26-latek nielegalnie handlował szczepionkami przeciw COVID-19. "Do wyboru ampułka lub szczepienie w przychodni"

Uwaga! TVN: Nielegalny handel szczepionkami. „Do wyboru ampułka lub szczepienie w przychodni”
Po tym jak ruszyła akcja szczepień przeciwko koronawirusowi, w sieci powstało szczepionkowe podziemie. Reporterka programu "Uwaga! TVN" dotarła do mężczyzny, który chciał 8 tys. zł za ampułkę. Kim jest sprzedawca? I co w rzeczywistości oferował?

Mężczyzna, z którym skontaktowali się reporterzy, przedstawił się w sieci jako Dariusza S. Twierdził, że sprzedaje szczepionki przeciw COVID-19 na terenie całego kraju, dzięki niemu wiele osób mogło się już zaszczepić i że ma praktycznie nieograniczony dostęp do szczepionek.

Nasza dziennikarka podała się za osobę zainteresowaną kupnem takiej szczepionki dla siebie i rodziny.

- Ilość jest duża, bo była teraz dostawa do Polski – mówi. I wyjaśnia: - Wygląda to na tej zasadzie, że dostarczam samą szczepionkę i ktoś ją sobie sam podaje, albo załatwiam skierowanie do przychodni. Wtedy państwo idą, umawiają się na wizytę i robią to wszystko w przychodni. Wiadomo, że tak, żeby się za bardzo nie pokazywać.

"Szczepionka jak w telewizji"

Mężczyzna twierdzi, że szczepionki są sprawdzone i pewne.

- To jest ta sama szczepionka, którą pokazują w telewizji. Ma certyfikat.

Reporterzy prosili mężczyznę o wysłanie certyfikatu. Zapytali także, skąd tak naprawdę ma szczepionki.

- Nie wszystko idzie, tak jak ma iść, niektóre paczki się gubią, czasami jakaś malutka paczka z całej dostawy. I to właśnie, że tak powiem, przejmuję ja. Jak się straci 20-30 ampułek, to nikt się nawet nie kapnie. Nie wiem, czy pani wie, że przychodzą odpowiednie dawki i oni je rozcieńczają. I jak oni dzielą, to my jesteśmy w stanie coś podebrać.

Zapewnił, że sam niczego nie rozcieńcza.

- Dostaję już gotowe. Jestem od tego, żeby znaleźć kupca i sprzedać.

Mężczyzna nalegał na wcześniejsze wysłanie zaliczki przelewem. Podał swoje dane oraz numer konta. Reporterzy nie zgodzili się i ustalili szczegóły bezpośredniego odbioru szczepionki za gotówkę.

- Jeżeli idzie pani po prostu do przychodni ze skierowaniem, które załatwiam, to jest to w granicach 5 tys. zł. Druga opcja, jeżeli chodzi o samą ampułkę, to 2,5 tys. zł – wylicza mężczyzna.

Mężczyzna zaoferował szczepionkę, której – jak twierdzi – nie trzeba mrozić.

- To jest połączona mini-ampułka ze strzykawką. To jest takie małe cudo, które się zaciąga i od razu podaje.

Ostatecznie, zamiast certyfikatu, o jaki prosiliśmy, otrzymaliśmy łatwo dostępny w internecie druk informacyjny szczepionki oraz podrobiony, negatywny test na koronawirusa w języku angielskim.

Spotkanie ze sprzedawcą szczepionek

Reporterzy przyjechali w wyznaczone miejsce, nie zamierzali przekazywać żadnych pieniędzy.

Mężczyzna podczas spotkania pokazał dziennikarce ampułkę.

- To jest dla czterech osób, nikomu nic się nie stanie, nikomu nic nie będzie. Nie mogę powiedzieć, skąd to mam, ale na pewno nie zaszkodzi – stwierdził.

Po ujawnieniu kim jesteśmy, mężczyzna wszystkiego się wyparł, oświadczył, że nawet nie pokazywał żadnej ampułki.

Po konfrontacji zadzwonił do dziennikarki dwa razy. Mówił, że nie chce się pokazywać w telewizji i w zamian za nieopublikowanie tego, co się stało, oferuje informacje o firmie, która w dużych ilościach chciała zakupić od niego szczepionki. Reporterzy przekazali, że nie są zainteresowani.

Kim jest sprzedawca?

Dziennikarze próbowali dowiedzieć się czegoś więcej o mężczyźnie, który próbował sprzedać ampułkę. W Małopolsce odnaleźli jego pracodawcę.

Okazuje się, że mężczyzna, który oferował szczepionkę, naprawdę nazywa się inaczej. Pochodzi ze Śląska i jest informatykiem. W hurtowni warzywno-owocowej pracuje sezonowo i zajmuje się dystrybucją towaru.

- Pracuje u mnie siedem lat, traktuję go jak syna, niekiedy przyjeżdżał na święta. Był dopuszczony do sprzedaży, do handlu, do pieniędzy i nigdy nie było żadnych problemów. Jestem tym wszystkim zupełnie zaskoczony i jestem wk… i to bardzo – mówi pracodawca zapewniając, że o niczym nie wiedział.

Czy niedoszły sprzedawca szczepionki mógł mieć prywatny dostęp do lekarzy lub dystrybutora szczepionek?

- Wydaje mi się, że nie. To jest młody chłopak, ma chyba 26 lat i chyba jest za krótki do takich rzeczy – zapewnia przedsiębiorcza z Małopolski.

Reporterzy byli świadkami rozmowy, podczas której mężczyzna próbował wytłumaczyć się małopolskiemu pracodawcy.

- Było u mnie Centralne Biuro Śledcze, policja z całej Warszawy, od cyberprzestępczości. Przyjechali, sprawdzili laptop i powiedzieli, że nic z tego nie będzie. To nie jest sprawa dużej wagi, nic się z tego tak naprawdę nie sprzedało i nic się nie stało.

Policja w stosunku do mężczyzny prowadzi działania operacyjne.

Oryginalna szczepionka jest bezpłatna i dostępna w punktach realizujących szczepienia w ramach Narodowego Programu Szczepień przeciw COVID-19.

Więcej na stronie programu "Uwaga! TVN".

>>> Zobacz także:

Samobójstwo restauratora. Przerosły go obciążenia związane z lockdownem? "Czuł się odpowiedzialny za pracowników"

Polacy chcą się szczepić przeciw COVID-19. Bardziej zainteresowane są kobiety czy mężczyźni?

Chory na COVID-19 został okradziony na łożu śmierci. "Konto wyczyszczone praktycznie do zera"

Autor: Iza Dorf

Źródło: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości