Jakim dzieckiem była Katarzyna Bonda?
Katarzyna Bonda w rozmowie z dziennikarką Dzień Dobry TVN Magdaleną Zasadni-Graczyk wróciła wspomnieniami do czasów dzieciństwa i wczesnej młodości, żeby przypomnieć sobie, jakim była dzieckiem i jak wychowanie wpłynęło na jej późniejsze postawy i życiowe wybory.
- Mimo iż byłam taka spokojna, nie byłam chłopaczarą, nie chodziłam po drzewach, nie brałam narkotyków, nie robiłam żadnych kłopotów rodzicom, robiłam kłopoty, które wynikały z samodzielnego myślenia i komunikowania tego wprost. Miałam "niewyparzoną gębę", jeżeli z czymś się nie zgadzałam, to od razu to mówiłam - wyznała.
Przyznała też, że w czasie lekcji religii zdarzyło jej się rzucić ogryzkiem w prawosławnego księdza, ponieważ mówił rzeczy deprecjonujące kobiety. Wówczas zdenerwowało ją to, że wszyscy słuchają, a nikt nie reaguje.
- Im bardziej rosłam, tym byłam bardziej mroczna - przyznała. W liceum ubierała się na czarno. Nirvana, glany, grunge – tak podsumowała swój nastoletni styl. Jednak wygląd nigdy nie był dla niej najważniejszy. - Ważne rzeczy dla świata były dla nas istotne, nie to, czy jestem ładna, czy nie – podkreśliła.
Wewnętrzny kompas Katarzyny Bondy
Wraz z grupą przyjaciół przyszła pisarka jeździła na koncerty rockowe, podróżowała stopem, jak sama mówi, funkcjonowała w sposób "włóczykijski".
- Nie wiem, jak to się stało, że funkcjonując w taki sposób, uniknęłam tych wszystkich zagrożeń. Często się nad tym zastanawiałam, skąd miałam taki rodzaj kompasu emocjonalnego. Myślę, że gdybym poszła w narkotyki, to na pewno bym już nie żyła, bo jestem obsesyjna, wobec czego bym się nie mogła zatrzymać, na pewno bym poszła dosyć ostro – przyznała Katarzyna Bonda.
Kobieta opowiedziała też o niebezpiecznej sytuacji, która spotkała ją podczas podróży stopem.
- To była jedyna sytuacja, w której poczułam grozę. Jak wsiadłam, poczułam szóstym zmysłem, że ktoś za bardzo mi się przygląda, patrzy jak na obiekt seksualny. Byłam młoda, nie do końca to rozumiałam, nie wiedziałam, jak mam na to zareagować - wspominała. - Byłam uprzejma i miła, rozmawiałam z nim. Myślę, że to go zachęciło. Kiedy skręcił do motelu, wpadłam w panikę, myślałam, że już po mnie - dodała. Katarzyna Bonda wykorzystała wtedy swój życiowy spryt. Zadawała mężczyźnie pytania, przeprowadziła z nim jakby wywiad, po czym powiedziała, że idzie do toalety i uciekła.
Katarzyna Bonda o niezwykłych relacjach z mamą
"Moja mama była dla mnie, i nawet jest, taką mistrzynią. To, kim jestem, jej zawdzięczam. Zawsze mi mówiła, że mogę wszystko, że świat należy do mnie, że jestem bezpieczna" - tak pisarka podsumowała relacje z mamą i wzorce, które od niej otrzymała.
Kiedy mama pisarki miała 18 lat, postanowiono wydać ją za dużo starszego, bogatego rolnika, ponieważ pochodziła ze wsi. Nie spełniła jednak woli rodziny i uciekła, przez co została wydziedziczona. Przyjechała do Hajnówki, gdzie zatrudniła się w lokalnych zakładach drzewnych. Zdała na studia i została chemikiem, później szefową laboratorium. Historia mamy pokazała Katarzynie Bondzie, że ma prawo wysoko mierzyć. - Wdrukowała mi ambicję, moją główną wadę, rodzaj wysokiej poprzeczki – powiedziała autorka kryminałów.
Przyznała też, że musiała zmierzyć się z silną osobowością swojej rodzicielki, co nie było dla niej łatwe. - Musiałam przekroczyć moją bardzo silną mamę, która była harda, niezwykle ambitna, która była kochana, ale była też jak lew drapieżnik. Trzeba było ją przekroczyć i bardzo dużo czasu mi to zajęło. Uznałam, że nie będę realizować tych rzeczy, które były jej marzeniami, ale będę realizować swoje - wyjaśniła Katarzyna.
