Decyzją rządu uczniowie będą się uczyć zdalnie do świąt Bożego Narodzenia. Czy uczeń musi mieć włączoną kamerkę? Czy nauczyciel ma prawo wystawić negatywną ocenę za jej brak? Jak kontrolować obecność? O odpowiedź zapytaliśmy adwokat Elizę Kunę i Danutę Kozakiewicz, dyrektorkę Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie.
Premier Matusz Morawiecki poinformował podczas sobotniej konferencji prasowej, że decyzją rządu cała Polska będzie miała ferie w tym samym terminie, tj. 4-17 stycznia, a do świąt Bożego Narodzenia uczniowie będą kontynuowali naukę zdalną. I znów powróciło pytanie jak bumerang - jak sprawdzić uczniów, czy faktycznie biorą czynny udział w lekcji.
Jak sprawdzić obecność ucznia podczas zdalnej nauki?
Adwokat Eliza Kuna na wstępie podkreśliła, że rozporządzenie o nauce zdalnej jest bardzo obszerne. Zawiera ono kilkadziesiąt paragrafów, lecz nie nie ma w nim odpowiedzi na pytanie, czy uczeń podczas lekcji powinien mieć włączoną kamerę.
- Przede wszystkim jest tam wskazane, że nauczanie zdalne jest dozwolone. Lekcja może trwać od 30 do 60 minut, a dyrektor w regulaminie określa szczegóły, jak to nauczanie zdalne ma wyglądać. Każdy uczeń powinien mieć też sprzęt, który zapewnia łączenie się na odległość. Nie ma natomiast w rozporządzeniu wymogu, że musi być to łączenie wideo. I tu powstają właśnie kontrowersje, dlatego że różni nauczyciele inaczej to interpretują
Adwokat słyszała już o przypadkach, że niektórzy nauczyciele stawiają jedynki lub nieobecności za brak włączonej kamerki. Zaznaczyła, że takie zachowania nie mają podstaw w przepisach prawa.
- Nawet jeśli dyrektor wprowadza w regulaminie taki obowiązek, to wydaje mi się, że wszyscy powinniśmy traktować się trochę po ludzku
- przekonywała.
Przyznała również, że nie każde dziecko ma warunki i możliwości, by móc łączyć się przez kamerkę internetową. Prawnik dostała wczoraj od klientki SMS-a o treści: "Mój mąż rozbija szybę. Jest pod wpływem alkoholu. Co mam zrobić?".
- Ileś dzieci wychowuje się też w takich rodzinach, które nie zawsze są tymi pięknymi rodzinami z obrazka, które chcemy pokazać.Niektóre dzieci mieszkają w jednopokojowych mieszkaniach, gdzie obok jest rodzeństwo, niemowlęta, rodzice. (…) Potrafię sobie wyobrazić sytuację, że to dziecko boi się stygmatyzacji i z tego powodu tej kamerki nie uruchamia
- oświadczyła.
Dyrektor szkoły: "Najważniejsze jest ludzkie podejście"
Do słów prawniczki odniosła się Danuta Kozakiewicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie. Przedstawiła w programie, jakie rozwiązanie zaproponowała w swojej placówce.
- We wrześniu powołaliśmy zespół składający się z nauczycieli, rodziców i dzieci i razem opracowaliśmy zasady, według których będziemy pracować. Jest tam zdanie, że w sytuacjach nieuregulowanych prawem ani naszymi wewnętrznymi zasadami należy zwrócić się do dyrektora i z nim uzgodnić rozwiązania . I to są właśnie sytuacje, o których mówiła pani adwokat
- tłumaczyła.
Następnie oznajmiła, że aby zaistniałe sytuacje potwierdzić, dydaktyk musi skontaktować się z rodzicem. Po prostu chce poznać powody, dla których uczeń nie może korzystać z kamerki internetowej. – Nie muszę znać szczegółów, ale muszę wiedzieć, że jest to za akceptacją i z woli rodzica – dodała pedagog.
Wtedy szukają innego rozwiązania. Szkoła, by ułatwić naukę, użycza także sprzętu potrzebującym dzieciom. Rada rodziców również stara się pomóc.
Najważniejsze jest ludzkie podejście i uzgodnienie wspólnie z rodzicami. Wówczas możemy stawiać jedynki, jeżeli wiemy, że to się zadziało, czyli np. wyłączenie kamerki jest taką sytuacją. Wtedy sprawdzamy obecność dziecka w inny sposób, np. na czacie
– oświadczyła.
Na koniec pani dyrektor podała złotą zasadę.
- Pamiętajcie Państwo, że jeśli lekcje są naprawdę ciekawe, to rzadko, który uczeń będzie ich unikał