Młody projektant tworzy symbole Strajku Kobiet dla wszystkich chętnych. "Każdy z nas ma głos"

projektant, Strajk Kobiet, błyskawice, symbol
Jackob Buczyński
Źródło: Sabina Zięba
Od kilku dni nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie trwają protesty po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Coraz więcej osób, także tych znanych z pierwszych stron gazet, pokazuje swój sprzeciw zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Do protestujących przyłączają się polskie i zagraniczne gwiazdy, a nawet branża mody. Polski projektant Jackob Buczyński od kilku dni za darmo produkuje symbole Strajku Kobiet dla wszystkich chętnych.

Inicjatywa Jackoba Buczyńskiego

Kiedy odwiedziłam pracownię Jackoba Buczyńskiego kilkanaście minut przed planowanym zamknięciem, w kolejce stało jeszcze kilka osób. W środku wykonaniem patchworkowych błyskawic zajmował się on sam i trzy jego współpracownice. W międzyczasie odwiedzali ich ludzie z prezentami w ramach podziękowania za inicjatywę. Jedna dziewczyna przyniosła ciasteczka od swojej 97-letniej prababci popierającej protest.

Mieli zostać do godziny 16. "Mieli", ponieważ byli tam jeszcze 2 godziny później. Ilość zamówień przeszła ich najśmielsze oczekiwania. Choć początkowo pomysłem nie było produkowanie symboli Strajku Kobiet na większą skalę, do projektanta odezwała się masa chętnych. Przedsięwzięcie nagłośniła m. in. Julia Wieniawa, Magdalena Schejbal oraz Red Lipstick Monster.

Do Jackoba Buczyńskiego spłynęły zamówienia z całej Polski. Projekty można odebrać u niego osobiście lub poprosić o przesyłkę. Będzie je również rozdawał podczas piątkowego protestu. Kim jest ten młody designer? I skąd decyzja o wykonywaniu błyskawic? Opowiedział nam w wywiadzie.

Wywiad z Jackobem Buczyńskim

Sabina Zięba: Zaczynałeś od prowadzenia bloga. Po paru latach postanowiłeś tworzyć kurtki. Skąd wziął się ten pomysł? Od zawsze fascynowała Cię moda?

Jackob Buczyński: Prowadzenie bloga było początkiem. To był moment, kiedy w Polsce był boom na blogosferę. Chciałem się w tym odnaleźć, bo bardzo podobała mi się ta forma ekspresji, stylizacje, moda, współprace z markami… Szybko jednak zorientowałem się, że sporo w tym próżności i beznadziejności. Nie podobały mi się hasła pt. "must have”, albo że coś jest "hitem tego sezonu".

SZ: Co wtedy?

JB: Po pół roku prowadzenia bloga i wielu przemyśleniach, zorientowałem się, że świat mody nie jest prawdziwy. Niestety, w dzisiejszych czasach zbudowany jest na kłamstwie i manipulacji, a także ogromnej chęci zysku. Postanowiłem wrócić do korzeni oraz do tego, co tkwiło we mnie od lat, czyli miłości do lumpeksów i ubrań z drugiej ręki. Odwiedzałem takie miejsca z moją mamą. Punktem kulminacyjnym w prowadzeniu bloga była współpraca z polską marką vintage'ową, dzięki której pierwszy raz pomyślałem o przetwarzaniu odzieży i modzie second hand.

SZ: Dlaczego zdecydowałeś się na tworzenie rzeczy z materiałów z odzysku?

JB: Powodów jest wiele. To piękna przygoda: od historii tych ubrań po odpowiedzialność. Dzisiaj wiem, że zdecydowałem się na taki profil marki, ponieważ jestem pewny, że to jedyny słuszny kierunek twórców w przyszłości. Musimy korzystać z tego, co już jest. Nasza planeta wyprodukowała już zbyt wiele, żeby cały czas gromadzić kolejne surowce, które traktujemy jednorazowo. Wiem, że nadszedł czas, aby wprowadzić takie myślenie w większości branży. Czas zacząć myśleć o gospodarce cyrkularnej.

SZ: Czy teraz starasz się, by całe twoje życie było ekologiczne? Nie kupujesz w sieciówkach? Nie podążasz za trendami?

JB: Uczę się ekologicznego, świadomego życia na co dzień. Nie kupuję w sieciówkach od dobrych kilku lat – nawet do nich nie wchodzę. Edukuję również moich odbiorców o szkodliwym wpływie takich miejsc nie tylko na środowisko, ale również na nasze głowy. W moim słowniku nie ma takiego słowa, jak "trendy". Jeśli ktoś pyta mnie o to, czy moda eko jest trendem, to odpowiadam od razu, że to lifestyle, którego wszyscy powinniśmy chcieć się nauczyć, aby przetrwać na tej planecie.

SZ: Skąd bierzesz materiały do produkcji swoich projektów?

JB: Materiały pochodzą z second handów, a czasami zamawiamy je z większych firm, które zajmują się sortowaniem odzieży na całą Europę. Tkaniny pozyskujemy również od prywatnych osób, które chcą się pozbyć nadmiaru swoich ubrań.

SZ: A skąd bierzesz tkaniny do produkcji błyskawic?

JB: Pogotowie błyskawicowe ruszyło tak spontanicznie, że rzeczywiście ilość zamówień, która na nas spłynęła, przewyższyła nasze logistyczne możliwości. Na szczęście dobrzy znajomi z branży pomogli. W trzeci dzień dostaliśmy bele czerwonego materiału z odzysku, który miał być zutylizowany, ale na szczęście trafił do nas. Będzie miał szansę tworzyć tę historię i wspierać kobiety w całej Polsce.

SZ: Czy od razu planowałeś stworzyć błyskawice dla większej liczby osób?

JB: W niedzielę, kiedy zrobiłem pierwszą patchworkową błyskawicę, nie myślałem o tym. W trakcie jej tworzenia myślałem o mojej niezgodzie na to, co się dzieje. Byłem smutny, że żyję w kraju, w którym poszkodowane są praktycznie wszystkie grupy społeczne. Nie mogłem znieść myśli, że wyrządzana jest krzywda. Że ludzie traktowani są nierówno.

SZ: To skąd wziął się pomysł tworzenia symboli Strajku Kobiet na większą skalę?

JB: W poniedziałek rano, gdy przyszedłem do pracowni, czekała na mnie moja partnerka biznesowa, Asia. Zaczęliśmy rozmawiać o sytuacji w Polsce i stwierdziliśmy, że obecnie nie jesteśmy w stanie skupić się na niczym innym, jak na wsparciu kobiet. Odsunęliśmy wszystkie zamówienia indywidualne, projekty i prace nad sklepem na bok. Dla nas liczy się sprawczość i opowiadanie historii poprzez ubrania. Chcemy, żeby ubrania poruszały, tworzyły emocje oraz wspierały - tym razem kobiety.

SZ: Wiele osób i gwiazd szybko zaczęło udostępniać Twoją inicjatywę. Byłeś zaskoczony?

JB: Przyjmuję to z pokorą. Bardzo się cieszę, że moi znani przyjaciele postanowili mnie wesprzeć i bardzo im za to dziękuję. To budujące i piękne, że jesteśmy w tym razem, że ich wsparcie jeszcze bardziej jednoczy nas w tej tragicznej sytuacji w naszym kraju. Jestem wzruszony.

SZ: Mając na uwadze to, że nie jesteś w stanie zapewnić wszystkim chętnym swoich błyskawic, wezwałeś do pomocy projektantów w innych miastach.

JB: Sytuacja zmienia się dynamicznie. W pracowni w Warszawie podwoiliśmy siły przerobowe i widzimy, że może jednak uda się zapewnić taką ilość błyskawic z odzysku, jaką potrzeba. Mimo tego, dobrze jest mieć wsparcie w miastach na terenie całego kraju.

SZ: Jest odzew? Produkcja ruszyła też w innych miejscach?

JB: Zgłosiło się kilkanaście miejsc w Polsce. Ludzie prywatni dobrej woli, projektanci oraz marki. Chcą haftować błyskawice, naklejać i malować je na kurtkach. W akcji #pogotowiebłyskawicowe biorą już udział osoby w Olsztynie, Elblągu, Katowicach, Tarnowie, Rzeszowie, Bielsko-Białej, Poznaniu, Gdańsku, Łodzi, a nawet w Zurychu. Wszystko można zobaczyć na moim Instastory.

SZ: Uważasz, że moda powinna mieć ambicje polityczne, a ubiór może być silnym narzędziem w przekazie?

JB: Dla mnie nie ma słowa "moda"… Są ludzie, którzy tworzą te słowa. Moda może być wszystkim - to my kreujemy nową rzeczywistość i raczej nie jest ważne, jakim narzędziem się posługujemy. Każdy z nas ma głos i każdy z nas może stać się zmianą, której oczekuje od świata.

SZ: A jak skomentujesz decyzję Trybunału Konstytucyjnego?

JB: Komentarz wyrażam na ulicy ze wszystkimi strajkującymi. Uważam, że w Polsce nie walczymy już o prawa, tylko o pozwolenie na spełnianie podstawowych potrzeb ludzi. To oburzające. Brak mi słów i zrobię wiele, żeby wspierać ten wartościowy ruch, a także kobiecą siłę, którą widzimy na ulicy.

"Rewolucja jest kobietą". Kolejny dzień protestów przeciw zaostrzaniu prawa aborcyjnego. Zobacz wideo:

Zobacz też:

Autor: Sabina Zięba

Źródło zdjęcia głównego: Sabina Zięba

podziel się:

Pozostałe wiadomości