Katarzyna Dowbor o menopauzie
Katarzyna Dowbor to jedna z nielicznych gwiazd, która otwarcie mówi o akceptacji siebie i czasu, który nieubłaganie pędzi, pozostawiając na naszym ciele drobne ślady. Jej zdaniem wiele osób niepotrzebnie obawia się tego, co nowe. - Przecież ta zmiana może stać się naszym atutem. Szkoda, że tak o tym nie myślimy. (…) Uważam, że trzeba się cieszyć czasem, który się ma. To, że tak nam ucieka, to jest ogromna wartość. Daje doświadczenie, kształtuje - powiedziała dziennikarka w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów". Jak czas ją zmienił? Zdradziła, że z wiekiem łagodnieje, staje się spokojniejsza i dużo bardziej pogodzona ze sobą. - Jestem wyrozumiała dla siebie. I dla innych też - dodała. Z miesiąca na miesiąc zmienia się także wygląd. To również nie spędza jej snu z powiek. Pełna i świadoma akceptacja ciała zabrała jej jednak trochę czasu.
Z mojego punktu widzenia sprawę ułatwia fakt, że zmiany są powolne. Jest czas, by się przyzwyczaić do zmieniających się gabarytów, przyrastających kilogramów, do tego, że ciało robi się mniej sprężyste, mniej młode. U mnie też nie było tak, że każdą zmianę od początku akceptowałam i witałam z entuzjazmem. Nie wszystko mi się podobało. Ta akceptacja, pogodzenie się ze sobą i zaakceptowanie się w skórze Fiony zabrało mi trochę czasu
Niestety wiele kobiet nie potrafi przyznać się przed samą sobą: starzeję się. Na myśl o kolejnej zmarszczce pojawiają się dreszcze, a słowo menopauza jest tematem tabu. Katarzyna Dowbor wspominała, że od najmłodszych lat rodzice otwarcie mówili o seksualności oraz fizyczności. To ukształtowało jej spojrzenie na ludzie ciało. - Słowo "menopauza" nie chce nam przejść przez usta. (…) To tak bardzo wpływa na nasze życie i samopoczucie, a udajemy, że tego okresu w życiu nie ma. Zupełnie jakbyśmy się wstydziły. A to przecież najnaturalniejsza rzecz na świecie. (…) W moim domu mówiło się o miesiączce, o seksie, a menopauza nie była nigdy ani trudnym słowem, ani trudnym zagadnieniem. Ze swoimi dziećmi też otwarcie rozmawiam o cielesności - wyjaśniła.
Katarzyna Dowbor o odmładzaniu
Według niej odmładzanie się na siłę nie ma żadnego sensu. - W życiu ciągle biegamy za "króliczkiem", chcemy więcej, lepiej, młodziej. Tylko po co? Takie zachowanie nie przynosi żadnych korzyści. Miałam koleżanki – prezenterki, spikerki – które bazowały przez lata właśnie na urodzie, na swoim wyglądzie. Gdy z wiekiem zaczynały tę urodę – w swoim przekonaniu – tracić, wpadały w panikę. Kompletnie sobie nie radziły. Była tragedia, płacz, naprawianie rękami chirurgów plastycznych tego, co zepsuł czas. Gdy kończyły się pieniądze, to szło się do kogoś, kto nie był lepszy, ale był tańszy. Obserwowałam, jak się dziewczyny szarpały. I ta szarpanina kończyła się czasem nieakceptowaniem siebie, depresją - opowiadała podczas wywiadu dla "Wysokich Obcasów". Dziennikarka przestała się zatem przejmować tym, co ktoś o niej pomyśli. Żyje w zgodzie ze sobą, ubiera się, jak chce i stawia na naturalność.
- Życie jest stanowczo za krótkie, żeby się martwić. Żeby na przykład narzekać na to, co widzimy w lustrze- dodała. Co w lustrze widzi Katarzyna Dowbor? - Widzę fajną dojrzałą babkę, która ma dystans do siebie i sporo luzu. Choleryczkę, która czasem się wkurza i wyrzuca złość z siebie, ale nie chowa do ludzi urazy. Kobietę z poczuciem humoru, która lubi ludzi. I siebie – podsumowała.
Zobacz wideo:
Zobacz także:
- "Miałam psychiatrę, terapeutkę, a i tak byłam na totalnym dnie". Dorota Szelągowska jakiej nie znacie
- Grażyna Szapołowska o relacjach z wnuczką. "Byłam zaangażowaną babcią, ponieważ czułam wyrzuty sumienia"
- Małgorzata Socha bez tabu o macierzyństwie. Fani: "Siadasz i dociera do ciebie, że nie ma powrotu"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło: Wysokie Obcasy