Dla turystów atrakcja, dla mieszkańców zmora. "Burdy pod oknami, sikanie po płotach"

Dla turystów atrakcja, dla mieszkańców zmora. "Burdy pod oknami, sikanie po płotach"
Uwaga! TVN. Dla turystów atrakcja, dla mieszkańców zmora
"Krzyki, burdy pod oknami, sikanie po płotach, wymiotowanie na posesje" - tak ma wyglądać każda noc sąsiadów wakacyjnych dyskotek. Jak radzić sobie z głośnymi imprezowiczami? Reportaż programu "Uwaga!" TVN.

Mieszkańcy Mielca, którzy kupili domy niedaleko tamtejszego zalewu, spodziewali się, że będą żyć w spokojnym miejscu otoczonym zielenią. Zamiast tego zmagają się z ciągłymi głośnymi libacjami.

- Tu była bójka około 30 osób. Według mnie, nie byli tylko pod wpływem alkoholu, ale może i narkotyków. Bili się bez opamiętania, kopniaki w twarz, nie patrząc, co dzieje się z drugim człowiekiem – mówi Radosław Foryś. I dodaje: - My się boimy tu mieszkać i wyjeżdżamy z własnych domów.

- Muzyka jest tak głośna, że nie tylko uniemożliwia spanie, ale w ogóle funkcjonowanie. (…) Zdarzały się takie bójki, że człowiek leżał w kałuży krwi - opowiada Arkadiusz Widuliński.

"Uwaga!" TVN. Dyskoteka w Krynicy Morskiej nie daje spać

Problem dotyczy także centrum Krynicy Morskiej, jednego z popularnych letnich kurortów. Głośna muzyka oraz imprezy w pobliskich klubach przeszkadzają w wypoczynku.

- Czuję się jak na sterydach. Jestem półprzytomny, żona tak samo. To nasza rocznica ślubu i chcieliśmy odpocząć, ale się nie da, bo jest za głośno – mówi naszej reporterce gość hotelu w Krynicy Morskiej.

- Właściciel dyskoteki nie respektuje żadnego prawa i grają codziennie do 4-5 nad ranem przez cały okres wakacyjny – mówi Marzena Wojtala, właścicielka hotelu.

- Cały czas chodzimy niedospani, a musimy być od rana na nogach, żeby przygotować gościom posiłki, żeby zająć się recepcją. Jesteśmy ciągle zmęczeni – dodaje.

- To jest kurort letni. Trzeba było jechać na Podlasie, na wioskę, gdzie komary tną i krowy muczą – usłyszeliśmy od pracowników klubu.

Policja wielokrotnie interweniowała w głośnym klubie nocnym. Przyjazdy kończyły się zwykle pouczeniami.

- Na ten moment nie mogę stwierdzić, czy to jest dla mnie wykroczenie. Były prowadzone interwencje. W tym roku było ich 11 – mówi st. sierż. Kamil Marzec z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Dworze Gdańskim.

- Zdarzały się interwencje, kiedy policjanci przyjeżdżali i nie potwierdzali wykroczenia. Były również takie, kiedy obsługa lokalu była pouczana i na miejscu już był względny spokój, a w tamtym roku został również nałożony jeden mandat karny – dodaje st. sierż. Marzec.

Jak Krynica rozwiąże problem głośnych imprez?

Jak właściciel dyskoteki w Krynicy Morskiej odniesie się do zarzutów sąsiadów?

- Ja mam tylko 40 metrów kwadratowych parkietu i jedynie dwa głośniki, nie mam żadnego estradowego sprzętu – mówi Paweł Wróbel, właściciel klubu.

- Profil lokalu był prosty. Krynica Morska była miejscowością, która kiedyś tętniła życiem dniem i nocą, co w ostatnich latach się zmieniło. Najbardziej ucierpiała na tym młodzież studencka, bo ci ludzie nie mieli tutaj żadnego klubu, nie mają, gdzie się podziać – tłumaczy właściciel klubu.

- Ja całe noce przez pana nie śpię. Jestem znerwicowana i zdruzgotana. Wie pan do jakiego stopnia? Do tego stopnia, że na drugi rok zamknę to wszystko i będzie puste stało przez pana - odpowiada mu pani Marzena, właścicielka pobliskiego hotelu.

O interwencję w sprawie respektowania ciszy nocnej w Krynicy poprosiliśmy burmistrz miasta.

- Podjęłam już pewne kroki, aby młodych ludzi przenieść w inne miejsce - zapewnia Sylwia Szczurek, burmistrz Krynicy Morskiej. I dodaje: - Od przyszłego roku planujemy dzierżawę na plaży.

- Jestem tego zdania, że wszyscy goście mogą się bawić, ale też powinni uszanować zasady jakiejś godziny, a nie do 4-5 nad ranem codziennie grać - uważa pani Marzena, właścicielka hotelu.

Co to znaczy "cisza nocna"?

Pojęcie ciszy nocnej wynika z przepisów dotyczących zakłócania spokoju i porządku publicznego. Dotyczy to zarówno ulic, jak i pubów oraz restauracji.

"Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny" - czytamy.

- Większość prawników odwołała się do kodeksu wykroczeń, czyli artykuł 51 Kodeksu wykroczeń, który mówi o tym, że w określony sposób zakłócanie spoczynku nocnego jest w odpowiedni sposób przez tą ustawę karane. Natomiast taka kategoria „cisza nocna”, no to jest definicja bardziej potoczna – mówi mec. Michał Krysztofowicz.

Burdy i hałas w Mielcu

Problem z hałasem mają także sąsiedzi jednego z klubów nocnych w Mielcu. Mieszkańcy pobliskich domów są zdruzgotani. Głośna muzyka i regularne nocne burdy to problem, z którym walczą od dawna.

- Nawet jak mierzyliśmy hałas, będąc w domu, pokazywało 70-80 decybeli, a u sąsiadów było nawet 100 decybeli – mówi Arkadiusz Widuliński, mieszkaniec Mielca.

- Od godziny 22 nie powinno być więcej niż 40 decybeli – mówi Radosław Foryś. I dodaje: - Tu w ogóle jest zakaz używania nagłośnienia, co wynika z artykułu 156 prawa ochrony środowiska, bo na terenach wypoczynkowych jest zakaz używania urządzeń nagłaśniających.

- Jestem lekarzem i po 29 godzinach pracy chciałbym odpocząć, ale się nie da. Muzyka jest na tyle głośna, że nie tylko uniemożliwia spanie, ale w ogóle funkcjonowanie. Sąsiedzi próbowali rozmawiać z organizatorami tych imprez, ale nie spotkało się to ze zrozumieniem – dodaje pan Arkadiusz.

- W tej chwili mamy już ponad 30 wyroków prawomocnych skazujących organizatora i DJ-a za zakłócanie porządku publicznego przez organizowanie tych imprez w czasie nocy. Ale płacą te śmieszne zasądzone kary – 500-600 złotych – więc jego te kary ich nie dotykają – uważa pan Radosław.

- Poskładaliśmy sprawy, gdzie się tylko dało, do sądów cywilnych. Do prokuratury również złożyliśmy zawiadomienie o uporczywym nękaniu. Początkowo zostało to rozpatrzone negatywnie, ale po złożeniu zażalenia, sprawa jest w sądzie karnym. Gdzie możemy, tam poszukamy pomocy – mówi pan Arkadiusz.

Jak do apelu mieszkańców Mielca odniesie się prezydent miasta? Czy ma pomysł jak zniwelować uciążliwości?

- Próbowałem doprowadzić do jakiejś mediacji. Idealnym rozwiązaniem byłoby wypracowanie jakiejś formuły, która na stałe ograniczałaby ten hałas, poprzez budowę jakiejś instalacji. Jak widzimy, karanie mandatami nie przynosi skutków – mówi Radosław Swół, prezydent Mielca.

- Przez te imprezy musimy uciekać ze swojego własnego domu. Gdybyśmy mogli cofnąć się w czasie, na pewno nie zdecydowałabym się na zakup tego domu – przyznaje Sylwia Wołowiec, mieszkanka Mielca.

- Nie chcemy okłamywać naszych gości i jeśli ktoś nas pyta, czy jest głośno, to mówimy, że tak, jest głośno - mówi pani Sylwia, właścicielka hotelu w Krynicy Morskiej. I dodaje: - Nie wiemy, co będzie dalej. Nie wiemy, gdzie możemy się udać po pomoc. Jesteśmy bezradni.

Inne reportaże Uwagi! można oglądać także na player.pl.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości