Legendarny strażak - historia Kazimierza Moździerza
Dołączył do straży pożarnej w 1946 roku i stworzył wraz z tatą Ochotniczą Straż Pożarną w Trójcy na Dolnym Śląsku.
- To trzeba było działać i się myślało, jak to zrobić, żeby to wyszło na dobre - przyznał w wywiadzie dla Dzień Dobry TVN. - Do pożaru zawsze byłem chętny czy to w nocy, czy w dzień - obojętnie kiedy. Czy głodny, czy nie głodny. Jak zawyła syrena, to ja momentalnie stawałem na nogi. Raz na przykład trzy doby byłem przy pożarze. W kierunku do Bogatyni. Jak wracałem, to w samochodzie zasypiałem. Zjechałem na bok, dwie godziny pospałem za kierownicą i dopiero przyjechałem do remizy. Dobry strażak to tylko człowieka cieszy, że pomaga, a szczególnie przy takich groźnych sytuacjach, jak kogoś się uratuje. Wtedy człowiek ma zadowolenie.
Strażak przykładem dla innych
Skromny, pracowity, uczynny człowiek - jak opisywany jest Kazimierz Moździerz. Strażaka nazwać można cichym bohaterem, który swoje życie poświęcił niesieniu pomocy innym, ratowaniu ich w trudnych sytuacjach. Człowiek, który jest przykładem dla następnych pokoleń.
- Nie może usiedzieć na miejscu, przybiega na remizę, chociażby się zapytać "do czego jedziecie" - zauważył Arkadiusz Furmaniak, prezes zarządu oddziału gminnego OSP RP w Zgorzelcu. - To jest takie fajne, budujące przede wszystkim dla młodych strażaków, którzy mogą brać z niego przykład.
- Wszyscy mieszkańcy Trójcy, szczególnie ci starsi mówią, że na dziadka zawsze można liczyć - powiedział Bartosz Moździerz, wnuczek Kazimierza.
Bycie strażakiem rodzinną tradycją
Wieloletni strażak zdołał podzielić się swoją pasją z rodziną i zachęcił kolejne pokolenie mężczyzn ze swojej rodziny do służby w jednostce ochotniczej w Trójcy.
- Bez wątpienia dziadek był takim największym motorem napędowym tego wszystkiego i tej rodzącej się pasji. Uważam, że straży pożarnej nie można nazwać hobby, to już jest pasja. Tu oddajemy kawał życia dla tej jednostki, dla straży i ratowania innych ludzi, mienia, zdrowia i życia - przyznał Adrian Moździerz, wnuk Kazimierza, strażak OSP w Trójcy.
- Wydaje mi się, że część jakaś na pewno przeszła w genach - ocenił swoje powołanie do straży drugi wnuk Kazimierza, Bartosz Moździerz, który również jest strażakiem OSP w Trójcy. - Bo jakby nie było, gdyby nie pradziadek Antoni, który stworzył tę straż i dziadek, który był prezesem i wszystko kontynuował, to na pewno by mnie tutaj nie było.
Zobacz także:
- 11 listopada jest dniem wolnym od pracy. Czy sklepy będą otwarte?
- Jak wygląda walka z hejtem? "Pojawia się komentarz, który uprzykrzy mi poranek, cały dzień lub życie"
- Czy 500 plus zmieni się w 600 plus?
Autor: Milena Jaworska
Reporter: Marta Wrońska