Mikołaj Sondej o wyprawie po Arktyce. "Nie było granicy pomiędzy horyzontem a Ziemią"

Mikołaj Sondej
Kolejna wyprawa Mikołaja Sondeja
Źródło: Dzień Dobry TVN
Mikołaj Sondej jest 25-letnim podróżnikiem, który od kilku lat oddaje się swojej pasji i odkrywa różne zakątki Ziemi. Obecnie przebywa w Norwegii, gdzie przez dwa tygodnie wędrował z przyjacielem i jego dwoma psami w warunkach nocy polarnej. Jak wyglądała ta wyprawa? O tym opowiedział w Dzień Dobry TVN.

Wędrówka po Arktyce

Mikołaj Sondej odbył już wiele niesamowitych podróży w różne zakątki świata. Gdy poprzednim razem gościł w Dzień Dobry TVN przemierzał na rowerze Afrykę, później jednak całkowicie zmienił klimat oraz temperatury - po 9 dniach pobytu w Polsce wyjechał do Norwegii. Przez ponad dwa tygodnie maszerował przez odległe na północy płaskowyże tego kraju z 4-letnim Ngaru i 11-letnią Tajgą, czyli psami rasy Alaskan Malamute, a także swoim przyjacielem, Maurycym.

- Maszerowaliśmy w kompletnej nocy, w ciemności polarnej i przez większość czasu z zorzą polarną na niebie. Tak spędzaliśmy ostatnie trzy tygodnie. (...) White-out zdarzał nam się praktycznie codziennie. Jest wtedy, kiedy nie ma granicy pomiędzy horyzontem a Ziemią, więc tak naprawdę niebo zlewa się z podłożem. Jedyne, co widać, to taką białość. Jeżeli się nie przejdzie kilku metrów do przodu, to tak naprawdę nie widać, co jest przed nami. (...) Bardzo łatwo się zgubić, bardzo łatwo gdzieś wpaść i trzeba być uważnym - opowiadał Mikołaj Sondej w Dzień Dobry TVN.

Mikołaj Sondej o wyprawie po Norwegii

Podróżnicy pierwotnie mieli zacząć w miejscowości Vardo, jednak przez burzę śnieżną i utrudnienia na drodze zmuszeni byli do wyruszenia z Vadso. Przez kolejne dwa tygodnie wędrowali w kierunku Lakselv. Choć planowali pokonywać około 20-30 km dziennie, już pierwszego dnia wiedzieli, że przez wyjątkowo sypki śnieg nie będzie to możliwe. W sumie nie przeszli planowanych 400 km, a mniej niż 200 km. Przemieszczali się głównie nocą.

- Łatwiej się nawiguje nocą, ponieważ wtedy można patrzeć na gwiazdy, jeżeli się gdzieś zmierza. My nie chodziliśmy akurat szlakami, więc cały czas sprawdzaliśmy GPS, cały czas sprawdzaliśmy kompas. To sprawdzanie kompasu na zimnie jest całkiem niewygodne, bo trzeba zdjąć rękawiczki, popatrzeć na mapę i wtedy te ręce odmarzają. W środku nocy można natomiast (...) patrzeć na jedną gwiazdę i tak naprawdę cały czas podążać w jej kierunku. Jest wtedy dużo łatwiej - mówił podróżnik w naszym programie.

Mikołaj i Maurycy wędrując, ciągnęli ze sobą sanie, które ważyły około 30-40 kg. Psy również były obciążone, ale nieco mniejszą wagą. Pożywienia mieli ze sobą łącznie około 50kg. Codziennie topili również śnieg, by mieć co pić. Najniższa temperatura podczas ich podróży wynosiła –27 stopni, natomiast najwyższa -1. Choć Mikołaj Sondej mówił: "Północ kocham bardziej, to jest zdecydowanie moje miejsce", to niebawem po raz kolejny zmieni klimat. Za 5 dni wraca bowiem do Polski, a już dzień później leci do Arabii Saudyjskiej.

- Wszystkie plaże oddam za takie wyprawy - stwierdziła nasza prowadząca Agnieszka Woźniak-Starak.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości