"Ładna kurteczka"
Estera myślała, że nic jej nie grozi, jeśli zamówi taksówkę przez aplikację. Widziała przecież zdjęcie kierowcy, znała numer rejestracyjny auta, a mężczyzna powinien być sprawdzony przez korporację, która go zatrudniła. Cena za przejazd była bardzo atrakcyjna, dwa razy niższa od taryfy proponowanej przez tradycyjne taksówki, w których opłatę za nocny przejazd naliczałby taksometr.
- Wracałam z imprezy, była mniej więcej 3:00 w nocy i czekałam na taksówkę. Wyświetliło mi się w aplikacji, że kierowca już na mnie czeka, ale podjechał samochód z inną rejestracją. Uchyliłam drzwi i zapytałam, czy to mój przejazd. Mężczyzna powiedział, że tak, że ma inną rejestrację, bo kupił samochód, zmienił numery w urzędzie i nie zdążył jeszcze tego zmienić w aplikacji. Uwierzyłam na słowo - wspomina Estera.
Jak nie dać się oszukać?
Początkowo nic nie zaniepokoiło dziewczyny. Przejazd miał trwać 18 minut. Na 3-4 km przed domem Estery mężczyzna powiedział jej: "Ładna kurteczka".
- Zamurowało mnie. Uśmiechnęłam się i nic nie odpowiedziałam, spojrzałam na telefon, sprawdzając, ile jeszcze drogi zostało. W tym momencie zrobiłam screen aplikacji, tak na wszelki wypadek, choć przecież numery rejestracyjne się nie zgadzały, a tych, które były na aucie, nie zapamiętałam. Wjeżdżając na moją ulicę, poprosiłam go, żeby zatrzymał się kilkadziesiąt metrów wcześniej. Nie chciałam, żeby widział, do której klatki wchodzę. Kierowca zatrzymał auto, odwrócił się do mnie i zapytał: "A co masz pod tą kurteczką?". Oniemiałam i jakoś instynktownie złapałam za klamkę i wyskoczyłam z samochodu. Biegłam do domu tak szybko, jak nigdy, a ten facet trąbił na mnie. Nie wiem, co by się stało, gdyby zablokował mi drzwi albo pojechał dalej za mną. Nawet nie chcę o tym myśleć - podkreśla Estera.
"Zgubiłaś drogę?"
Sylwia z kolei wie, że postąpiła nieodpowiedzialnie, wsiadając do auta, którego nie zamawiała, ale mimo to nic nie usprawiedliwia okropnego zachowania kierowcy.
- Było już późno, a ja wracałam do akademika. Szłam i sprawdzałam na przystankach, czy coś będzie jechało w moją stronę. Podjechał do mnie samochód, z boku auta było logo jednej ze znanych korporacji, a na górze światła też z tą samą nazwą. Kierowca zapytał całkiem miło, czy zgubiłam drogę i że może mnie podwieźć, bo akurat nie ma żadnego klienta. Nie wiem do teraz, czemu to zrobiłam i co ja miałam w głowie. Ale było ciemno, zimno, chciałam szybko wrócić do siebie, pomyślałam, że to taksówka, a nie przypadkowe auto, no i wsiadłam - opowiada studentka.
Już po chwili bardzo pożałowała swojej decyzji. - Dosłownie po minucie zaczął mówić do mnie obleśne teksty typu: "Seksowne masz nogi. Chciałbym się przytulić do twoich ud" i złapał mnie za kolano. Zaczęłam wrzeszczeć i zdjęłam jego rękę z nogi, a on się tylko śmiał. Krzyczałam, że ma mnie wysadzić w tej chwili, natychmiast, ale widziałam, że jemu to sprawia jakąś satysfakcję, że się denerwuję. Jechaliśmy jeszcze kilkaset metrów i w końcu się zatrzymał. Powiedział, że po co się pcham do auta, jak nie chcę się zabawić i odjechał. Nic mi się nie stało fizycznie, ale psychicznie strasznie źle się czułam. Wiem, że miałam dużo szczęścia, bo widziałam, co dziewczyny piszą na grupach na Facebooku, co im się przytrafiło z takimi kierowcami i wiele z nich nie miało takiego farta, jak ja - podkreśla Sylwia.
"Jak ci się nie podoba, to wypad"
Patrycja doświadczyła wyjątkowo nieprzyjemnej sytuacji, kiedy to kierowca bardzo źle ją potraktował i nie dowiózł w wyznaczone miejsce. Wysadził ją w połowie drogi.
- Zaspałam do pracy, więc szybko zamówiłam przez apkę taksówkę. Jak tylko wsiadłam do auta, poprosiłam pana, żebyśmy sprawnie dojechali na miejsce, bo bardzo się spieszę i będę mu za to ogromnie wdzięczna. Jeszcze dodałam, że mogę mówić mu na bieżąco, którymi ulicami jechać, bo znam tę trasę na pamięć i wiem, jak będzie najszybciej. Kierowca obruszył się, że jeździ już całe trzy lata i nie muszę mu tłumaczyć, jak dotrzeć do wyznaczonego celu - mówi Patrycja.
Przejazd zakończył się szybciej, niż się spodziewała. I to nie dlatego, że kierowca dowiózł ją szybko do wyznaczonego punktu.
- Miałam wrażenie, że robi to specjalnie. Staliśmy na każdych możliwych światłach i ustępował pierwszeństwa innym, nawet wtedy, kiedy wcale nie musiał tego robić. Ale jakby tego było mało, to wjechaliśmy w pewnym momencie na most. Mieliśmy zjechać z niego na pierwszym zjeździe. Kierowca "zagapił się" i ominął zjazd, przez co straciłabym bardzo dużo czasu. Zdenerwowałam się i zapytałam, co on wyprawia, przecież to nie ta droga i za nami był zjazd. A on mi powiedział: "No trudno, pojedziemy dalej. A jak ci się nie podoba, to wypad. Droga wolna". I po chwili zatrzymał się, włączył światła awaryjne i kazał mi wysiąść na środku mostu. Nie było tam nawet żadnego przystanku autobusowego. Wyszłam maksymalnie zła i trzasnęłam drzwiami. Kierowca przed tym, jak odjechał, opuścił szybę i mnie zwyzywał - wspomina Patrycja.
- Zgłosiłam całą sprawę przez formularz w aplikacji. Niestety, nie dostałam zwrotu pieniędzy za przejazd, jedynie dwa zdania przeprosin w imieniu firmy. Kiedy zapytałam, czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec kierowcy, że tak postąpił z klientką, to odpisano mi, że nie mogą udzielać takich informacji - podsumowuje nasza bohaterka.
Zobacz także:
- Recepta na miłość - co przyciąga, a co odpycha potencjalnych kandydatów? "Najpierw musimy odnaleźć siebie"
- Julia ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" o rozwodzie. "Mamy już wyznaczoną datę"
- Dorota Gardias pokazała partnera na romantycznym zdjęciu. "Naszą pasją są wędrówki po górach i przytulanie"
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Maskot/Getty Images