- Nie mogę patrzeć, jak oni go katują, bo on jest katowany. Jest kopany po głowie, uderzany z pięści… dla mnie to jest za dużo – mówi pani Krystyna, matka pobitego nastolatka.
- Zapamiętałem uderzenia teleskopem. Jak dostałem z niego w głowę, z tyłu. A później już słabo pamiętam – mówi Alan.
Po zdarzeniu matka nastolatka zabrała syna do lekarza.
- Lekarz powiedział, że nie jestem kuloodporny. I ludzie z takimi obrażeniami, jakie mam, kończą w gipsie – przywołuje Alan.
Jak Alan znalazł się w parku sam z grupą innych nastolatków?
- Wcześniej był z dziewczyną na lodach, bo dostał wypłatę. Dziewczynie kazał uciekać – opowiada matka.
Według ojca Alana, wszystko zaczęło się od „głupiego komentarza” w sieci.
- Napisał koledze, że nie dostanie jakiejś kwoty za e-papierosa. I tamten zaczął swoje jazdy – mówi pan Bartłomiej.
Syn pana Bartłomieja umówił się z innym nastolatkiem na bójkę sam na sam.
- Ja albo on dostałby w pysk i miałem nadzieję, że to się zakończy. Myślałem, że podejdzie do tego uczciwiej i nie przyjdzie ze swoim składem. Żałuję, że mu wcześniej odpisałem – mówi Alan.
Uwaga! TVN
Oko za oko
I tak dyskusja z Internetu przeniosła do świata realnego. Słowa zamieniono na pięści. Do bijatyki doszło we wsi Koteże. Zamiast starcia jeden na jeden, doszło do starcia dwóch grup. Według miejscowych, przyjezdni, którzy szukali Alana, byli uzbrojeni w łańcuchy i pałki. Doszło do awantury przed sklepem. Policja pojawiła się na miejscu już po wszystkim.
Samosąd w parku był rewanżem za porażkę przed sklepem w Koteżu.
- Nie chciałbym zdradzać całości zeznań młodych ludzi, ale powołują się na jakieś wcześniejsze zatargi między dziewczynami a pokrzywdzonym. Twierdzą, że była to chęć wyjaśnienia zatargu. I generalnie przyznali się do udziału w zdarzeniu i właściwie przyznali się również do tego, co robili, bo znają treść filmu – mówi Tomasz Adamski z Sądu Okręgowego w Gdańsku.
- To jest przypadek bardzo spokojnie wymierzanej kary. To jest trochę tak, jakbyśmy obserwowali zawodowych katów, którzy przystępują do tego, co należy do ich zawodu – mówi psycholog Aleksandra Piotrowska.
Uczestnicy zdarzenia mają jednak po 15-16 lat.
- I to jest właśnie zupełnie niewiarygodne. Chyba najbardziej wstrząsająca jest postawa ofiary, tego młodego chłopaka, który zachowuje się tak, jakby miał 100 procent pewności, że tak właśnie działa ten świat i nie ma się co dziwić. Że było przedtem przewinienie, to teraz nieuchronnie musi nastąpić kara. Ten chłopak nie próbuje uciekać, nie próbuje się szarpać. Jest kamiennie spokojny – zwraca uwagę Piotrowska.
„Takie samosądy nie są normalne, ale...”
Poszukiwaliśmy kontaktu ze sprawcami pobicia Alana i ich rodzicami. Wszyscy odmawiali spotkania. Tłumaczyli się zmęczeniem, wstydem, chęcią wyciszenia sprawy. Rodzice napastników zachowanie swoich dzieci tłumaczyli tym, że napadnięty Alan nie jest święty i bez winy. Tylko jedna matka zdecydowała się spotkać i opowiedzieć o wydarzeniu, do którego doszło w parku. Jej córka jako pierwsza uderzyła Alana.
- Takie samosądy nie są normalne, ale z tego co widzę po filmiku, córka próbowała uświadomić mu, jak się czuła, gdy we wsi Koteże była bita przez 30 osób, w tym jego matkę i osoby dorosłe – tłumaczy kobieta.
Jednak świadkowie mówią, że po drugiej stronie też było 30 osób i to uzbrojonych w łańcuchy i inne urządzenia.
- Świadkowie kłamią. Były cztery osoby – przekonuje pani Katarzyna.
Dlaczego kobieta wówczas nie zgłosiła pobicia córki na policję?
- Córka nie chciała, bała się – tłumaczy. I dodaje: - Trochę jest mi wstyd za córkę, bo trochę też mam z tego powodu nieprzyjemności. Chcę tylko powiedzieć prawdę, a prawda jest taka, że ona bez powodu tego nie zrobiła.
Rodzice i sprawcy pobicia Alana są oburzeni, że nagranie z samosądu zostało rozpowszechnione. Nie są zadowoleni z zainteresowania mediów, z decyzji że zostali wyrzuceni ze szkoły i tym, że ich sprawą zajmie się sąd rodzinny. Wszyscy nieletni, do czasu rozprawy, dostali kuratora, a jedna z dziewczyn trafi do ośrodka szkolno-wychowawczego.
- Widziałem ten filmik i byłem nim wstrząśnięty. Obraz przedstawiony na tym filmie spowodował u mnie wewnętrzne poczucie porażki – przyznaje Ireneusz Osowicki, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych w Starogardzie Gdańskim.
- Chyba za często próbujemy powiedzieć młodym ludziom, czego mają nie robić, czego robić nie wolno, a zapomnieliśmy o tym, że ich przede wszystkim trzeba uczyć tego, jak należy się zachowywać. Tego, jakimi normami powinniśmy się kierować w życiu – kwituje psycholog Aleksandra Piotrowska.
Zobacz także:
- Dorota Wellman zafascynowana swoim mężem: "Jest chodzącym muzeum"
- Henryka Krzywonos walczy z rakiem. O chorobie dowiedziała się, gdy złamała żebro
- Choroba wyłącza mu oddech. "Bez respiratora Daniel by zasnął i nigdy się nie obudził"
Autor: Katarzyna Lackowska
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN