Aktorka "19+" opowiedziała o walce z boreliozą. Anna Zuch cierpi na szczególną odmianę tej choroby

Jej chorobę mylono ze stwardnieniem rozsianym i nerwicą. Choć zazwyczaj wykrycie boreliozy to długotrwały proces, w przypadku Ani Zuch dosyć szybko postawiono diagnozę. Teraz Anna opowiada innym o życiu z tą chorobą.

Anna Zuch o boreliozie

Aktorka "19+" kilka dni temu podzieliła się z fanami w mediach społecznościowych informacją, że cierpi na boreliozę. Wszystko zaczęło się jeszcze w 2019 roku, kiedy to Zuch trafiła do szpitala z powodu bezsenności, odrętwienia prawej strony ciała, gorszego widzenia, kołatania serca, duszności oraz depresji. Podejrzewano u niej szereg różnych chorób, po czym sukcesywnie je wykluczano. Przez 1,5 miesiąca Ania żyła w niewiedzy. Następnie zdiagnozowano u niej neuroboreliozę, czyli odmianę boreliozy, która daje objawy neurologiczne. Jak się ją leczy?

Zazwyczaj w Polsce wygląda to tak, że przyjmujemy antybiotyk. Są pewne polskie standardy, które mówią o tym, że antybiotyk powinno się przyjmować przez np. 21 dni. Według polskiego standardu chorób zakaźnych i leczenia boreliozy

- powiedziała w Dzień Dobry TVN Anna Zuch.

Ekspert o leczeniu neuroboreliozy

Zuch wyznała także, że mimo regularnego przyjmowania leków, nie czuje się najlepiej. Jej antybiotykoterapia trwa już trzy miesiące, a nieprzyjemne dolegliwości nie ustają. Jak wówczas sobie z nimi poradzić? Na to pytanie odpowiedziała prof. dr hab. n. med. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji, Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku:

Leczymy wówczas objawy, dlatego, że antybiotykoterapia jest potrzebna, żeby wyeliminować bakterie. I ten miesiąc czasu leczenia wystarcza, żeby je wyeliminować. Natomiast mogą pozostać skutki, które wymagają leczenia, rehabilitacji czy leczenia objawowego tych elementów, które pozostały, jeżeli jesteśmy w 100% pewni, że jest to neuroborelioza.

Dodała także, że w celu jak najszybszego wykrycia tej ciężkiej choroby, powinniśmy zwracać uwagę na własne ciało. Pierwszym objawem jest rumień wędrujący, który pojawia się już w 2 lub 3 dobie po ugryzieniu kleszcza. Jeżeli go nie ma, a czujemy zmęczenie, różne bóle czy porażenie nerwów czaszkowych (jakie występuje 1,5 miesiąca po ukłuciu), powinniśmy zastanowić się, kiedy byliśmy ostatnio w lesie i czy istnieje możliwość, że doszło do ukąszenia.

Zakochali się na planie serialu "19+". Zobacz wideo:

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Autor: Sabina Zięba

podziel się:

Pozostałe wiadomości