Aleksandra Szwed na premierze filmowej pojawiła się w sukience swojego projektu. "Drażniło mnie branżowe marnotrawstwo"

Ola Szwed
Aleksandra Szwed
Źródło: fot. Grzegorz Pytka
W czwartkowy wieczór, 15 października odbyła się - ostatnia przed włączeniem Warszawy do czerwonej strefy - premiera filmowa. Na czerwonym dywanie pozowała m.in. Aleksandra Szwed, która w "Raz, jeszcze raz" odgrywa jedną z głównych ról. Okazało się, że aktorka na wydarzenie przybyła ubrana w sukienkę własnego projektu. Jak wyglądała?

Ola Szwed we własnoręcznie zrobionej kreacji

W kinach można już obejrzeć komedię "Raz, jeszcze raz", która opowiada perypetie grupy starych znajomych. Spokojną codzienność kilku kumpli przerywa wizyta tajemniczej kobiety, która zaprasza ich na wieczór kawalerski dawnego znajomego. Sprawa się komplikuje, gdy okazuje się, że przyszły pan młody... nie żyje.

W produkcji można zobaczyć m. in. Bartka Kasprzykowskiego, Wojciecha Błacha czy Monikę Miller, natomiast w główną rolę kobiecą wcieliła się Aleksandra Szwed, co stanowi jej kinowy debiut. Z tej okazji na uroczystym wydarzeniu pokazała się w tiulowej kreacji bez ramiączek z gorsetową górą oraz drobnymi kamieniami. Okazało się, że aktorka wykonała ją własnoręcznie, wykańczając sukienkę zaledwie na kilka godzin przed premierą! Mało brakowało, a mogłaby nie zdążyć.

Gdy na to, by zobaczyć swój własny debiut na wielkim ekranie czekasz 25 lat, to jest naprawdę specjalny dzień, a na taki musi być specjalna kreacja. I ta taka jest - przynajmniej dla mnie. Oto przed Wami efekt prawie 100 godzin mojego prucia, cięcia, układania, szycia (ręcznie! Na maszynie nadal nie umiem...) i klejenia. Przepis: 3 tiulowe suknie, gorset, igła, nitka, kilka tysięcy kamyczków i kilka bezsennych nocy - ukończona dokładnie na 4 godziny przed premierą (oj były dziś rano chwile grozy...). Ale jest. Taka Moja

- napisała na swoim Instagramie.

Aleksandra o swojej pasji

Postanowiliśmy zapytać Olę o szczegóły tej kreacji. Czy to także był debiut? Okazało się, że aktorka zajmuje się przerabianiem ubrań już od dawna. Skąd wzięła się ta niezwykła pasja?

Sabina Zięba: Czy sukienka na premierę "Raz, jeszcze raz" to pierwsza kreacja, którą wykonałaś własnoręcznie?

Ola Szwed: Nie, nie jest to pierwsza sukienka, którą zrobiłam. Z remadem "romansuję" tak naprawdę już od dłuższego czasu, więc mam na swoim koncie kilka projektów - choć niewielu o tym wie. Mogliście je zobaczyć między innymi na ramówkach i w programach telewizyjnych czy ostatnio w premierowym, bajkowym odcinku mojego nowego programu o makijażu. Jednak faktycznie, poprzednie projekty były zdecydowanie bardziej "nieśmiałe" - w żadnym z nich tak drastycznie nie ingerowałam w pierwotną konstrukcję wykorzystywanej przeze mnie odzieży.

SZ: Od dawna się tym zajmujesz?

OZ: Tak naprawdę to była długa droga, trwająca przynajmniej 5-6 lat. Zaczęło się od stylizacji, potem były drobne poprawki krawieckie na własną rękę - dosłownie. Bałam się na początku robić jakieś bardziej skomplikowane rzeczy, bo wszystko robię ręcznie - do dziś nie umiem za bardzo szyć na maszynie . Z tymi "poważniejszymi" przeróbkami chodziłam do krawcowej. Jej cierpliwość jednak miała granice (śmiech) i za którymś razem, gdy po raz kolejny przyszłam z pomysłem z serii "tak się nie robi" i "tego się nie da" zwyczajnie mi... odmówiła! Wtedy stwierdziłam - "raz kozie śmierć" i od tej pory robię wszystko sama. Suwaków tylko nie wymieniam (śmiech).

SZ: A skąd wzięła się u Ciebie ta unikatowa pasja?

OZ: Trochę z potrzeby, trochę z przekory. Kreacje tego typu są mi potrzebne do pracy - na scenę, na koncerty, prowadzenie gal i wydarzeń, czasem do teatru. To moje narzędzie pracy, a po latach pracy przekonałam się, że nikt lepiej ode mnie nie wie w czym czuję się dobrze. Lubię być ubrana, nie przebrana - może być klasycznie, może być ekstrawagancko, odważnie, ale muszę w tym czuć się sobą. A z przekory, bo drażniło mnie branżowe marnotrawstwo. Z jednej strony publika oczekuje ciągle czegoś nowego - rozumiem to, szanuję, bo co to za radocha oglądać ciągle te same twarze, jeszcze na dodatek w tych samych ciuchach? Jednak z drugiej strony, jaki ma sens zakładanie rzeczy jeden raz? A czy nie takie właśnie przez lata było nasze show-biznesowe, niepisane prawo? Szczęśliwie powoli się od tego odchodzi, ale jednak nadal z oporem. Remade wydał mi się być doskonałym rozwiązaniem - ekologicznym, dającym stosom już "zbędnych" ubrań drugie życie i zupełnie nowe oblicze. Dla mnie to kolejna przestrzeń artystycznego wyrazu. Najpiękniejsze jest to, że może to robić każdy!

Ola Szwed na premierze "Raz, jeszcze raz" w sukni własnego projektu:

Ola Szwed, Aleksandra Szwed, "Raz, jeszcze raz"
fot. Grzegorz Pytka
Ola Szwed, Aleksandra Szwed, "Raz, jeszcze raz"
Ola Szwed. Aleksandra Szwed, "Raz, jeszcze raz"
fot. Grzegorz Pytka
Ola Szwed. Aleksandra Szwed, "Raz, jeszcze raz"

Ola Szwed w kuchni Dzień Dobry TVN. Zobacz wideo:

Zobacz też:

Autor: Sabina Zięba

Źródło zdjęcia głównego: fot. Grzegorz Pytka

podziel się:

Pozostałe wiadomości