Niebezpieczna praca korespondentów wojennych. "Czasami bliscy płacą wyższą cenę"

Wojna oczami dziennikarzy
Źródło: Dzień Dobry TVN
Praca korespondentów wojennych to nie tylko zdawanie bieżących relacji, ale przede wszystkim misja. Zawód ten wiąże się z trudnymi warunkami, pobytami w schronach i strachem o własne życie. Na miejscu zdarzenia górę bierze jednak adrenalina. Jak wygląda ta praca od kulis? O tym opowiedzieli nam Patryk Michalski, dziennikarz wp.pl, Tomasz Kanik z TVN24 oraz Maciej Stanik, fotoreporter.  

Praca reportera wojennego – na czym polega?

Każdy z naszych gości zajmuje się inną dziedziną, lecz to, co ich łączy, to wspólne doświadczenia z wojny w Ukrainie. Jak wygląda ich praca?

Patryk obecnie pracuje w redakcji wp.pl. Sam nie określa siebie jako korespondenta wojennego a dziennikarza, którzy relacjonuje to, co dzieje się na wojnie. Głównie zajmuje się polityką polską, ale relacjonował także kryzysy humanitarne na świecie. W Ukrainie był od 27 stycznia, gdzie relacjonował, co działo się na wschodzie. Po kilkunastu dniach wrócił do Kijowa i tam zastała go wojna. Został, aby na bieżąco relacjonować to, co tam dzieje.

- Wojna zastała mnie na miejscu. Pakując się i wyjeżdżając, nie spodziewałem się, że wojna zastanie mnie w tym momencie. Do ostatnich godzin wszystko wyglądało normalnie. Trzeba było opowiadać, jak to wygląda, jak ludziom z minuty na minuty wali się życie. Na co dzień nie jestem korespondentem wojennym, ale chcę tam wrócić, to jest naszym obowiązkiem, żeby opowiadać historie tych ludzi i to dokumentować - podkreślił.  

Tomasz Kanik w Kijowie był w tygodnie, do 25 lutego. - Trzeba umieć się odnaleźć w tej sytuacji. Bez zadawania sobie cierpień. Człowiek musi sobie radzić i realizować swoją pracę. Poza tym, że daje sobie na miejscu radę, musi sobie poradzić z powrotem, przestawić się na inne tory myślenia - tłumaczył.

Wojna w Ukrainie
Źródło: Dzień Dobry TVN

- Ja nie potrafię wyłączyć empatii. Cały czas przeżywam razem z tymi ludźmi to, co ich dotyka. Myślę, o nich i o tym, co się z nimi dzieje - przyznał Maciej Stanik, który od 24 lutego przebywa w Kijowie i robi zdjęcia wojny.

Bliscy korespondentów – jak reagują na stres?

Wielu reporterów ze względu na rodziny rezygnuje z pracy w niebezpiecznych warunkach. Co jednak mówią swoim bliskim korespondenci, którzy decydują się na wyjazd na wojnę? Jak przygotować do takiej sytuacji rodzinę?

- Czasami bliscy płacą nawet wyższą cenę, dlatego, że będąc w danym miejscu działa adrenalina. Organizm zachowuje się inaczej, człowiek ma w sobie pierwotny instynkt przetrwania. Rodzina obserwuje to w pewnej perspektywy, czasami nie mają łączności i zastanawiają się, co się dzieje. Ja z moimi bliskimi przeprowadziłem rozmowę. Obiecałem, że nie będę głupio ryzykować. Jestem wdzięczny, bo nigdy nie usłyszałem "nie rób tego, zostań" – powiedział Patryk Michalski.

- Mam bardzo wspierającą dziewczynę, która mnie dopinguje. Rodziców staram się za bardzo nie wprowadzać w szczegóły, żeby ich nie stresować. Zwykle jest tak, że decyzję o wyjedzie podejmuję kilka dni lub nawet kilka godzin przed – zaznaczył Maciej Stanik.

- My tam na miejscu mamy tyle do zrobienia, że czasem nie jesteśmy w stanie emocjonalnie tego przerobić, bo musimy działać. Ta refleksja przychodzi później, jak się wróci. Bliscy żyją z tą niepewnością. Brak obciążenia emocjonalnego to jest coś cudownego, za co jestem wdzięczny. Druga sprawa to są dzieci, ich stres jest dla mnie największym obciążeniem – zdradził nam Tomasz Kanik.

Jak wygląda praca korespondentów od kulis? Zobacz wideo

Korespondenci wojenni
Źródło: Dzień Dobry TVN

Zobacz także:

  • 30 lat doświadczenia
  • Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
  • Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
  • Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań

Autor: Nastazja Bloch

Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości