Marcinek od urodzenia mieszkał w szpitalu. Święta spędził w nowej rodzinie

Historia 9-miesięcznego Marcinka
Źródło: Dzień Dobry TVN
10-miesięczny Marcinek i jego nowa rodzina
10-miesięczny Marcinek i jego nowa rodzina
Jak słyszysz hasło nowotwór – sztywniejesz
Jak słyszysz hasło nowotwór – sztywniejesz
Mama, która wygrała z nowotworem
Mama, która wygrała z nowotworem
Depresja poporodowa - czym różni się od "baby bluesa"?
Depresja poporodowa - czym różni się od "baby bluesa"?
Maja Kapłon o walce z chorobą
Maja Kapłon o walce z chorobą
O choroba! Książka, która oswaja traumę
O choroba! Książka, która oswaja traumę
Historia małego Marcinka wzrusza do łez. 10-miesięczny chłopiec od chwili narodzin mieszkał w szpitalu, ponieważ zostawiła go tam jego biologiczna matka. Cierpiał z powodu wad układu pokarmowego. Na szczęście znalazł się dla niego nowy dom i kochająca rodzina, która już nie widzi świata poza nim.

Trudne początki Marcinka

Chłopiec w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi spędził pierwsze miesiące swojego życia. Gdy się urodził, okazało się, że ma poważne problemy z jelitami. W ciągu trzech miesięcy przeszedł cztery operacje, później został podłączony do sztucznego płuco-serca. Lekarze za wszelką cenę walczyli o życie i zdrowie chłopca. Postanowili też znaleźć dla niego rodzinę zastępczą.

Prof. Iwona Maroszyńska, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, w rozmowie z Robertem Stockingerem opowiedziała o tym, jak to się stało, że chłopiec ma już nowych rodziców.

- To zasługa całego zespołu. Zrodził się pomysł, żeby poszukać rodziców dla Marcinka. Zgłosili się do nas po pierwszym programie, który się ukazał. To była rodzina, która już przygotowywała się do adopcji. Od pierwszego momentu bardzo ciepło przyjęli Marcinka. Nie mieli potrzeby, żeby dowiadywać się o jego stanie zdrowia i rokowaniach. Decyzja była podjęta od razu, ostatecznie. Spędzali tu bardzo dużo czasu z Marcinkiem, na zmianę mama z tatą. W domu jest wielka radość, nie tylko rodziców, ale i całej rodziny - powiedziała prof. Iwona Maroszyńska.

Nowy dom Marcinka

Nowi rodzice wysłali list do szpitala, w którym napisali, że wraz z adopcją chłopca, spełniło się ich wielkie marzenie. Teraz opiekunowie dokładają wszelkich starań, by Marcinek mógł nadrobić czas spędzony w szpitalu.

- Musimy pamiętać, że przez 9 miesięcy, które Marcinek tu spędził, zwłaszcza te pierwsze 5-6, kiedy był cały czas podłączony do aparatury, kiedy nie mógł uczestniczyć w życiu, w którym dziecko po urodzeniu uczestniczy - odbiera bodźce, rusza się, przewraca, podnosi główkę, tutaj to wszystko było w dużym stopniu ograniczone - podkreśliła dyrektor.

Postawa rodziców chłopca jest godna naśladowania. - Mama powiedziała, że to nie jest sklep z zabawkami, ona niczego nie wybiera, ona już wie, że to dziecko jest jej - dodała wzruszona prof. Maroszyńska.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz na Player.pl.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości