Działamy! Biznes po pandemii

Partner sekcji:
Biznes po pandemii
Materiał promocyjny

Zarządzanie kryzysowe biznesem w czasie pandemii. Co pomogło przedsiębiorcom ocalić ich firmy?

Biznes po pandemii
Biznes po pandemii
Źródło: mat. prasowe
Od początku pandemii minęło już ponad 2,5 roku - przez ten czas sytuacja na rynku zdążyła się już ustabilizować i ludzie - przywyknąć do obostrzeń. Nie jest jednak dla nikogo tajemnicą, że kolejne obostrzenia mocno dały się we znaki przedsiębiorcom – niektórym tak bardzo, że musieli zamknąć swoje biznesy. Co robili Ci, którym udało się tego uniknąć?

 W konkursie, który zorganizowaliśmy we współpracy z eService i Visa zapytaliśmy o to, jakie działania zapewniły firmom uczestników bezpieczeństwo w czasie pandemii. Znajdowanie rozwiązań, które chronią biznes przed negatywnymi skutkami trudnej sytuacji to niewątpliwie przykład sprawnego zarządzania kryzysowego, a to z pewnością pożądana cecha każdego przedsiębiorcy.

Vouchery: bilet do bezpiecznej przyszłości

Wśród branż, które niewątpliwie najbardziej ucierpiały w związku z wprowadzanymi przez rząd obostrzeniami były restauracje oraz salony zajmujące się szeroko pojętą urodą. Decyzja o tym, że zostaną zamknięte została podjęta dosyć szybko i długo pozostawała niezmieniona. Zakaz prowadzenia działalności w dotychczasowej formie sprawił, że nad wieloma z nich zawisło widmo bankructwa. Jak je od siebie odgonili? – W czasie pandemii ratowały nas, oczywiście, dostawy jedzenia – podkreśla właściciel wrocławskiej restauracji. – Nasi goście często pisali do nas jednak, że tęsknią nie tylko za smakiem, ale też za atmosferą panującą w lokalu. Wychodząc im naprzeciw zdecydowaliśmy się, że po zniesieniu obostrzeń wydamy trzy kolacje, każda dla 50 osób. Biletem wstępu były vouchery, które wypuściliśmy w trzech transzach. Założenie było takie, że można je będzie kupić do ostatniego dnia obostrzeń, ale rozeszły się dosłownie w dwa dni. Takie zaufanie naszych gości było naprawdę budujące – dodaje.

Vouchery przedpłacone sprawdziły się także w branży beauty, która, z oczywistych względów, nie mogła przejść w tryb dostaw. - Tuż po wprowadzeniu lockdownu i zamknięciu salonu stworzyłam dla moich klientek swojego rodzaju karty prepaid, które dawały im wyjątkowe przywileje – opowiedziała właścicielka salonu urody z Olsztyna. – Posiadacze wspomnianych voucherów mieli pierwszeństwo przy zapisach, a dodatkowo otrzymywali 15% rabatu na usługi – wyjaśniła. – Dziś, z perspektywy czasu mogę z całą pewnością powiedzieć, że to rozwiązanie uratowało mój biznes. Dzięki niemu i, oczywiście, zaufaniu, którym obdarzyły mnie moje klientki, mogłam spokojnie pokryć koszty działalności: opłacić pensje moich pracowników i czynsz, a kiedy obostrzenia ustały – mieliśmy pełne ręce roboty, co po wielu tygodniach lockdown’u było dla nas prawdziwym wybawieniem – dodała.

Elastyczne podejście i gotowość do zmian

Vouchery to, oczywiście, fantastyczne rozwiązanie, ale nie w każdej branży możliwe do wprowadzenia. Każdorazowo kluczem do sukcesu okazała się elastyczność i otwartość na zmiany. Często wiązała się ona z chwilową (a niekiedy nawet permanentną) zmianą branży. Tak było w przypadku właścicielki firmy dekoratorskiej z Zamościa, która na co dzień zajmowała się przygotowaniem aranżacji ślubów i wesel. – Kiedy z dnia na dzień wprowadzono zakaz organizacji przyjęć okolicznościowych przez kilka dni nie wiedziałam, co ze sobą zrobić – przyznała. – Moi klienci w znakomitej większości wykazali się zrozumieniem i zamiast rezygnować z moich usług zdecydowali się na przełożenie terminu realizacji. Jestem im za to bardzo wdzięczna – dodała. – Problemem, oprócz, oczywiście widma finansowej katastrofy, był wolny czas, z którym nie było co zrobić. W czasie, kiedy z powodu lockdown’u nie było pracy, nasza frustracja rosła, a wraz z nią pojawiały się coraz czarniejsze wizje – wspomniała. – Żeby zająć czymś ręce (i głowy) zaczęliśmy szyć maseczki. Metodą prób i błędów znaleźliśmy „nasz” firmowy krój i rozpoczęliśmy produkcję. Część maseczek przekazaliśmy do szpitali i ośrodków wychowawczych dla dzieci, ale też nasze wyjątkowe wzory i praktyczne rozwiązanie z kieszonką na wymienne filtry tak przypadły do gustu naszym klientom, że maseczki rozchodziły się w oka mgnieniu – zdradziła. Czy udało się sprzedać wszystkie? – Oczywiście, że nie, ale to nic. To tymczasowe zajęcie pomogło nam przetrwać, nie tylko finansowo – to było ważne także dla naszej psychiki. Kiedy obostrzenia poluzowano dawaliśmy maseczki w prezencie narzeczonym, którzy decydowali się na korzystanie z naszych usług. – podsumowała.

Podobnie elastycznym podejściem wykazała się Szkoła Nauki Jazdy. Na czas, w którym nie można było organizować zajęć teoretycznych stacjonarnie uruchomili naukę online. – Nasi klienci chwalą sobie to rozwiązanie do dziś. Zamiast przychodzić do ośrodka wygodnie, we własnych domach mogli przejść przez cały materiał – opowiedział jej właściciel. – Obserwując wyjątkowe zainteresowanie rozwiązaniami online’owymi zdecydowaliśmy się przygotować dla naszych kursantów aplikację mobliną, która, jak sami twierdzą, ułatwiła im naukę do egzaminu – korzystają z niej cały czas, a wielu podkreśla, że zdecydowali się na kurs w naszej szkole właśnie dzięki niej – dodał.

Sposobów na wyjście z sytuacji kryzysowej jest, oczywiście wiele – część z nich przedstawiliśmy w ramach cyklu „Działamy! Biznes w czasie pandemii” (możecie je przeczytać TUTAJ), który przygotowaliśmy we współpracy z Visa i eService. Jedno jest pewne – to, co łączy wszystkich, którym udało się przetrwać ten trudny czas, to właśnie aktywne działanie i reagowanie na zmieniającą się sytuację na rynku.

Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe

Materiał promocyjny
podziel się:

Pozostałe wiadomości