"Kanapowcy" – finał 5. edycji
Za nami finał programu "Kanapowcy". Uczestnicy w trakcie trwania show musieli zmierzyć się z bardzo wymagającymi zadaniami. Jednym z nich był ekstremalny bieg na afrykańskiej puszczy, podczas którego pokonali 21 kilometrów w bardzo trudnych warunkach. Trener Krzysztof Ferenc otwarcie przyznaje, że jest dumny ze swoich podopiecznych, którzy przeszli niesamowitą przemianę zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Jak udział w programie wspominają sami bohaterowie?
- Przyszłam do tego programu jako zupełnie inna osoba, niepewna siebie, a teraz moje życie zmieniło się o 180 stopni. W programie dostaliśmy ogromne wsparcie trenera. Miało to ogromne znaczenie, by stać się lepszą wersją siebie. Teraz jestem szczęśliwa, mogę to powiedzieć z uśmiechem na twarzy - wyznała w Dzień Dobry TVN Paulina Owczarska
Nina Sławuta dodała zaś, że do udziału w programie zgłosiła się spontanicznie, gdy zobaczyła, że uczestniczka z poprzedniego sezonu udostępniła w sieci relacje o castingu.
- Teraz lepiej mi się żyje, chce mi się wstać z łódzka, akceptuję siebie. Zakładam sukienkę, szpilki i nie przejmuję się, co myślą inni - stwierdziła.
Oskar Mitrenga jeszcze kilka miesięcy temu nie akceptował siebie. Jak zaznacza, największym wyzwaniem było przyznanie się przed samym sobą i publicznie do tego, że ma problem z nadwagą i że sobie nie radzi. Podczas nagrań nauczył się "żyć na nowo".
- Była totalna tragedia ze mną. Patrzę wstecz i porównuję, co jest teraz, to jest inny człowiek. Potrzebowałem takiej hardej osoby jak Krzysiu. Brakowało mi wiary w siebie, mówiłem sobie, że jestem beznadziejny, a teraz mówię, że jestem silny. Proces trwa, chcę dalej schudnąć - wyjaśnił uczestnik.
Kacper Pawlak natomiast do "Kanapowców" zgłosił się "for fun". Wkrótce wkręcił się jednak w proces metamorfozy i na poważnie zainteresował swoim zdrowiem.
Bohaterowie "Kanapowców" o zmianie życia i lepszym samopoczuciu
Uczestnikom programu w wyzwaniach towarzyszył trener Krzysztof Ferenc. Ekspert od samego początku starał się wpoić podopiecznym, że nic w życiu nie przychodzi za darmo. Aby wypracować wysportowaną sylwetkę, należy ciężko pracować i wychodzić ze strefy komfortu.
- To jest moja praca, ale też zasługa całej ekipy, która pracowała z młodzieżą. Ja byłem odpowiedzialny, żeby ich przypilnować, pochwalić. Do pewnego momentu, gdy nie mogliśmy sobie zaufać, to były problemy, żyliśmy w sinusoidzie. Jak oni zaufali mi, a ja im i zobaczyli, że są efekty, to poszło dobrze. Duma mnie rozpiera, gdy widzę, co zrobili. To jest fenomenalna robota – powiedział trener.
W programie niejednokrotnie uczestnicy walczyli z kryzysem. Podstawą była jednak rozmowa. Trener był dla nich nie tylko osobą pilnującą zdrowego trybu życia, ale i przyjacielem, któremu mogli się zwierzyć z trudności.
- Musi być szacunek, fun, ale wtedy kiedy trzeba ciężko pracować, to trzeba ciężko pracować. Ja nie lubię skrajności, jeśli jest się katem, to może to zniechęcić, jeżeli jest się lajtowym trenerem, to też nie ma motywacji. Jeżeli to jest wypośrodkowane, to jest sukces jak w mojej ekipie – podsumował.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.
Zobacz także:
- Labradory i ludzie tyją z tych samych powodów? Zaskakujące wyniki badań
- Schudła 115 kg. "Gdybym zaczęła treningi na samym początku swojej drogi, być może bym nie wytrwała"
- Dominika Gwit-Dunaszewska o drastycznych dietach i akceptacji. "Nie promuję otyłości"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Michał Woźniak/EastNews