Po śmierci syna zamknęła się w swoim świecie. Podkreśla, że chce przeżyć żałobę tak, jak powinna ona wyglądać. Wciąż myśli o Oliwierku, a jej serce rozbite jest na strzępy. Jednak nie czuje się samotna. Wokół niej są bliscy, którzy dają jej siłę, by iść dalej. O tym, jaka Magda radzi sobie z ogromnym ciężarem i dlaczego chce teraz pomagać innym matkom, opowiedziała podczas rozmowy z Małgorzatą Ohme. Pierwsza część wzruszającego wywiadu.
Magda Stępień – strata dziecka
O tragedii Magdy Stępień słyszała cała Polska. Ludzie dobrej woli przez miesiące dokładali cegiełki do zbiórki, by wspólnymi siłami zgromadzić kwotę potrzebą na operację Oliwiera. Roczny chłopczyk walczył z nowotworem wątroby. Jak zaczął się ten koszmar? Kiedy Magda dowiedziała się, że jej największy skarb jest poważnie chory?
- Oliwier urodził się jako zdrowe dziecko. Wszystkie wyniki miał zrobione po urodzeniu i wszystko było w porządku. Był zdrowym, szczęśliwym chłopcem. W styczniu wyszła ta diagnoza. Wróciłam z wyjazdu z Oliwierem, przyszedł termin jego szczepienia. Podstawowe badania, które przypadkowo zrobiłam przed szczepieniem, spowodowały, że dowiedziałam się, że moje dziecko ma raka. Pojechałam do centrum zdrowia dziecka. Tam dotknęli brzuszek, zrobili USG i powiedzieli, że dobrze, że przyjechałam, bo dziecko ma ogromnego guza w brzuchu - opowiadała.
Magda doznała szoku, nic nie wskazywało, że dziecko jest chore. Oliwier nie miał żadnych objawów.
- To było dla mnie zaskakujące, jak cichym zabójcą jest rak MRT, czyli jeden z najgorszych. W Polsce były tylko trzy przypadki i trzy śmiertelne. Ten rak jest tak rzadki, że nie znaleźli leczenia, chemia nie działa. Wiedziałam, że szanse są słabe, ale wierzyłam, że on wyjdzie z tego, że się wydarzy cud. Postanowiłam działać, spróbowałam go ratować za granicą - wspominała.
Na leczenie poza granicami Polski potrzebne były ogromne kwoty. Magda zwróciła się o pomoc do obcych ludzi, założyła zbiórkę, by wyjechać z Oliwierem do Izraela.
- Dla ludzi to był szok, jak ja mogę zbierać pieniądze. Przecież podróżowałam, pokazywałam cukierkowe życie, a nagle potrzebuję pomocy. Te słowa ludzi to było piekło na Ziemi. Zmierzyłam się z taką ilością hejtu, że nie życzę tego nikomu. Miałam walkę o dziecko i musiałam walczyć z ludźmi. Było wiele oskarżeń - przyznała modelka.
Mimo wszystko pieniądze udało się zebrać, a mama małego Oliwiera w nadziei o lepsze jutro ruszyła z nim do szpitala. W Izraelu była zupełnie sama.
-Tam potwierdziła się diagnoza, że jest to MRT. Tam guz się zmniejszał i reagował na chemię. Gdy była nadzieja, że zaczną operować, to zaczął rosnąć. Do końca miałam nadzieję, że będzie dobrze. Pamiętam, że chciałam, aby posmakował lodów. Po południu dostał lody, a w nocy zmarł. Jeszcze mówiłam, "patrzycie, on wyjdzie z tego", choć ciężko oddychał. Mam to ubranko, w którym odszedł, do dzisiaj. Pamiętam ten moment, tej nocy, gdy on zmarł, ja sobie przysnęłam tak mocniej. Przyjechał tata Oliwiera i czułam, że nie jestem sama. Gdybym wiedziała, że to są ostatnie godziny, to w życiu bym nie poszła spać. Spadła saturacja, lekarze zaczęli go reanimować, potem go jeszcze inkubowali, ale on już chciał odejść. Ja to wszystko widziałam i tylko krzyczałam: "Oliwier walcz, walcz synku". Tego widoku nie da się wymazać i tego piekła, które przeszłam przez 8 miesięcy - mówiła Magda Stępień.
Magda Stępień: "Przestałam bać się śmierci"
Synek umierał na jej oczach. Choć tego traumatycznego doświadczenia nigdy w życiu nie zapomni, przyznaje, że pozwoliło jej to oswoić się ze śmiercią.
- Przestałam bać się śmierci. Kiedy Oliwier odszedł, kazałam im jeszcze chwilę go zostawić, chciałam z nim jeszcze chwilę pobyć. To jest straszne uczucie, leżysz koło małego człowieczka, który już nie oddycha i nie myślisz. Czujesz ogromną pustkę i myślisz, że twoje życie się skończyło. To jest nie do opisania słowami - zaznaczyła.
Oliwier zmarł o 2:41, Magda po 4:00 wróciła do hotelu z pustym wózkiem. Mimo ogromnych emocji wiedziała, że musi zająć się sprawami organizacyjnymi - wizytą w ambasadzie i przewozem ciała synka do Polski.
- Kuba mi pomógł, byliśmy w tym razem jako rodzice - podkreśliła.
Magda Stępień – życie po stracie
Powoli, krok po kroku, układa swoje życie. Ma dni, kiedy czuje się lepiej. Do życia motywuje ją m.in. praca w biurze obsługi klienta.
- Trochę się nawet uśmiecham. Trzeba zachować granicę zdrowego rozsądku. Mój Oliwier był dla mnie bohaterem. Żałoba to jest długi proces i tak szybko nie dojdę do siebie. Codziennie walczę, ale jak idę na terapię, to wszystko sobie przypominam. Tragedia nauczyła mnie pokory i wdzięczności, zupełnie inaczej patrzę teraz na życie - podsumowała.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz na platformie Player.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Sesje zdjęciowe noworodków. Dlaczego bywają niebezpieczne?
- Te ćwiczenia pobudzą zmysły twojego malucha. "Bodźce warunkują prawidłowy rozwój życia"
- Jest głuchoniemą mamą niemowlaka. Skąd wie, że jej dziecko płacze? Internauci: "Wow, wypróbuję"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Kamil Piklikiewicz/East News