata Pawlikowska w naszym programie.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości