Wolontariusze z Palucha apelują o przywrócenie naboru do wolontariatu. Przedstawicielka miasta: "To ma się odbyć w ciągu kilku najbliższych dni"

Rekordowa ilość zwierząt trafia do schronisk.
schronisko
Źródło: Roz Todaro/Getty Images
Od pewnego czasu w mediach społecznościowych pojawiają się informacje, że przez pandemię koronawirusa wstrzymano nabór do wolontariatu w schronisku na Paluchu i nie przywrócono go mimo poluzowania obostrzeń. Zdaniem wolontariuszy, zwierzęta są pozbawione wystarczającej liczby spacerów.

Sytuacja w schronisku na Paluchu

Na profilu na Facebooku "SOS Paluch" pojawił się post: "Tłumy uśmiechniętych wolontariuszy w fioletowych koszulkach na spacerze z psiakami? Szczęśliwe psy siedzące obok swoich wolontariuszy w idyllicznych sceneriach? Nic z tego. Z powodu pandemii dyrektor wstrzymał nabór do wolontariatu. Zabronił przychodzić do schroniska osobom pomagającym w spacerach . Pandemia minęła. Część osób zmieniła swoje życie. Nie może przychodzić do schroniska albo być w nim co tydzień. I co? I nic. Mimo próśb i błagań wolontariuszy Henryk Strzelczyk nadal blokuje nabór. Dzielnie wspiera go w tym Patrycja Stawiarz, dyrektor Biura Ochrony Środowiska. Panie prezydencie Rafale Trzaskowski psy na tym cierpią! Spacer w schronisku to nie wyjście na siku. Średnio wolontariusz robi w dniu, gdy jest w schronisku 15 kilometrów. To psie okno na świat, jedyny moment, gdy opuszcza klatkę i ktoś poświęca mu swój czas i uwagę".

Ten wpis, a także pozostałe odnoszące się do wydarzeń na Paluchu, wzbudziły zdecydowaną reakcję internautów, którzy są oburzeni panującymi tam warunkami. Postanowiliśmy skontaktować się z jednym z wolontariuszy, który opisał nam sytuację. Okazało się, że wstrzymanie naboru na wolontariat i zablokowanie przychodzenia osób o statusie tzw. "pomocy w spacerach", miało miejsce w listopadzie ubiegłego roku, kiedy wprowadzono obostrzenia dotyczące pandemii koronawirusa. Następnie późną wiosną, kiedy obostrzenia zostały poluzowane, wsparcie "pomocy w spacerach" nadal było zablokowane, natomiast nabór do wolontariatu zorganizowany był jeden - powiedział Szymon Kostiuk.

- Dlaczego w ogóle bijemy na alarm w całej sytuacji? Otóż w schronisku na Paluchu łącznie jest 350 wolontariuszy, ale możemy przyjąć, że takich aktywnych, czyli osób, które pojawiają się w schronisku 12 godzin w miesiącu (3 dyżury po 4 godziny) - jest około 290. Psów w schronisku jest ponad 400. 75 proc. z nas pojawia się najczęściej w weekendy, reszta w dni robocze , czyli około 220 wolontariuszy spędza soboty i niedziele w schronisku. Na opiekę na jednego psa w weekend możemy poświęcić średnio około 50 min. W tym czasie uspokajamy psa w boksie, ubieramy go, wychodzimy z nim na spacer, w trakcie którego obserwujemy jego zachowania, stan zdrowia, reakcje na ludzi, inne psy i otoczenie zewnętrzne. Staramy się budować zaufanie zwierząt do świata zewnętrznego, po to, aby zwiększyć szansę naszych podopiecznych na udane adopcje - wytłumaczył Szymon Kostiuk.

Dodał także, że gorzej jest w dni robocze. Wówczas do schroniska przyjeżdża niewiele ponad 70 osób, co sprawia, że na każdego psa przypada tylko 6 minut opieki, przy optymistycznym założeniu, że wszystkimi czworonogami uda się zająć.

- W praktyce sprowadza się to do tego, że spacery zarówno w weekend, a zdecydowanie w tygodniu, są rzadsze i krótsze. Spada jakość opieki nad psem, a pies pozbawiony stałego kontaktu, pozostawiony w kratach boksu, umiejętność przebywania z człowiekiem. W związku z tym jego szanse na dom maleją, bo ile osób będzie gotowych na rozpoczęcie życia z psem od jego resocjalizacji? Tę prowadzimy my, wolontariusze. Im więcej czasu możemy poświęcić dla każdego psa danego dnia, tym większe są jego szanse na znalezienie kochającego domu . A to cel nadrzędny naszej pracy w schronisku - dodał wolontariusz w rozmowie z serwisem Dzień Dobry TVN.

Biuro Ochrony Środowiska o Paluchu

W sprawie wolontariatu poprosiliśmy również o wypowiedź Biuro Ochrony Środowiska. W tym celu skontaktowaliśmy się z dyrektorką i koordynatorką ds. zrównoważonego rozwoju i zieleni m.st. Warszawy, Justyną Glusman. Przedstawicielka ratusza tłumaczyła, że przyblokowanie naboru do wolontariatu wynikało z obostrzeń dotyczących COVID-19.

- Schronisko zostało zamknięte ze względów bezpieczeństwa, a jest to o tyle istotne, że gdyby zachorował np. któryś z lekarzy weterynarii i okazałoby się, że nie mamy opieki weterynaryjnej dla zwierząt, to byłby w schronisku konkretny, poważny problem. Przecież nie można zamknąć schroniska, tak jak innego urzędu i zawiesić działalności . Bardzo musieliśmy dbać o wątek bezpieczeństwa, dlatego też zostały ograniczone nabory. Teraz już myślimy o tym, żeby ponownie wolontariat uruchomić zgodnie z postulatami. To ma się odbyć w ciągu kilku najbliższych dni. Trwają spotkania - one odbywają się cyklicznie w różnym składzie - także z udziałem dyrektorów Biura Ochrony Środowiska nadzorującego schronisko. Zaprosiłam na takie spotkanie w najbliższy poniedziałek wolontariuszy, więc mam nadzieję, że ustalimy już konkrety odnośnie zasad funkcjonowania wolontariatu , tak, żeby zapewnić z jednej strony wsparcie dla schroniska, a z drugiej strony bezpieczeństwo. To jest sytuacja, która już za chwilę ulegnie zmianie. Wydaje mi się, że w przyszłym tygodniu będziemy już w innym miejscu, niż jesteśmy obecnie - obiecywała Justyna Glusman.

Trzymamy kciuki za szybkie rozwiązanie sprawy.

Zobacz także:

Zobacz wideo: Mimo pandemii można adoptować zwierzęta z tarnowskiego azylu

x-news

Autor: Sabina Zięba

Źródło zdjęcia głównego: Roz Todaro/Getty Images

podziel się:

Pozostałe wiadomości