Niezwykła metoda rozładowywania napięcia i stresu. Dzieci są zachwycone

Zajęcia plastyczne na zmniejszenie stresu u dzieci?
Już za kilka dni uczniowie wracają do szkół. Wiąże się z tym sporo stresu, który towarzyszy zazwyczaj przed rozpoczęciem nowego etapu w życiu, ale tym razem jest on wzmocniony pandemią, która zatrzymała młodzież na rok w domu. Dlatego też warto sięgać po metody rozładowywania napięcia, które dadzą najmłodszym potrzebny oddech.

Malowanie pomaga rozładować stres i napięcie?

Pani Edyta Anyszka od 15 lat jest szczęśliwą żoną oraz mamą dwójki najlepszych nauczycieli na świecie – czyli jej dzieci – Antosia (15 l.) i Frania (13 l.). Mieszka na wsi i uwielbia sielskie, rustykalne klimaty. Kolory od zawsze przyciągały jej uwagę i towarzyszyła jej niesamowita radość w sercu, gdy widziała piękne, kolorowe obrazy.

Teraz pani Edyta kontynuuje swoją amatorską przygodę z malarstwem. Rozwija swoją pasję w Vedic Arct, czyli rysunku intuicyjnym oraz poszerza w Polsce wiedzę na temat metody Arno Sterna. To, co najbardziej ją zaskoczyło, to ogromna swoboda – dzieci mogą malować przez 1,5 godziny to, na co mają ochotę, nawet gdyby chciały malować za każdym razem to samo.

W czym takie malowanie może pomóc dziecku? – Pojawia się właśnie nowy temat powrotu do szkoły. Wiąże się z tym stres, tym bardziej, że wcześniej była specyficzna sytuacja. Dzieci się stresują nie tylko samym powrotem, co także spotkaniem z rówieśnikami – wyjaśnia Edyta Anyszka. Jej zajęcia mają na celu pomoc dzieciom w takich choćby sytuacjach. Ale nie tylko, z takich zajęć korzystają także osoby dorosłe, które poprzez malowanie ekspresyjne radzą sobie doskonale ze stresem.

Ważne jest bardzo miejsce, w którym odbywają się zajęcia, podstawową zasadą jest to, by pozbawione było okien, a uczestnicy warsztatów mogli kartki przyklejać na ścianach.

- Chodzi o odcięcie od zewnętrznych warunków, bodźców. Jesteśmy przebodźcowani – podkreśla Edyta Anyszka.

Na czym polega malowanie metodą Arno Stern?

1. Dzieci wchodzą do pracowni, w której nie ma okien, by usunąć dodatkowe bodźce, które mogłyby je rozpraszać.

2. Kartka papieru przyklejana jest na ścianie, nie ma tematu pracy, każde dziecko może sobie wybrać dowolnie, co chce narysować. Nie ma też stresu, czy wyjdzie poza kartkę, ściany przygotowane są tak, by dziecko nie było ograniczone.

3. Zajęcia trwają 1,5 godz. Nikt nikogo nie pospiesza, można kończyć dowolnie. Początkowo dzieci spieszą się, rysują podobne rzeczy, jak inne osoby na zajęciach. Z czasem, po ok. 2-3 miesiącach zaczyna się inny proces twórczy, dziecko skupia się na sobie i często towarzyszą temu różne emocje, które wychodzą w czasie malowania.

4. Prace pozostają w pracowni, nie są oceniane przez nikogo. Oczywiście, jeśli dziecko zapragnie się pochwalić malowidłem, może to swobodnie zrobić.

5. Dzieci wraz z upływem czasu stają się coraz bardziej wyciszone na zajęciach, mniej zestresowane. Coraz rzadziej pytają – czy to ci się podoba? Nie oceniane przez nikogo odczuwają radość z tworzenia i stają się coraz bardziej pewne siebie.

6. Zajęcia odbywają się w różnych grupach wiekowych.

Kim jest Arno Stern?

Arno Stern podróżował wiele lat po świecie, obserwując w różnych krajach, jak do malarstwa podchodzą dzieci. Z jego badań wynikało, że rysują i malują bardzo podobne rzeczy, natomiast kształty zmieniają się wraz z wiekiem. Swoje przemyślenia zawarł w pojęciu formulacji, czyli śledził etapy dziecięcego rysunku od powstania pierwszych jego śladów na kartce. Według niego bazgroły tworzone przez maluchy to, znak, poprzez który dziecko komunikuje się ze światem. Dzięki doświadczaniu formulacji Stern uważał, że wracamy do pamięci organicznej, czyli takiej sprzed narodzin.

Stern na podstawie zdobytych informacji, postanowił w 1946 r. założyć we Francji pracownię malarską, w której pozwalał dzieciom na nieskrępowaną żadnymi zasadami zabawę pędzlem. Młodzi ludzie wiedzieli, że to, co namalują, nie wyjdzie poza pracownię, nie będzie podlegało żadnej ocenie dorosłych, więc z biegiem czasu coraz śmielej testowali swoje umiejętności.

Arno Stern i jego syn, Andre, od dawna promują takie podejście do zabawy, do którego nie jesteśmy przyzwyczajeni. Nauczeni przez lata tego, że każda zabawa jest po coś, według jakiegoś scenariusza, a na koniec otrzymujemy za nią ocenę, pozbawia nas radości, którą mogłaby dać nam swoboda. To niesterowalna, pozbawiona oceniania i celu zabawa rozwija najlepiej i wie o tym coraz więcej psychologów, edukatorów i rodziców.

Zobacz także:

Autor: Ewa Podleśna-Ślusarczyk

Źródło: Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości