Tomasz Torres i Radosław Mróz wspominają pierwsze święta u teściów. "Poszedłem z listą gotowych tematów"

DSC_8368
Źródło: Dzień Dobry TVN
Wspominamy pierwsze święta u teściów
Wspominamy pierwsze święta u teściów
Życie rodzinne Piotra Rubika. "Każdy z nas jest trochę nienormalny"
Życie rodzinne Piotra Rubika. "Każdy z nas jest trochę nienormalny"
 Teściowa Śpiewa warszawski folklor
Teściowa Śpiewa warszawski folklor
Nietypowy rodzinny band
Nietypowy rodzinny band
Jacy bywają prawdziwi „Teściowie”
Jacy bywają prawdziwi „Teściowie”
Święta to piękny czas: magiczna atmosfera, prezenty, jedzenie i najważniejsze – bliscy. Problem pojawia się, gdy już nie jesteśmy sami, a naszą drugą połówkę również ciągnie do rodzinnego domu. Choć na początkowych etapach związku jeszcze się rozdzielam, w końcu przychodzi moment, gdy Wigilię spędzamy z teściami. Co zrobić, aby pierwsze wspólne święta były udane? O tym opowiedzieli nam Radosław Mróz, dziennikarz TVN24 oraz Tomasz Torres, muzyk.

Pierwsze święta z teściami

Pierwsze spotkanie z rodzicami naszego partnera lub partnerki bywa tak samo stresujące, jak i wspólne święta. Każdy z nas pragnie pokazać się z jak najlepszej strony, by zbudować pozytywne i miłe relacje. Jak Wigilię z teściami wspominają nasi goście?

- Pierwsze święta u przyszłych teściów spędzałem za granicą. Wyjechaliśmy na Gran Canarię. To były wyjątkowe święta, zupełnie inne niż takie tradycyjne. Nie było choinki, prezenty chowaliśmy pod palmami. Tak wyglądały pierwsze święta. Teraz jeździmy na zmianę do moich rodziców i do rodziców Pauliny. Tam jest tradycyjna polska uczta – powiedział Tomasz Torres.

Muzyk dodał, że ze względu na nietypowe miejsce pierwsze wspólne święta nie były owiane nutą niepewności czy stresu. Poznał przyszłych teściów znacznie wcześniej i od początku czuł się przy nich swobodnie. - Mam cudowny kontakt z teściami. To jest zwariowana rodzina, jak moja - stwierdził.

Jedne święta, wiele tradycji

Radosław Mróz zdradził, że zarówno on, jak i jego żona, pochodzą z Białegostoku. Co więcej, domy ich rodziców dzielą niespełna 2 km, dlatego też Wigilię spędzają w dwóch miejscach. Jak jednak wyglądało pierwsze spotkanie?

U nas nie było neutralnego gruntu. Potraktowałem sprawę po dziennikarsku, poszedłem z listą gotowych tematów. Pomyślałem o przyjemnych i ważnych tematach, ale okazało się, że było na luzie. My się wcześniej znaliśmy z rodzicami żony, ale drobny stres się pojawił
- przyznał Radosław Mróz

To, co zaskoczyło go najbardziej, to różnice na świątecznym stole. Mimo tego, że małżeństwo pochodzi z tego samego miasta, każda z rodzin ma inne przyzwyczajenia i tradycje.

- Były różnice, które rzuciły mi się w oczy. Potrawy na stole u teściów okazały się inne. U mnie w domu celebrowany jest karp, a u mojej żony są inne ryby. Kolejnym elementem, który mnie zaskoczył, jest fantastyczna tradycja, która ma fajnie wprowadzić nas w nowy rok. Pod obrusem jest sianko i symboliczna kwota pieniędzy dla każdego - opowiadał dziennikarz w Dzień Dobry TVN.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości