Grupa Flying Dragons zachwyca podniebnymi pokazami. "Latamy także w nocy"

''Podniebne smoki i ich akrobacje''
Oddanie, odwaga, dyscyplina - tymi słowami można określić pasję członków lotniczej grupy pokazowej Flying Dragons. Zamiast na indywidualizm stawiają oni na współpracę. Efekt? Niewiarygodne podniebne pokazy, które często odbywają się w niesprzyjających warunkach atmosferycznych.

Grupa Flying Dragons

Paralotniarstwo to sport bliski miłośnikom podniebnych wrażeń. To dzięki niemu możliwa jest realizacja odwiecznych marzeń człowieka o lataniu. Wiele osób uprawia go rekreacyjnie. Ale nie oni. Mowa o Łukaszu Czubie i Łukasz Sarzyńskim z grupy Flying Dragons Team, która specjalizuje się w niewiarygodnych podniebnych pokazach lotniczych. Wykorzystują do nich paralotnie z napędem.

Nasze pokazy to jest synchroniczne latanie w grupie. (…) Można powiedzieć, że jesteśmy jedną z niewielu grup na świecie, która podjęła takie wyzwanie. Latamy nieraz z dotykiem albo milimetrowymi przerwami i z efektami pirotechnicznymi

- opowiadał w Dzień Dobry TVN Łukasz Czuba.

Według wiedzy paralotniarzy tylko dwie drużyny na świecie mogą pochwalić się występami ze wspomnianymi efektami. Oprócz Polaków jest to również grupa z Kataru.

Pokazy Flying Dragons

Ich podniebne popisy odbywają się nie tylko w Polsce, lecz także poza granicami naszego kraju. Często stanowią trudne do wykonania zadanie, choćby ze względu na konieczność zrealizowania pokazów nawet w niesprzyjających okolicznościach.

Podczas latania rekreacyjnego możemy wybrać sobie warunki odpowiednie do lotu. Tutaj na pokazach musimy dostosować się do tych warunków i latać niekiedy w niekorzystnych warunkach atmosferycznych. Latamy także w nocy, po zmroku. Nawet zdarzyło nam się latać w Portugalii na sylwestra, o 12 w nocy

- wytłumaczył Łukasz Sarzyński.

Jeszcze nie zdarzyło się, by przez złe warunki atmosferyczne odwołali swój występ. W końcu niektóre osoby pokonują nawet 700 km, żeby ich zobaczyć.

Jak trenuje Flying Dragons

Nad techniką pracują absolutnie sami i nie mają do pomocy ekipy przygotowującej całość. To ważne - zwłaszcza że każdy z członków Flying Dragons zajmuje się zawodowo różnymi rzeczami. Choć ich pokazy odbywają się w przestworzach, wszystkie treningi mają miejsce na ziemi. To tam ćwiczą cały układ choreograficzny, który potem prezentują swoim widzom.

Generalnie wygląda to tak, że spacerujemy jak gęsi, więc idziemy sobie łąką, mamy normalnie założone słuchawki, mamy kolegę, który nas prowadzi przez radio. Tak samo jakbyśmy latali. Badamy wszystkie niebezpieczne sytuacje, które obgadujemy później po tym treningu

- zdradził Łukasz Czuba.

To wtedy właśnie ustalają, co zrobić w sytuacji, gdyby coś nie poszło zgodnie z planem.

Też trenujemy z osobą, która nas prowadzi. To jest też ważne, żeby nasz lider, który jest na ziemi, który prowadzi nas przez radio, też znał nasze reakcje na jakieś sytuacje niebezpieczne

- dopowiedział Łukasz Sarzyński.

Niebezpieczeństwa

Jak każda dziedzina sportu, tak i ta uprawiana przez grupę Flying Dragons, wiąże się z pewnym ryzykiem.

Skrzydło, na którym latamy, jest miękkim płatem, nie ma żadnych usztywnień. Usztywnia go tylko ciśnienie powietrza, które jest z zewnątrz. Wiadomo, normalnie w powietrzu wiatr nie wieje tylko na boki, tak jak się wydaje, ale też są prądy wznoszące i opadające, i to jest największym zagrożeniem, że skrzydło może się złożyć

- wytłumaczył Łukasz Sarzyński.

W grę wchodzi również czynnik ludzki – czyli ewentualny błąd popełniony przez latającego.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Zobacz także:

Aktorka, sportsmenka i prawniczka. Joanna Jabłczyńska o swoich pasjach: "Jestem osobą, która musi robić wiele różnych rzeczy"

Po niemal 50 latach uciekła od małżeńskiego koszmaru. Dzisiaj pisze wiersze, piosenki, kocha i jest kochana

W 10 dni dookoła Polski... pociągami osobowymi. "Najważniejsze było dla mnie dobrać stacje i dogodne przesiadki"

Autor: Wioleta Pyśkiewicz

podziel się:

Pozostałe wiadomości