Wstrząsające historie o położnej. "Czułam ból jakby ktoś na żywca łamał mi żebra"

Uwaga! TVN
Uwaga! TVN. Wstrząsające historie o położnej
Uwaga! TVN. Wstrząsające historie o położnej
Uwaga! TVN. Mieszkańcy Obornik stracili miliony złotych
Uwaga! TVN. Mieszkańcy Obornik stracili miliony złotych
Kobiety w ciąży miały otrzymać od niej wsparcie. Mówią o bólu i o tym, że były poniżane. Położna, według relacji miała kazać pacjentce czołgać się po porodzie do łazienki i oblewać ją zimną wodą. Reportarz Uwagi! TVN.

Pani Ewa wykupiła prywatną usługę opieki położnej podczas porodu. Oznacza to, że położna przyjeżdża do szpitala, gdy tylko zacznie się poród, by towarzyszyć rodzącej.

- Poród zaczął się około 1 w nocy. Zawołałam męża i w ciągu 15 minut byliśmy w drodze do szpitala. Mąż o 2:05 napisał do położnej SMS, że Ewa rodzi i czy może zadzwonić. Oddzwoniła, ale zamiast słów wsparcia zarzuciła, że wypisujemy jej w nocy jakieś SMS-y – opowiada pani Ewa.

- W momencie, kiedy już weszła widziałam, że to nie jest ta sama osoba, co w szkole rodzenia. Była kamienna i niewzruszona. Obrażona. Nie wiem za co – zaznacza pani Ewa.

Kolejna nasza rozmówczyni, pani Ewelina trafiła na tą samą położną, bo ta miała tego dnia dyżur na oddziale.

- Gdyby ktoś powiedział, że poród będzie wyglądał jak 40-50 lat temu, to od razu poszłabym na cesarskie cięcie. Widać było, że chyba jej przeszkadzam albo że nie chce brać udziału w naszym porodzie – opowiada pani Ewelina.

Uwaga! TVN. Jak położna ma traktować rodzącą?

Godne zachowanie położnej podczas porodu to nie widzimisię. Określa je choćby rozporządzenie ministra zdrowia. Napisano w nim między innymi, że położna ma traktować rodzącą z szacunkiem i prezentować spokojną i wzbudzającą zaufanie postawę.

Z relacji kobiet, które rodziły z tą położną wynika, że jej zniecierpliwienie miało być dopiero początkiem koszmaru.

- Nie zaproponowała mi zmiany pozycji. Po prostu podniosła mi nogi i uciskała brzuch. Dla mnie wyglądało to jak chwyt Kristellera – mówi pani Ewelina.

- W moim przypadku podeszła z lewej strony i swój łokieć wbiła mi pod pierś. I przejechała wbitym łokciem po całym brzuchu. Nie wiedziałam co się dzieje, to był taki ból jakby ktoś na żywca złamał mi żebra – wspomina pani Ewa.

Co to jest chwyt Kristellera?

Chwyt Kristellera, o którym mówią nasze rozmówczynie, znany jest również jako rękoczyn Kristellera. W dużym skrócie polega na uciskaniu dna macicy. Jest uznawany za kontrowersyjny. Może prowadzić do powikłań: krwotoku czy niedotlenienia u dziecka. Niektóre położne stosują go w celu przyspieszenia porodu.

- Dziecko urodziło się w złym stanie. Niestety, jak dziecko urodzi się w takiej zamartwicy, z takim niedotlenieniem, to nigdy nie wiemy, kiedy pojawią się konsekwencje – mówi pani Ewelina.

- W moim przypadku, bez żadnej zgody, zrobiła mi masaż szyjki macicy. Oczywiście szpital się tego wyparł i że takich procedur się nie stosuje. A ja wiem, że to nie było zwykłe badanie wewnętrzne, bo ja takich badań będąc w ciąży miałam setki. To było najbardziej brutalne i bolesne badanie w moim życiu. Krzyczałam, a wręcz się darłam. To był taki ból, że pamiętam, że odpychałam jej rękę, by ją zabrała – przywołuje pani Ewa.

Relacje położnych

Relacje pacjentek potwierdzają położne, które miały styczność ze swoją budzącą zastrzeżenia koleżanką po fachu.

- Pacjentki krzyczą przy jej porodach. I to nie jest krzyk z bólu porodowego, tylko to jest krzyk z bólu, że ktoś komuś robi krzywdę – mówi nasza rozmówczyni. I dodaje: - W rozwoju dziecka czasem po takim porodzie można zauważyć różne rzeczy.

- Tak po krótce mówiąc, ona przyspiesza porody. Po prostu na siłę rozszerza szyjkę macicy, żeby przyspieszyć postęp porodu – mówi kolejna nasza rozmówczyni.

