Lizzy Evans chorowała na nowotwór
Kiedy Lizzy Evans była w ciąży z czwartym dzieckiem, usłyszała pierwszą diagnozę - rak szyjki macicy. Córkę urodziła na 8 tygodni przed czasem, by móc jak najwcześniej zacząć leczenie. Po terapii stan zdrowia kobiety poprawił się, ale miał być regularnie kontrolowany. Przeszkodziła w tym jednak pandemia. Wizyty zostały więc mocno ograniczone. Po kilku miesiącach Lizzy zaczęła odczuwać chroniczny ból mięśni w całym ciele.
- Poszłam do mojego lekarza rodzinnego z bólem pleców, ramion, żeber i szyi, który promieniował na całe ciało. Lekarz rodzinny stwierdził, że ból mięśniowo-szkieletowy może być spowodowany przedwczesną menopauzą lub chemioterapią. Przepisał mi leki przeciwbólowe i zalecił, żebym wróciła, jeśli dolegliwości nie miną - cytuje słowa Lizzy serwis The Sun.
Walka 27-latki z bólem
Niestety stan zdrowia kobiety nie poprawiał się. Lekarze postanowili zrobić jej kolejne badania, które znowu nic nie wykazały i Lizzy wróciła do domu z nowymi tabletami przeciwbólowymi. Kolejny pobyt w szpitalu wykazał, że 27-latka ma nawrót raka jajnika. W styczniu 2021 r. podjęła leczenie.
Mimo kolejnych przerzutów do kręgosłupa, a potem do mózgu, Lizzy nie poddawała się. Miała po co i dla kogo żyć. Najstarsze z jej dzieci miało 9 lat, najmłodsze rok. Zdążyła jeszcze wziąć ślub ze swoim partnerem, Joshuą. Ostatecznie kobieta przegrała walkę z nowotworem i zmarła 31 marca. Przed śmiercią zdecydowała się opowiedzieć swoją historią mediom, by zwiększyć świadomość na temat objawów raka szyjki macicy, a swoim przykładem zachęcić kobiety do regularnych badań.
Zobacz wideo: Rak nie czeka na koniec pandemii. Badajmy się!
Zobacz też:
Aby być piękną, nie musisz robić wiele. "Jesteśmy zmęczeni sztucznie wykreowanymi ideałami"
Nastoletnie modelki w Tokio. "Byłam wtedy zupełnym dzieckiem. Nie potrafiłam nawet jajka ugotować"
Autor: Ola Lipecka
Źródło: Ofeminin
Źródło zdjęcia głównego: Moment RF