To będzie prawdziwa walka o miejsce w szkole ponadpodstawowej. Przed uczniami trudne dwa lata

uczelnia, zajęcia, studenci, szkoła, studia
Tłumy w szkołach ponadpodstawowych
Źródło: Tom Werner/Getty Images
Lekcje do 20:00, nauka w bibliotekach, pracowniach, a na dodatek za mało kadry nauczycielskiej. W takich warunkach rozpocznie się przyszły rok szkolny, a także kolejny - 2023/2024. Kumulacja uczniów po reformach nadciąga do szkół ponadpodstawowych, a dyrektorzy są bardzo zaniepokojeni.

Rekrutacja do szkół ponadpodstawowych 2021/2022

Miejsc w warszawskich liceach jest ok. 19 tys., a uczniów ponad 30 tys. Rok później będzie ich jeszcze więcej, bo ok. 35 tys. Z czego wynika ta kumulacja? Przede wszystkim odpowiada za to reforma sześciolatkowa. Rocznik 2008 podzielono na dwie części, czyli na dzieci, które urodziły się w pierwszej połowie roku i te, które urodziły się w drugiej. Rodzice tych ostatnich mieli szansę zatrzymać dziecko w zerówce ponownie, albo wysłać je do pierwszej klasy. Półtora rocznika było dla szkół dużym obciążeniem.

W 2023 roku będzie kolejny problem, tu bowiem spotkają się dzieci z klas ósmych, z drugiej połowy rocznika 2008 oraz cały 2009, który poszedł do pierwszej klasy rok wcześniej.

Takie kumulacje rodzą bardzo dużo problemów. Już teraz szkoły są przepełnione, w wielu placówkach zajęcia odbywają się w systemie zmianowym. W kolejnych dwóch latach niestety ma być jeszcze trudniej, ze względu na brak powierzchni w szkołach do przyjęcia kolejnych roczników, jak i braku personelu nauczycielskiego, który mógłby takie lekcje prowadzić. Już teraz część nauczycieli pracuje w różnych placówkach na 1,5 etatu i dopasowanie planów lekcyjnych do ich potrzeb z pewnością będzie dla dyrektorów szkół nie lada wyzwaniem.

DD_20211126_Szkola_REP
Izolacja nastolatków
Źródło: Dzień Dobry TVN

Ilu uczniów rozpocznie naukę w szkołach ponadpodstawowych we wrześniu w 2022 r. w Warszawie?

Wiceburmistrz Mokotowa w rozmowie z Wyborcza.pl martwi się, gdzie w warszawskich placówkach zmieści się 40 dodatkowych klas. – Dyrektorzy szkół zaplanowali pierwotnie na przyszły rok 110 klas pierwszych, biuro edukacji przedłożyło nam propozycję utworzenia 137 klas, a teraz proponuje się nam kolejne zwiększenie – do 152 klas. Szkół nam nie przybędzie. Na to wszystko nakłada się brak nauczycieli, których nie ma na rynku pracy – wyjaśnia.

Zwraca także uwagę, by dzieci szukały możliwości nauki w swoim mieście, gdyż dojazdy z Warszawy, gdy lekcje skończą się o 20:00, mogą być dużym obciążeniem. Podwarszawskie okolice muszą wziąć pod uwagę całą sytuację i także przygotować się na to, by przyjąć większą liczbę uczniów niż dotychczas.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości