Weronika Książkiewicz wspomina dzieciństwo. "Non stop pozdzierane kolana"

Weronika Książkiewicz
Weronika Książkiewicz
Źródło: Kamil Piklikiewicz / East News
Weronika Książkiewicz, dzięki występom w "Furiozie" i "Powrocie do tamtych dni", zerwała z wizerunkiem aktorki wyspecjalizowanej w komediach romantycznych. Przy okazji promocji filmów udzieliła wywiadu "Wysokim Obcasom". Zdradziła w nim, o czym marzyła jako mała dziewczynka i jak wyglądało jej dzieciństwo.

Weronika Książkiewicz o dzieciństwie

Weronika Książkiewicz w rozmowie z Mają Staniszewską wróciła wspomnieniami do wczesnej młodości. Aktorka zdradziła, że była uczennicą szkoły sportowej, a następnie baletowej, pojawiła się również jako dziecko na deskach Teatru Narodowego, gdzie występowała w "Jeziorze łabędzim". Jak sama przyznaje, miała dobre i szczęśliwe dzieciństwo.

- Na początku długo mieszkałam z dziadkami, wychowywana i tulona przez babcię - wspominała. - Może się to wydać dziwne, ale świetnie pamiętam, jak stałyśmy w kolejce u rzeźnika z kartkami, ja jeszcze w wózku, i potem jak wyjeżdżałam, dostawałam parówkę za to, że tak długo grzecznie siedziałam. Zanim poszłam do szkoły, dużo biegałam po dworze, rzucanie kanapek było obowiązkowe i te krzyki „ma-mo, ma-mo" na sylaby, żeby głos lepiej doszedł.

Aktorka zdradziła również, że dni upływały jej na aktywności fizycznej. Gdy nie bawiła się z rówieśnikami, trenowała. Gimnastykę artystyczną, pływanie synchroniczne oraz balet.

- Byłam dzieckiem, które non stop miało pozdzierane kolana - wyznała. - Ostatnio na planie jedna z dziewczyn z charakteryzacji, która miała mi pomalować nogi, popatrzyła na moje kolana i stwierdziła: „Oho, ty to musiałaś mieć szczęśliwe dzieciństwo".

KOLEDA_2021_KROTKA_0' 30__NET
Kolęda Dzień Dobry TVN - krótka wersja
Źródło: Dzień Dobry TVN

Wymarzony prezent Weroniki Książkiewicz

Premiera filmu "Powrót do tamtych dni" stała się pretekstem do sentymentalnej podróży. Dorastająca w kraju, gdzie dobra luksusowe kupowało się za dolary, mała Weronika Książkiewicz wymarzyła sobie lalkę, którą znaleźć można było wyłącznie w Peweksie.

- Przepiękna tancerka baletowa w tiulowej sukni i puentach, pojawiła się w peweksie kilka miesięcy przed Bożym Narodzeniem - zdradziła aktorka. Ponieważ się z mamą bałyśmy, że mogą ją wykupić, mama kupiła ją w okolicach września i trzymała w szufladzie. Codziennie tę szufladę otwierałam, patrzyłam przez plastikowe okienko pudełka na lalkę, a potem zamykałam i czekałam do grudnia. (...) To tak, jakbym codziennie dostawała ten prezent. Ale nie wiem, czy teraz bym miała taką siłę jak moja mama, żeby mówić: nie, poczekaj. Bo czasem dziecko pomarudzi albo tupnie nogą i mu się ustępuje dla świętego spokoju. Mnie samej się to zdarza - przyznała.

Okazało się jednak, że zabawka nie była idealna.

- Skóra schodziła jej z ręki płatami, a nie mogłyśmy jej reklamować - wyjaśniła. - Miałam więc tę wymarzoną lalkę niedoskonałą, ale i tak byłam najszczęśliwsza na świecie - podsumowała.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości