Lalki nie tylko dla dzieci. Nietypowa pasja, a nawet biznes życia

Lalki państwa Zawieruszyńskich trafiły do kolekcji Britney Spears i Demi Moore. Ich ceny powalają z nóg - jedna z lalek zrobiona przez małżeństwo ze Stalowej Woli została wyceniona na 35 tysięcy dolarów. Lalkami zajmuje się także Weronika Buczek ze Stąporkowa. Potrafi nadać drugie życie zabawkom, które liczą sobie 120 lat.

Porcelanowe lalki Zawieruszyńskich

Zawieruszyńscy od 30 lat wykonują zachwycające porcelanowe lalki, które znane są na całym świecie – także wśród hollywoodzkich gwiazd. Małżeństwo pochodzi ze Stalowej Woli, skąd wyjechali pod koniec lat 80. Przenieśli się do Stanów Zjednoczonych, gdzie spełnili swój "amerykański sen". Jak to się zaczęło?

Otrzymaliśmy ofertę od firmy, która chciała produkować lalki. Wzięliśmy tych naszych 5 lalek, pojechaliśmy na lokalną wystawę, gdzie jedna z naszych lalek zdobyła pierwszą nagrodę

- opowiedziała Zofia Zawieruszyńska.

"Lalkowe Oscary" odbywały się w Waszyngtonie. Państwo Zawieruszyńscy są niemalże ich pionierami – w swojej kolekcji mają ponad 140 nagród. Co istotne, porcelanowe dzieła sztuki osiągają zawrotne ceny. Jedna z nich, która została oddana na aukcję charytatywną, została sprzedana za 35 tysięcy dolarów. Lalki nabywali także znani i lubiani ze świata show-biznesu.

Jedną lalkę właśnie do Britney Spears wysyłaliśmy osobiście. I jeszcze mieliśmy ręcznie napisać list, który mama Britney napisała do niej i dołączyliśmy go do tej lalki

- wyjaśniła Pani Zofia.

Małżeństwo kiedyś trudziło się wykonywaniem rzeźbionych mebli. Od kiedy jednak dostali ofertę, by poświęcić się pracy nad lalkami, poczuli, że zajęcie to będzie znacznie przyjemniejsze i mniej wyczerpujące fizycznie. Wszystkie lalki robione są przez Zawieruszyńskich własnoręcznie.

Musieliśmy nauczyć się wszystkiego od początku. Nie ma chyba kontynentu, na który nie wysyłalibyśmy naszych lalek

- dodaje Pani Zofia.

Ile lalek jak dotąd wykonali artyści?

Nie liczyliśmy, ale prototypów to koło 300

- wyjaśniają.

Jak małżeństwo rozkłada obowiązki między sobą?

Ja tylko pomagam

- śmieje się Pan Henryk.

Nasze lalki mają duszą

- kwituje Pani Zofia i przyznaje, że wszystkie lalki noszą polskie imiona.

Drugie życie lalek

Lalki to nie zabawki, ale prawdziwe dzieła sztuki. Reporterka Dzień Dobry TVN Dagmara Kowalczyk pojechała do Stąporkowa, by przedstawić widzom Weronikę Buczek – również pasjonatkę lalek. Pani Weronika nadaje im drugie życie. Z ilu eksponatów składa się jej kolekcja?

Straciłam rachubę przy 200, ale myślę, że około 300

- wyznała.

Staram się przywrócić im dawny wygląd, dawny blask, by znów mogły cieszyć oko, stać na półce i uzupełniać moją kolekcję

- dodaje.

Weronika czasami miesiącami naprawia lalki, które do niej trafiają. Niektóre z nich, jak twierdzi, dosłownie "rozpadają się w rękach". Lalki trzeba odmalować, uszyć im ubranka, fryzurę, a często także wymagana jest naprawa korpusu. Jedna z lalek, którą zaprezentowała Pani Weronika w naszym programie, ma 120 lat.

Obejrzyj całe wideo:

Zobacz także:

Dziewięciolatka, która niczego się nie boi. Trenuje skoki do wody i jeździ na gokartach. "Sprawia mi to przyjemność"

Intarsja – zapomniana technika zdobienia drewna

Telefon do przeszłości, czyli niezwykła kolekcja komórek. "Kiedyś telefon był tylko domeną biznesmenów"

Autor: Anna Mierzejewska

podziel się:

Pozostałe wiadomości