Pani z dziekanatu kontra student. "Wiele osób lubi zwalać winę właśnie na nas"

Praca w dziekanacie
Pani z dziekanatu
Źródło: GettyImages/Dean Mitchell
O "paniach z dziekanatu" krąży wiele historii. Praktycznie każdy, kto studiował może pochwalić się jakąś anegdotą. Skąd biorą się te stereotypy dotyczące tego zawodu? O tym rozmawialiśmy z pracownikiem dziekanatu, Julią Makuch.

Stereotypy o paniach z dziekanatu

Każdy student wie, że panie z dziekanatu są zarówno mózgiem, jak i sercem uczelni. Niektórzy mają z nimi same dobre wspomnienia, inni nieco gorsze, ale jedno z pewnością trzeba przyznać - ich pomoc, szczególnie w kryzysowych sytuacjach jest często ostatnią deską ratunku.

O paniach z dziekanatu krążą legendy, przekazywane wraz z odejściem kolejnych roczników. W ten sposób powstają także pewnego rodzaju stereotypy. Historie o "wrednych paniach z dziekanatu" możemy przeczytać na wielu forach internetowych. Niestety, wielu studentów nie przebiera w słowach.

- "Jest wredna", "Wyżywa się na studentach", "Nie chciała mi iść na rękę", "Musi być nieszczęśliwa", "Spóźniłem się 15 minut, co za różnica", "Przecież brakowało mi tylko jednego dokumentu", "Kazała mi wrócić za dwie godziny" - to tylko kilka fragmentów z historii opisujących spotkania z paniami z dziekanatu.

Czy "panie z dziekanatu" są wredne?

W jaki sposób powstały tak silne stereotypy dotyczące tego zawodu? Warto dowiedzieć się tego u samego źródła. Julia Makuch pracuje w dziekanacie na Uniwersytecie Opolskim. Jej zdaniem wiele tego typu sytuacji ma związek z nieodpowiednią selekcją osób starających się o pracę na uczelni oraz braku zrozumienia ze strony studentów.

Ten zawód charakteryzuje się sezonowością. Jak podkreśla Julia, są "gorące okresy", podczas których jest ogrom pracy do zrobienia. - Na domiar wszystkiego tworzą się kolejki, człowiek już nie ma siły się uśmiechać, a życzliwość ustępuje asertywności, którą studenci odbierają w negatywny - tłumaczy.

Według naszej rozmówczyni zakres obowiązków na tym stanowisku jest naprawdę różnorodny. - Wbrew temu, co się mówi o naszej pracy poza piciem kawy i jedzeniem ciasta w pracy mamy ogromny zakres obowiązków - opowiada. Niestety praca ta jest niewidoczna dla naszych odbiorców, a wiele osób niestety lubi zwalać winę właśnie na nas – dziekanat - podkreśla.

Czy osoba pracująca w dziekanacie powinna więc mieć określone cechy interpersonalne? Okazuje się, że ważne jest przede wszystkim podejście i duża doza cierpliwości. - Asertywność to cecha, której się stale uczę, a której konieczność posiadania w wykonywanej przeze mnie pracy zauważyłam już na samym początku - tłumaczy pracownica Uniwersytetu Opolskiego.

"Pani z dziekanatu" podkreśla, że istotna jest także otwartość i brak oporów w komunikacji z zagranicznymi studentami. - ponieważ Podchodzimy do tego w sposób „żeby się dogadać”, a na drugi plan schodzi poprawność gramatyczna naszych wypowiedzi - wyznaje.

Druga strona medalu

Czym najczęściej studenci denerwują panie z dziekanatu? Julia podkreśla, że osobiście problemem jest roszczeniowość studentów. - Niektórzy nie rozumieją, że nie każdą sprawę dla się załatwić "od ręki". Dobrym przykładem jest załatwienie podpisu od dziekana, który nie jest na moje zawołanie, nie mam magicznego guzika, który umożliwiałby natychmiastowe spotkanie z nim w celu uzyskania podpisu - podkreśla.

Denerwuje także brak pokory. - Niektórzy przychodzą bez jakiejkolwiek skruchy, wręcz arogancko występują z prośbą o pomoc. - Pamiętajmy, że każdy z nas jest tylko człowiekiem i życzliwość oraz zrozumienie siebie nawzajem działa w obie strony - zaznacza.

Julia Makuch podkreśla, że studenci naprawdę potrafią ją zaskoczyć, mimo że widziała i słyszała już wiele. - Na początku roku akademickiego przyszła do mnie studentka, która poprosiła o podbicie legitymacji, ponieważ aktywnie korzysta ze zniżek. Kiedy jej powiedziałam, że może mi podać legitymację, to z całkowitą powagą podała mi legitymację szkolną. W dziekanacie przedłużamy tylko legitymacje studenckie - opowiada.

- Był raz student, który miał problem ze swoim kierunkiem i pewnego razu przyszedł do naszego biura w celu wyjaśnienia sprawy. W drzwiach wraz ze studentem stanął jego ojciec. Od razu pomyślałam, że przyszedł wesprzeć go w tej trudnej rozmowie, ponieważ każdy problem niesie ze sobą ogrom stresu - wspomina. - Niestety, nic bardziej mylnego. Gdy zapytaliśmy, o co chodzi i jaki jest problem, student klepnął swojego tatę i powiedział "Ty mów" - podsumowuje. 

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

Autor: Aleksandra Matczuk

Źródło zdjęcia głównego: GettyImages/Dean Mitchell

podziel się:

Pozostałe wiadomości