Jak Katarzyna Bonda spełnia się w roli mamy?
Katarzyna Bonda nie wiedziała, jaką cenę będzie musiała zapłacić, wybierając taki rodzaj ścieżki kariery. Wybrała książki zamiast życia osobistego.
- Przez lata właściwie byłam sama, miałam małe dziecko, rozstałam się z ojcem tego dziecka - wyznała. Przyznaje, że znalazła się wtedy w trudnej sytuacji. - Zostałam sama, miałam kredyt na mieszkanie, nie miałam pracy, nie miałam kasy, miałam małe dziecko. To jest sytuacja dla kobiety totalnie kiepska – podkreśliła.
Katarzyna Bonda przyznała, że miała bardzo dużo poczucia winy, wyrzutów sumienia. - W kółko płakałam wtedy, nieustannie. Jedyne co robiłam, to pracowałam. To było dla mnie jedynym sposobem, żeby sytuację w przyszłości zmienić. Wiedziałam, że jeśli się zapadnę, to po nas. Wiedziałam, że to musi wyjść – dodała.
Pisarka obecnie współpracuje ze swoją dorastającą córką. - Nina przychodzi i pyta mnie, ile znaków dzisiaj napisałam, a potem siada, a ja jej opowiadam, co wymyśliłam. Jest zwierciadłem, od którego można się odbić. Często mi podrzuca muzykę, filmy, konkretne postaci, które muszą wejść do książki – zdradziła kobieta.
Wielka miłość Katarzyna Bondy
Katarzyna Bonda od pięciu lat jest szczęśliwie zakochana w mężczyźnie o imieniu Łukasz.
- Kiedy otworzyłam serce, nie chciałam od tego mężczyzny nic. Chciałam tylko i wyłącznie, żeby to było przyjemne, żeby była z tego radość. Każde z nas miało wcześniej jakieś życie, oboje mamy dzieci, to też nas łączy, że rozumiemy to i wiemy, jak to funkcjonuje. Łukasz to wie, że ja go nie potrzebuję, tak samo jak on mnie nie potrzebuje - opowiedziała pisarka.
Trudne początki kariery Katarzyny Bondy
Katarzyna Bonda jest dziś jedną z najbardziej znanych polskich autorek kryminałów. W rozmowie z dziennikarką Dzień Dobry TVN przyznała jednak, że początki jej książkowej kariery nie były łatwe.
- Byłam chyba pierwszą kobietą, która pisała kryminały, po mnie przyszły następne. W tamtym czasie to było nie tylko środowisko autorów powieści kryminalnych, ale też środowisko związane ze służbami mundurowymi – wyjaśniła. Pisarka wyznała, że przyszło jej zmierzyć się z szowinistycznym podejściem.
- Trzeba było udowodnić, że nie jesteś "głupią blondynką", która przede wszystkim odróżnia oskarżonego od podejrzanego i ma pojęcie o tej rzeczywistości, jest merytoryczna, nie jest emocjonalna. Wchodząc w takie środowisko, musisz zachowywać się jak facet - dodała.
Jak inni pisarze komentowali pierwsze prace Katarzyny Bondy? "Masz za małą wyobraźnię, skoro musisz wszystko sprawdzać" - usłyszała na początku swojej drogi. Mimo uwag nie zmieniła stylu. To czytelnicy byli dla niej największym wsparciem. - Bolało strasznie, bardzo cierpiałam, wściekałam się, czułam się do niczego i miałam takie chwile, że chciałam to rzucić, przerwać. Ale wtedy przychodzili czytelnicy, i to było wyruszające. Myślałam wtedy "dam radę" – podsumowała autorka.
Zobacz także:
- Katarzyna Bonda z narzeczonym. Kto pierwszy powiedział "kocham cię"?
- Kurs samoobrony z królową polskiego kryminału. Jak dbać o bezpieczeństwo? - Dzień Dobry TVN
- W świecie podcastów kryminalnych. "Potrafiłam być realnie przerażona"
Autor: Magdalena Zasadni-Graczyk
Reporter: Magdalena Zasadni-Graczyk
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN