Koniec procesu w sprawie śmiertelnego pobicia Roberta Brylewskiego. Oskarżony: "Oddałbym wszystko, żeby cofnąć czas"

sąd
boonchai wedmakawand/Getty Images
Źródło: Moment RF
Sąd Okręgowy Warszawa-Praga zakończył proces Tomasza J., oskarżonego o śmiertelne pobicie muzyka Roberta Brylewskiego. Prokurator domaga się dla mężczyzny 15 lat pozbawienia wolności. Wyrok zostanie ogłoszony 13 maja.

Śmiertelne pobicie Roberta Brylewskiego

Sędzia Adam Radziszewski z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga zamknął przewód sądowy w trwającym dwa lata procesie przeciwko Tomaszowi J. Od kwietnia 2019 r. odbyło się ponad trzydzieści rozpraw.

Prokurator Wojciech Misiewicz z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ wnosił o wymierzenie Tomaszowi J. kary 15 lat pozbawienia wolności, okresowe pozbawienie go praw publicznych, a także o rozważenie przekazania rodzinie Brylewskiego 100 tys. zł zabezpieczonych na hipotece oskarżonego, jako zadośćuczynienie za odniesioną krzywdę.

Tomasz J., podobnie jak jego obrońcy, prosił o łagodny wymiar kary. - Nie ma dnia, żebym nie myślał o panu Brylewskim. Jakbym mógł, to bym się nie pojawił w tym miejscu. Oddałbym wszystko, żeby cofnąć czas - wyznał Tomasz J. Oskarżony podtrzymał wersję, że mógł zostać odurzony narkotykami i alkoholem, co sprawiło, że miał "urojenia" i "wyłączony mózg".

- Mnie nie interesowała żadna bójka, ona mnie zaskoczyła. Pamiętam, że ogarnęła mnie panika i przejęła nade mną kontrolę. Ja cały czas byłem przekonany, że coś się dzieje moim rodzicom. Obrażenia, które miałem na dłoniach były wynikiem dobijania się do drzwi mieszkania. Prawie sobie wtedy połamałem ręce. W najgorszych snach sobie nie wyobrażałem, że jestem do czegoś takiego zdolny - dodał. Ogłoszenie wyroku zostało odroczone do 13 maja.

Proces Tomasza J. w sprawie pobicia Roberta Brylewskiego

Oskarżony stanął przed sądem pod zarzutem tego, że 28 stycznia 2018 r. "działając w zamiarze bezpośrednim" spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Roberta Brylewskiego zadał mu liczne ciosy nogami i rękami. W wyniku tych obrażeń muzyk zmarł 3 czerwca 2019 r. Oskarżony odpowiadał także za to, że próbując się dostać do mieszkania przy ulicy Targowej kierował groźby karalne do 16-letniego syna partnerki Brylewskiego.

Na początku procesu Tomasz J. nie chciał składać wyjaśnień. Z odczytanych protokołów wynikało, że w nocy 28 stycznia pił alkohol w barze w Śródmieściu, chciał iść "na dyskotekę", "bawić się", żeby świętować "najlepszą dotychczas umowę w pracy", ale nie dodzwonił się do żadnej osoby, z którą chciał spędzić czas.

Podczas innego przesłuchania dodał, że wcześniej umówił się w hotelu na całą noc z prostytutką, która mogła dosypać mu czegoś do drinka. Mężczyzna powiedział, że stracił przytomność. Nie pamiętał także w jaki sposób opuścił hotel. Wyjaśnił, że zamówił taksówkę i pojechał pod kamienicę przy ulicy Targowej, gdzie kiedyś mieszkał razem z rodzicami. Jak twierdził, liczył, że spotka tam kogoś znajomego.

Na klatce schodowej budynku miał zostać napadnięty. - Napadło mnie kilka osób (...) wydaje mi się, że było ich czterech (...) ten człowiek (Brylewski - PAP) był jedną z osób, które mnie zaatakowały – wyjaśniał. Brylewski miał – według relacji oskarżonego – trzymać go za nogę. Mężczyzna twierdził, że podczas ataku utracił torbę z rzeczami osobistymi i komputerem służbowym. - Mam luki w pamięci. Zapomniałem ostatnich paru lat swojego życia, zapomniałem, że tam nie mieszkam. Jestem przerażony tym, co się wtedy ze mną działo – stwierdził.

Od czasu ataku w styczniu 2018 r. Robert Brylewski był kilkukrotnie hospitalizowany. Muzyk miał bardzo poważne urazy głowy, początkowo był utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. - Przez kilka tygodni był także leczony w warunkach domowych, ale w maju ponownie trafił do szpitala, gdzie zmarł – informowała prokuratura.

Biegły z zakresu medycyny sądowej stwierdził, że śmierć muzyka 3 czerwca 2018 r. była następstwem obrażeń głowy, których doznał kilka miesięcy wcześniej.

Robert Brylewski - kim był?

Robert Brylewski urodził się 25 maja 1961 roku. Był wokalistą, gitarzystą, kompozytorem i autorem tekstów, jednym z najbardziej znanych muzyków polskiego rocka XX wieku. Od lat 70. współtworzył lub brał udział w kilkunastu projektach muzycznych, z którymi wydał łącznie kilkadziesiąt płyt. Bliski był mu nie tylko punk rock, ale także reggae i muzyka elektroniczna.

W 1978 r. Brylewski współtworzył zespół The Boors, który rok później, po zmianach w składzie, zmienił nazwę na Kryzys. Grupa zakończyła działalność w 1981 r. Następnie Brylewski, wraz z liderem zespołu Tilt Tomaszem Lipińskim, założył Brygadę Kryzys. W 1982 r. artyści wydali płytę "Brygada Kryzys", uznaną za pierwszy w Polsce album punkowy, a później – za jedno z najważniejszych wydawnictw w historii polskiej muzyki rockowej zeszłego stulecia.

W tym samym roku Brygada Kryzys zakończyła działalność, a Brylewski powołał do życia swój kolejny projekt – Izrael, który był pierwszym polskim zespołem grającym reggae. Grupa nagrała osiem płyt, w tym "Biada, biada, biada", "Nabij faję" i "Duchowa rewolucja". W latach 1985-1993 Robert Brylewski grał również w rockowym zespole Armia, z którym wydał cztery albumy: "Armia", "Legenda", "Czas i byt", a także koncertowy "Exodus".

W 1991 r. reaktywował Brygadę Kryzys; nagrał m.in. płytę zatytułowaną "Cosmopolis". Dwa lata później grupa znów zakończyła działalność. W latach 90. muzyk uczestniczył w takich projektach jak: Max i Kelner, Falarek Band, The Users, Dyliżans i Poganie. Nagrał też dwie solowe płyty z muzyką elektroniczną – "Warsaw Beat" i "Warsaw Beat II". W 2003 r. po raz trzeci reaktywowano Brygadę Kryzys, trzy lata później – Izrael. W 2008 r. działalność wznowił Kryzys, czego owocem było wydawnictwo zatytułowane "Kryzys komunizmu".

Sara Brylewska w piosence "Wojny gwiezdne"

Dzień Dobry TVN

Zobacz także:

Matka oddała dzieci do domu dziecka. "Nie słuchały mnie"

Jest akt oskarżenia w sprawie pożaru w ecape roomie. Kto odpowie za śmierć pięciu 15-latek?

Kładły się na jezdni dla zabawy, najmłodsza miała 11 lat. Policja: "Wysoki stopień demoralizacji"

Autor: Katarzyna Oleksik

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Moment RF

podziel się:

Pozostałe wiadomości