- Jeżeli pacjentka krzyczy nam z bólu i błaga o to, żeby przestać, to trzeba przestać, a nie postawić się nad pacjentką i dalej to robić – dodaje położna.

Joanna Pietrusiewicz z fundacji „Rodzić po ludzku” pierwszy raz o tej położnej usłyszała ponad dekadę temu.

- To nazwisko dość mocno wryło mi się w pamięć. Chodzi o relacje kobiet, o to jak zostały potraktowane, jak było im ciężko, jak były upokarzane, a przede wszystkim były to relacje bólu – mówi pani Joanna.

- Nie jest trudno znaleźć opinie o tej położnej. Wcześniej pracowała w innym szpitalu, gdzie robiła dokładnie to samo. A kobiety nie są w stanie zmówić się na przestrzeni kilkunastu lat, opisując te same historie traumatycznych porodów – zaznacza Joanna Pietrusiewicz.

Jak mówi nasza rozmówczyni, na złe traktowanie narzekały też studentki.

- Pierwszy raz miałam styczność z tą położną już wiele lat temu w jednym z warszawskich szpitali, gdzie odbywałam praktyki studenckie. Położna poprosiła mnie, żebym przyniosła pojemnik na łożysko. Jak wróciłam do sali porodowej, to położna zapytała mnie bardzo surowym głosem: „Co ty żeś przyniosła?”. Chwyciła łożysko i rzuciła mnie nim. Łożysko jest pełne krwi, więc jak wyszłam z sali porodowej, to wyglądałam jakbym wyszła z mordu, to byłam cała we krwi – relacjonuje nasza rozmówczyni.

Skarga do szpitala

- Byłam odwodniona, a ona kazała mi wstać i iść do łazienki się ogarnąć. Opadłam na ziemię, nie pozwoliła mężowi, żeby mnie podniósł. Kazała mi, niemal nagiej, doczołgać się do łazienki. Polewała mnie lodowatą wodą, a ja trzęsłam się z zimna – opowiada pani Ewa.

Choć fundacja „Rodzić po ludzku” miała wcześniej sygnały o zachowaniu położnej, dopiero panie Ewa i Ewelina zdecydowały się z początkiem tego roku wystąpić ze skargą do szpitala, w którym pracuje położna.

Chcieliśmy dowiedzieć, jakie są efekty tych działań. W odpowiedzi na pytania naszej redakcji, szpital poinformował, że od początku lutego położna została bezterminowo odsunięta od przyjmowania porodów.

Szpital odmówił nam jednak rozmowy przed kamerą.

- Wielokrotnie było zgłaszane, że te porody nie są naturalne. Że kończą się bardzo szybko, że pacjentki są zmęczone, że krzyczą. Było to zgłaszane przełożonym, ale nikt nie reagował – podkreśla położna, z którą rozmawialiśmy.

Równocześnie z naszą redakcją materiał na temat położnej przygotowywał serwis OKO.press

- Szpital zaprzecza jakoby miał zgłoszenia od studentek położnictwa, pielęgniarstwa, mimo tego, że te osoby nie wstydzą się mówić, że zgłaszały sprawę wyżej, że próbowały o tym alarmować – mówi Oliwia Gęsiarz z OKO.press. I dodaje: - Te relacje są spójne. To nie jest jedna relacja, to nie są dwie, trzy osoby. To jest sytuacja, która ma miejsce od lat.

Jak swoje zachowanie tłumaczy położna?

W piśmie skierowanym do naszej redakcji szpital zaznacza, że jest jedną z najbardziej cenionych placówek położniczych w Warszawie. Czytamy także o licznych pochwałach przekazywanych przez pacjentki, w tym również pochwałach kierowanych pod adresem położnej, której dotyczy nasz materiał.

- Są sytuacje, kiedy kobiety są zadowolone z jej opieki, natomiast nie jest wyjątkiem historia Eweliny czy Ewy – mówi Joanna Pietrusiewicz z fundacji „Rodzić po ludzku”.

Położna prowadzi szkołę rodzenia. Uczestnictwo jej zajęciach było dla nas okazją do bezpośredniej rozmowy z kobietą, bowiem po pewnym czasie zaczęła unikać oficjalnych prób kontaktu.

- Nie robiłam tego specjalnie, proszę mi wierzyć. Na pewno nie jest to chęć skrzywdzenia tych kobiet. Jest mi bardzo przykro i już nigdy więcej nikomu tego nie zrobię, bo już nigdy do tego nie wrócę - stwierdziła.

Cały reportaż zobaczysz na stronie Uwagi! TVN.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości