Do tragicznej pomyłki doszło w praskim szpitalu uniwersyteckim.
Obrońcy uważają, że proces był niesprawiedliwy.
To konsekwencja zaostrzenia przepisów.
"Dostęp do aborcji jest podstawowym prawem".
Coraz więcej oburzonych, znanych z pierwszych stron gazet kobiet, wypowiada się na temat niedawnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego prawa do aborcji. Teraz szokujące informacje w mediach społecznościowych ujawniła Martyna Gliwińska. Okazało się, że była namawiana do usunięcia ciąży, w której była z Jarosławem Bieniukiem.
W czasie wizyty u lekarza Marta Dziubka usłyszała od niego pytanie: "Co by Pani zrobiła, gdyby dowiedziała się, że ma urodzić niepełnosprawne dziecko?". Kobieta odpowiedziała, że usunęłaby ciążę, ponieważ nie jest przygotowana do opieki nad takim dzieckiem. Lekarz zamilkł i do końca ciąży nie podjął tego tematu. Kiedy Pani Marta urodziła syna, okazało się, że chłopczyk ma lekkie wodogłowie, wadę serca i zdeformowaną rękę. To niestety nie jest jedyny taki przypadek w województwie podkarpackim. Coraz więcej kobiet z tamtej części Polski sygnalizuje, że lekarze zatajają przed nimi uszkodzenia płodu. Z czego to wynika?