- Nelson to piesek na wózku inwalidzkim, gotowy do adopcji.
- Kontakt do adopcji: Katarzyna z fundacji Rydwany Judyty – 517 034 724.
- Katarzyna Bonus-Rosiak oraz Anna Kołodziej-Muszyńska opowiedziały w Dzień Dobry TVN, jak wygląda życie z niepełnosprawnymi psami.
Wyjątkowy piesek w Dzień Dobry TVN. Poznajcie Nelsona
Nelson to około 10-letni staruszek, który mimo trudnego życia i niepełnosprawności nie traci radości ani nadziei. Trafił do fundacji w zaniedbanym stanie, ale dzięki troskliwej opiece odzyskał formę – choć brakuje mu jednej łapki i większości zębów, każdego dnia promienieje radością i wygląda, jakby się nieustannie uśmiechał.
– To staruszek, ma prawdopodobnie około 10 lat. Jest bardzo spokojny, gdy go dostaliśmy był bardzo zaniedbany ale teraz wygląda już rewelacyjnie, musieliśmy pozbyć się większości zębów (zostały tylko kły) dlatego teraz wygląda jakby ciągle się uśmiechał, gdy się zdenerwuje to śmiesznie pompuje policzki. Jedną nóżkę miał prawdopodobnie amputowaną. Bierze leki, jak większość starszych psów. Jest żywiołowy. Po adopcji zapewniamy cały czas kontakt z nami, chętnie doradzimy we wszystkim! – informują opiekunowie z fundacji Rydwany Judyty.
Jak adoptować Nelsona? Kontakt i szczegóły
Osoby zainteresowane adopcją mogą skontaktować się bezpośrednio z opiekunką Nelsona, Katarzyną (nr tel. 517 034 724).
- Mylne jest myślenie, że bez wózka niepełnosprawny pies nie przemieści się, one potrafią nawet biegać bez nich… Takie psy miewają jeszcze więcej energii niż zdrowy pies. Mnóstwo ludzi, którzy adoptowali takie psy mówią, że to strzał w dziesiątkę! To prawda, że takie psy często potrzebują fizjoterapii, ale możemy o to zadbać także samemu w domu, polecamy masaże rozluźniające. Większość psów nie zdaje sobie sprawy ze swoich ograniczeń, a przynajmniej nie pokazują tego po sobie. Czasami same nadstawiają się do wózków! Ale niektóre uważają, że jest on im zupełnie niepotrzebny. Nauka jazdy na wózku jest bardzo prosta, zazwyczaj trwa jeden dzień. Cena takiego wózka to około 1–1,5 tysiąca, robi się je na zamówienie, ale jeśli ktoś adoptuje sprytka, to oczywiście razem z wózeczkiem – podkreśla fundacja.
Jak wygląda życie z niepełnosprawnym psem?
Adopcja psa poruszającego się na wózku może budzić obawy, ale osoby z doświadczeniem przekonują, że to nic strasznego. Nelson jest żywym dowodem na to, że pies z ograniczeniami może prowadzić szczęśliwe, pełne miłości życie. Wymaga jedynie odrobiny systematyczności i serca.
– Ja pracuję cały czas z takimi psami i właściwie nie widzę minusów! Ważna jest systematyczność w kwestii oddawania moczu i kału, chociaż psy na wózkach po adopcji często zachowują się inaczej w domach, gdy już mają na wyłączność miłość i spokój. Czasami u nas te psy mają biegunkę, a w domu już nie. Ludzi może przerażać to manualne sikanie, ale łatwo się tego nauczyć i przyzwyczaić. Niektóre sprytki uczą się, że potrzeby jego są załatwiane na spacerze. 90% osób adoptujących rezygnuje z pieluch w domu, bo psy uczą się, że rano o 7:00 jest spacer przed pracą, a potem jak właściciel wróci z pracy – mówi opiekunka z fundacji.
– Plusem jest szacunek na dzielnicy. Wszyscy chcą poznać pieska na wózeczku, pogłaskać, pogadać. Ludzie czują dużo współczucia dla takich psów, a dopiero po chwili obcowania widzą, że ten pies może być normalnym, szczęśliwym pieskiem. Plusem jest, że taki pies sam nie wejdzie na kanapę! Nie zje kanapki ze stołu. Kolejny plus: jeśli jest fatalna pogoda i nie chcemy wyjść na jeden ze spacerów, to nie stanie się tragedia, bo taki pies ma spacer nie od załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych tylko od atrakcji takich jak zabawa czy węszenie, więc jak raz nie pójdzie, to nic się nie stanie, albo możemy wyjść później jak przestanie lać deszcz… – dodaje.
Opiekunka niepełnosprawnych psów dodała przy tym, że osoba, która zdecyduje się na adopcję Nelsona, nie musi obawiać się wydatków związanych z kupnem specjalnego wózka.
- Wszystkie psiaki z naszej fundacji wychodzą ze swoim wózeczkiem, który jest robiony na miarę. Istnieje także możliwość regulacji takiego wózka, bo piesek może przytyć albo urosnąć - zaznaczyła.
Tosia - suczka, która także trafiła na wózek inwalidzki
Z okazji Międzynarodowego Dnia Psa studio Dzień Dobry TVN odwiedziła również suczka Tosia. Jak to się stało, że dziś musi poruszać się na wózku?
- Kiedy Tosia trafiła do nas, to była psem zdrowym, bo mamy ją od szczeniaka. Niestety, na kilka dni przed 4. urodzinami doszło u niej do urazu kręgosłupa - dyskopatii najgorszego stopnia, bo z utratą czucia głębokiego - wyjaśniła Anna Kołodziej-Muszyńska, właścicielka Tosi.
Jak podkreśliła gościni Dzień Dobry TVN, wielu lekarzy sugerowało jej uśpienie suczki. Anna Kołodziej-Muszyńska postanowiła jednak się nie poddawać.
- Kiedy trafiliśmy do pierwszego gabinetu weterynaryjnego, to usłyszeliśmy hasło: "eutanazja". Kiedy trafiliśmy do drugiego, tam również padło to samo hasło. [...] Na szczęście, udało nam się znaleźć panią doktor, która podjęła się przeprowadzenia tej trudnej operacji ratującej życie. Tosia, choć niepełnosprawna, jest z nami już dwa lata - zdradziła.
Zobacz także:
- Pies w miejskiej przestrzeni. Jak zadbać o jego bezpieczeństwo?
- Skradziony psiak po 7 latach wrócił do opiekunów. "Nigdy nie straciliśmy nadziei"
- Ta apteczka może uratować życie twojemu zwierzakowi. Co jest w środku? "Są cztery rodzaje"
Autor: Oskar Netkowski, Aleksandra Kokot