"Kulisy Sławy" Katarzyny Bondy. "Miałam siedem chudych lat. Byłam w nędzy"

Źródło: x-news
Katarzyna Bonda to jedna z najbardziej rozpoznawalnych i najchętniej czytanych współczesnych autorek kryminałów w Polsce. Oprócz książek, dużą popularnością cieszy się także ekranizacja jej prozy – serial "Żywioły Saszy". W młodości nie marzyła jednak o karierze pisarskiej – chciała zostać pianistką. O swojej drodze do sukcesu i trudnych doświadczeniach, które ją ukształtowały, opowiedziała w programie "Uwaga! Kulisy Sławy!".

Katarzyna Bonda miała zostać wirtuozem

Obecnie Katarzyna Bonda jest jedną z najpopularniejszych autorek kryminałów w Polsce. Sprzedała 2,5 mln swoich książek. Mimo to początkowo nic nie wskazywało, że zostanie pisarką.

- Chciałam zostać pianistką. Od piątego roku życia grałam na fortepianie. I tak do końca liceum. Kochałam to bardzo i byłam przekonana, że będę wirtuozem, pianistką i będę koncertowała – powiedziała.

O zmianie planów życiowych zdecydowało jedno zdanie.

- Moja pani profesor powiedziała mi jedno zdanie: "Kasiu, ale jest wiele pięknych dziedzin sztuki np. fotografia". Byłam wściekła. Nie byłam zrozpaczona, to był gniew. Pamiętam, że poszłam do amfiteatru w Hajnówce. Usiadłam na szczycie i wyłam jak zwierzę z wściekłości. Wtedy postanowiłam sobie, że więcej nie usiądę do pianina – dodała.

Jak się okazało, pisarka nie tylko dotrzymała słowa, ale odnalazła pasję, która zastąpiła jej miłość do muzyki. Przed rozpoczęciem kariery pisarskiej, przez wiele lat była dziennikarką prasową. Głównie specjalizowała się w tematach kryminalnych i sądowych.

- Nigdy nie zagrałam. Postanowiłam wtedy, że wyjadę, będę dziennikarką i będę miała życie pełne przygód. To było tak, jakby otworzyć okno i wpuścić nowe powietrze do życia. I dziennikarstwo było substytutem – powiedziała.

Mimo zmiany dotychczasowego życia, okazało się, że zarówno granie jak i pisanie mają wiele wspólnego.

- Jak siadam do komputera, do klawiatury, to czuję dokładnie to samo, co wtedy. Nie pracuję w dźwiękach, ale słowa też mają melodię, zdania mają rytm. Moje marzenie spełniło się. Pisząc książkę, jestem w mojej jaskini, w moim gabinecie. Siedzę i nic mi nie przeszkadza, nikt mi nie patrzy na ręce. Potrafię pisać po kilkanaście godzin i zapominam o ciele, dokładnie tak samo jak wtedy, podczas grania – powiedziała.

Katarzyna Bonda i jej "Żywioły Saszy"

Widzowie TVN mieli okazję obejrzeć serial "Żywioły Saszy", będący adaptacją prozy Katarzyny Bondy. Podczas pisania posiłkuje się badaniami kryminalistycznymi.

- Wielki szacunek dla Kasi, bo nie tworzy fikcji. To, co pisze, musi się zgadzać na przykład z różnymi badaniami kryminalistycznymi, czyli to nie jest naciąganie i zniekształcanie rzeczywistości. To mi się bardzo u niej podoba – powiedział Bogdan Lach, psycholog śledczy, kryminolog.

Okazuje się, że podczas pisania dla Katarzyny Bondy ważne są rytuały.

- Jak piszę, palę świeczki i różne inne rzeczy, różne drewienka itd. To łączy się z moimi przesądami. Pisząc, palę też papierosy. Chodzi o dym. Dym łączy dwa światy, zawsze powtarzała mi to mama, np. w cerkwi pali się świece, chodzi o dym, który łączy żywych i martwych. Wynika to z mojej tradycji, kultury. Ale to nie jest religijne, to jest szamańskie - wyjaśnia.

Katarzyna Bonda – pochodzenie

Katarzyna Bonda wychowała się na Podlasiu, w Hajnówce w rodzinie prawosławnej. Mimo że wyprowadziła się stamtąd ponad 20 lat temu, wciąż czuje się bardzo związana z tym regionem. To właśnie tam są pochowani jej rodzice.

- Babcia miała na imię Nina i po niej imię nosi moje dziecko. Mój tata miał na imię Aleksander, wszyscy mówili na niego Sasza, stąd Sasza Załuska. Załuska to jest panieńskie nazwisko mojej mamy – wyjaśnia. Jestem dumna z obojga moich rodziców, są wspaniali. Mówię o nich w czasie teraźniejszym, nadal mają wpływ na moje życie. Przez to też, że pamiętam, że na mnie patrzą, to wiem też, że należy się godnie zachowywać – powiedziała.

"Miałam siedem chudych lat"

Choć obecnie Katarzyna Bonda jest jedną z najbardziej poczytnych autorek kryminałów w Polsce, sukces nie przyszedł od razu. Zanim stała się gwiazdą, musiała pokonać wiele trudności i ciężko pracować na swoje nazwisko.

- Miałam siedem chudych lat. Byłam w nędzy. To nawet nie była bieda, bo jak się nie ma na zapłacenie za prąd, to jest nędza. Dzisiaj myślę, że to był rodzaj testu – wówczas los pytał: "Czy chcesz to robić? Ile jesteś w stanie poświęcić?". Stąd też mój wybór samotnego macierzyństwa, bycia samemu. Ograniczyłam całkowicie moje potrzeby, a jestem maksymalistką, bo uwielbiam piękne przedmioty i luksus. Natomiast w tamtym czasie było to dla mnie tak ważne, że byłam w stanie cały świat materialny poświęcić i to zrobiłam. Wyprzedałam wszystkie meble i wstawiłam do komisu. Nie ruszałam tylko pokoju dziecka, dzięki temu mogłam zapłacić dwie raty kredytu – wyznała pisarka.

Okazuje się, że to właśnie te trudne momenty, były dla Katarzyny Bondy impulsem do zmian.

- Proszę mi uwierzyć, że to było jedno z najbardziej magicznych wydarzeń w moim życiu, tak jakby zdjąć bagaż, zabrać ciężar, tak jakbym zrzucała skórę i zaczynała nowe życie – dodała.

Tylko w tym roku ukazały się trzy nowe powieści królowej polskiego kryminału. Pisarka nie zwalnia jednak tempa. Nieoficjalnie wiadomo, że to nie koniec, a Katarzyna Bonda i jej wydawca szykują dla czytelników niespodziankę.

Zobacz także:

Zobacz wideo: Katarzyna Bonda, czyli maszyna do pisania

Katarzyna Bonda o nowej książce
Katarzyna Bonda, czyli maszyna do pisania
Katarzyna Bonda wydała trzecią książkę w tym roku. O czym jest "Balwierz"?
Źródło: Dzień Dobry TVN
podziel się:

Pozostałe wiadomości