31-latka przeżywała tragedię za tragedią. Swoje ostatnie chwile pokazała w sieci

Kobieta pokazała ostatnie wyjście z domu
Źródło: Dzień Dobry TVN
Śmierć dziecka, która wstrząsnęła Polską
Śmierć dziecka, która wstrząsnęła Polską
Jak wspomagać rozwój ruchowy malucha?
Jak wspomagać rozwój ruchowy malucha?
Bawimy się we… wspomaganie rozwoju ruchowego malucha
Bawimy się we… wspomaganie rozwoju ruchowego malucha
Wpływ tańca na rozwój dziecka
Wpływ tańca na rozwój dziecka
Jak krzyk wpływa na rozwój dziecka?
Jak krzyk wpływa na rozwój dziecka?
Zabawa lalkami – jaki ma wpływ na rozwój dziecka?
Zabawa lalkami – jaki ma wpływ na rozwój dziecka?
Los nie oszczędzał 31-letniej tiktokerki. W swoim krótkim życiu musiała zmierzyć się m.in. z pożarem dobytku, stratą dwóch najbliższych członków rodziny oraz druzgocącą diagnozą. Internauci pod nagraniem jej ostatniego wyjścia w domu, zachodzą w głowę, jak udawało jej się zachować pozytywne nastawienie.

31-latka przeżyła mnóstwo dramatów

Erin Harvey-Corner nie miała łatwego życia. Kobieta prowadziła swoje social media w postaci pamiętnika, nie tylko po to, by nie czuć się samotną w obliczu osobistych tragedii, ale także po to, by przypominać ludziom, jak ważna w życiu jest każda chwila. 31-latka opowiadała m.in., jak przyszło się jej zmierzyć ze śmiercią dziecka, które urodziło się zbyt wcześnie. Maleństwo przeżyło zaledwie kilka miesięcy. Tyler zmarł w wyniku zatrzymania akcji serca. 

Później w życiu tiktokerki wcale nie działo się lepiej. W przyczepie, w której mieszkała, wybuchł pożar. W środku zostali jej dwaj synkowie - 3-letni Zack oraz 4-letni Harley. Dramatyczne sceny kobieta wspomina do dziś. Ojciec tej dwójki rzucił się w płomienie, by ocalić ich życia. Niestety udało się uratować tylko czteroletniego Harley'a. Można by pomyśleć, że limit cierpienia w tej rodzinie został wyczerpany. Niestety nic bardziej mylnego.

31-latka usłyszała diagnozę

Erin Harvey-Corner poruszyła setki tysięcy osób, dzieląc się swoimi wyznaniami. Kiedy myślała, że los zacznie ją oszczędzać, otrzymała kolejny cios. Niedługo po śmierci małego Zacka, w zeszłym roku, u kobiety zdiagnozowano nowotwór piersi. Na operację okazało się za późno, bo był to nowotwór IV stadium. Rak zdążył zaatakować już płuca. Lekarze dali jej wówczas zaledwie kilka miesięcy życia. 

Niedawno obserwatorzy 31-latki byli świadkami jej ostatniego wyjścia z domu. Wszystko, krok po korku, zrelacjonowała w mediach społecznościowych. Zatankowała samochód, pojechała na zakupy spożywcze, a później do McDonalds. W wyprawie towarzyszył jej ukochany mąż. Kilka dni później, na jej profilu pojawiła się informacja, że odeszła "bez bólu i w spokoju".

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości