Polski film walczy o Złotego Lwa. "Jest o kłamstwie, o manipulacji, o czymś, w czym cały czas funkcjonujemy"

Polski film walczy o Złotego Lwa
Źródło: Dzień Dobry TVN
Film "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego walczy o Złotego Lwa i jest polskim kandydatem do Oscara. Sandra Korzeniak zagrała w nim Barbarę Sadowską, matkę Grzegorza Przemyka, w którego wcielił się Mateusz Górski. Aktorka prosto z Wenecji opowiedziała o przygotowaniach do gali.

Sandra Korzeniak o filmie "Żeby nie było śladów"

Sandra Korzeniak zachwyciła teatralną rolą Marylin Monroe, teraz pojawia się w głównej roli kobiecej w filmie "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego. To historia oparta na faktach, opowiada o losach Grzegorza Przemyka, studenta, który zmarł na skutek ciężkiego pobicia przez milicjantów. Film został polskim kandydatem do Oscara, a już wkrótce będzie miał światową premierę w trakcie Festiwalu Filmowego w Wenecji.

- Różne człowiek ma marzenia, ale czasami zdarza się tak, że coś się wydarza w naszym życiu i ono jest takie jak marzenie, chociaż się dokładnie o tym nie marzyło. Nie marzyłam o tym, żeby przylecieć do Wenecji z filmem - wyznała aktorka.

Ten film opowiada nie tylko tragiczną historię Grzegorza Przemyka, ale według aktorki mówi także wiele o obłudzie, w której żyjemy.

- Z perspektywy mojej bohaterki, Barbary Sadowskiej mogę powiedzieć, że jest o kłamstwie, o manipulacji, o czymś, w czym cały czas funkcjonujemy, bo kłamstwo i manipulacja cały czas w jakiś sposób w naszym życiu jest - podkreśliła Sandra Korzeniak.

Historia Grzegorza Przemyka

Historia Grzegorza Przemyka nie jest tak znana na świecie, jak w Polsce. Choć według aktorki u nas również dla wielu jest obca. Sama usłyszała o niej całkiem niedawno.

- Ja powiem szczerze, że parę lat temu, jak mi powiedziano, to nie znałam tej historii. Tym bardziej dobrze, że jest ten film - wyznała Korzeniak.

Sandra Korzeniak widziała już film, ale dopiero w Wenecji obejrzy historię. Przy pierwszym pokazie skupiła się aspektach technicznych i zawodowych. Aktorka zdradziła także, jak pracowała nad rolą. Przyznała, że był okres skupienia, który ewoluował.

- Jest się w jakimś takim procesie. Dużo rzeczy się przyjmuje, wrzuca do siebie, tropienie śladów, które zostały po niej. Jak skończyły się zdjęcia, to czułam, że jest coś takiego, że ja tę Baśkę jeszcze noszę. Teraz jak zaczynamy o niej mówić to też coś tam mi przeziera też z niej, czuję to - mówiła Sandra Korzeniak.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na platformie Player.pl.

Zobacz także:

Autor: Daria Pacańska

Reporter: Szymon Brózda, Ewa Górniak-Morgan

podziel się:

Pozostałe wiadomości