Po wtorkowym meczu eliminacyjnym Polska- Szkocja Kamil Glik wyglądał jakby wrócił z wojny. Z rozbitym, krwawiącym łukiem brwiowym i prowizorycznym opatrunkiem wyglądał jakby stoczył bójkę, a nie grał w piłkę nożna. Kiedy wsiadał do samolotu ponownie rozbił ten sam łuk brwiowy, co skończyło się wizytą u chirurga. Co słychać u naszego najdzielniejszego zawodnika, jego wyrozumiałej żony i malutkiej córeczki? Połączyliśmy się z nim przez komunikator internetowy.