Czy Marcin Prokop jest przesądny? Mówi o zabobonach: "To będzie 14. edycja Mam Talent!. 13. nigdy się nie odbyła"

Dzień Dobry TVN Online
Jedni wierzą, że zbicie lustra lub rozsypanie soli przynosi pecha, inni zaś uważają, że pechowa jest liczba 13. W związku z tym, że jesienią na antenie TVN rusza 13. edycja "Mam Talent!", Marcin Prokop powiedział nam, czy ufa zabobonom. Jego odpowiedź jest zaskakująca.

Marcin Prokop o przesądach

Po roku przerwy spowodowanej pandemią, powraca popularny program "Mam Talent!". To będzie już 13. edycja show. Osoby, które wierzą w przesądy, uważają, że liczba ta może przynosić pecha. Czy Marcin Prokop, współprowadzący program, ufa zabobonom? W rozmowie z naszą reporterką powiedział, czy przywiązuje wagę do symbolicznych znaczeń.

- Dla mnie to będzie 14. edycja "Mam Talent!". 13. nigdy się nie odbyła, w związku z tym nie widzę tutaj żadnego problemu z liczebnikiem, z którym mamy do czynienia. Tak samo jak w niektórych hotelach nie ma 13. piętra, niektórzy nie obchodzą swoich 13. urodzin. Ja po prostu wyparłem z siebie to, że to jest 13. edycja. A tak poza tym, to wygląda mi na całkiem szczęśliwą. Ludzie, którzy tu przyszli, są wyjątkowo utalentowani. Warunki pracy mamy fantastyczne, bo jesteśmy w wielkim studiu, także ja nie narzekam - stwierdził Marcin.

Najciekawsze występy w "Mam Talent!"

Prokop jest prowadzącym "Mam Talent!" od pierwszej edycji, czyli od września 2008 roku. Na przestrzeni lat na własne oczy widział, jak niesamowite talenty posiadają uczestnicy programu. Czarowali głosem, tańcem, potrafili rozbawić do łez lub zszokować odważnymi i brawurowymi sztuczkami. Marcin Prokop w rozmowie z dziendobry.tvn.pl wspomina najbardziej oryginalne występy, które zapadły mu w pamięć.

- Myślę, że wśród standardowych talentów typu śpiewanie, tańczenie, wicie się na rurze i tym podobne historie, których jest sporo, było kilka, które zostawiły głęboki ślad w mej psychice. Na przykład rolnik, który przyszedł ze świnią, która na scenie raczyła zdefekować dwukrotnie. Wydawało mi się, że takich rzeczy nigdy wcześniej nie widziałem. Był też człowiek, który jadł parówki na czas i zjadł ich chyba z 17 w całości, połykając i popijając je mlekiem, żeby było jeszcze gorzej. Ktoś inny umiał wbić sobie długopis w ucho tak, że wyjął go nosem. Takie szalone talenty wspominam długo, bo nie mieszczą mi się w mojej małej wyobraźni - przyznał Marcin.

Zobacz także:

Autor: Justyna Piąsta

podziel się:

Pozostałe wiadomości