Strach przed pogrzebaniem żywcem. Historyczne podstawy tafefobii

zakopany żywcem
Fot. FOTOKITA / Getty Images
Tafefobia (czyli lęk przed pogrzebaniem żywcem) jest dość powszechna w społeczeństwie, chociaż znacznie mniej niż w wiekach minionych. Osoby, które walczą z tym strachem, podejmują środki ostrożności, które mają im pomóc skontaktować się z najbliższymi w razie obudzenia się w trumnie.

Tafefobia to rodzaj lęku o długiej historii i co gorsza nie całkiem nieuzasadniony. Zdarzały się bowiem przypadki ekshumacji, podczas których zauważono na wiekach trumien ślady wielogodzinnego drapania, które świadczyły o tym, że osoby uznane za zmarłe w pewnym momencie ocknęły się i bezskutecznie próbowały się wydostać.

Więcej:

Czym było to spowodowane? Często ludzie, którzy cierpią na katatonię, mogą wyglądać, jakby byli martwi. Wynika to przede wszystkim z faktu, iż śpiączka katatoniczna wprowadza ciało w stan swego rodzaju hibernacji. Spowalnia to między innymi tętno, które staje się niemalże niewyczuwalne.

Z martwymi bywały często również mylone osoby w śpiączce czy też doświadczające omdleń. Do dziś zdarzają się przypadki, gdy rodzina gotowa już do pogrzebu dowiaduje się, że ich bliski ocknął się w kostnicy.

Jakie są objawy tafefobii?

Objawy tafefobii są takie same jak w przypadku innych rodzajów lęków. Zdarzają się kołatania serca, nadmierna potliwość oraz drżenie rąk. Często u osób cierpiących na strach przed pogrzebaniem żywcem występują również napady paniki i bezsenność, co jest charakterystyczne dla tego stanu. Pojawia się również depresja. Lęk nie pozwala bowiem normalnie i zdrowo funkcjonować. Tafefobicy na co dzień omijają zatem miejsca, które kojarzą się ze śmiercią.

Historia tafefobii

Tafefobia to lęk, który był obecny w społeczeństwie już w czasach starożytnych. Od XVII do połowy XIX wieku fobia ta stała się na tyle powszechna, że uznana została za poważny problemem. Strach przed pogrzebaniem żywcem miał wtedy wiązać się z brakiem zaufania do praktyki lekarskiej, która rzeczywiście często zawodziła. Z drugiej strony ludzie w tym okresie byli zafascynowani powieściami grozy. Te przeinaczały rzeczywistość, pokazując ją w krzywym zwierciadle oraz strasząc nieprzystosowane do odczuwania grozy osoby. W związku z tym w społeczeństwie nasilały się różnego rodzaju lęki.

Przypadki pogrzebania żywcem i sławni tafefobicy

Mimo iż trzysta lat temu zdarzało się to dość rzadko (chociaż częściej niż teraz), bo dotyczyło to tylko (a może aż) 4% zmarłych, to mimo wszystko – z powodu strachu przed pogrzebaniem żywcem – zaczęto stosować metody mające na celu potwierdzenie zgonu. Osoby uznane za zmarłe były podpalane rozgrzanym metalem, miały ucinane głowy lub wbijano im nóż w serce. Ciężko właściwie mówić tu o upewnianiu się, czy człowiek był martwy. Była to bardziej metoda dobicia w razie ewentualnego przeżycia.

Innym natomiast sposobem, który w dalszym ciągu funkcjonuje (chociaż na coraz mniejszą skalę) i ma swoje uzasadnienie w tafefobii, jest czuwanie nad ciałem zmarłego przez trzy dni i trzy noce. Ten okres miał niegdyś właśnie stanowić gwarancję, że bliska osoba rzeczywiście odeszła ze świata. Dziś już się o tym uzasadnieniu nie pamięta. Czuwaniu przypisuje się inne znaczenie – obecnie to oddanie czci zmarłemu, danie rodzinie czasu na pożegnanie się oraz na modlitwę. Prawdopodobnie właśnie ze względu na zatracenie się pierwotnego sensu tej tradycji powoli zauważa się jej wymieranie.

Wśród sławnych osób, które cierpiały na strach przed pogrzebaniem żywcem, znajdowali się między innymi Alfred Nobel, Fiodor Dostojewski czy też Fryderyk Chopin, który podobno błagał swoją rodzinę, aby uwzględniła zapis w jego testamencie głoszący, w jaki sposób należy obejść się z jego ciałem po śmierci.

Tafefobia dziś

W dalszym ciągu zdarzają się incydenty, kiedy osoby uznane za zmarłe wracają do żywych. Z tego właśnie względu prawo stanowi, iż nie można pogrzebać człowieka wcześniej niż 24 godziny od zgonu. Inaczej sprawa wygląda tylko w przypadku osób cierpiących na choroby zakaźne. Wówczas należy pochować ciało najpóźniej w 24 godziny po zgonie na najbliższym cmentarzu.

Współcześnie tafefobicy radzą sobie ze swoim strachem bardzo metodycznie. Często podejmują odpowiednie działania i środki ostrożności, które mają ich uchronić przed ewentualnym pogrzebaniem żywcem. Tego typu praktyki są podejmowane np. w Irlandii. W tym kraju do trumien często wpuszcza się liny połączone z dzwonkami, za pomocą których osoby pochowane mogą dać znać, że żyją. Niektórzy życzą sobie też, aby być pogrzebanym razem z telefonem komórkowym.

Wspomniane metody mają przede wszystkim uspokoić osoby, które szykują się do przejścia na drugą stronę i sprawić, aby ich ostatnie chwile minęły bez stresu związanego z tafefobią.

Zobacz film: Telefobia – dlaczego boimy się rozmów przez telefon? Źródło: Dzień Dobry TVN

Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości