Pasja do psich zaprzęgów
Igor Tracz od dziecka był związany ze zwierzętami, ponieważ jego rodzice zawsze mieli psy w domu. W wieku 22-23 lat zajął się sportem zaprzęgowym, kiedy pod wpływem impulsu kupił psa rasy husky. Szybko zaczął osiągać wielkie sukcesy i stał się światową gwiazdą sportów zaprzęgowych. Kiedy w 2011 roku wygrał mistrzostwa świata w Oslo, król Norwegii wręczał mu medal. Miał wtedy 2 psy o imionach Doda i Nergal, które biegały w parze. Jak wrócił do Polski z zawodów, w jednej z gazet jego czworonogi widniały na okładce z podpisem: "Doda i Nergal znów razem". Mimo upływu lat, nadal uwielbia to, co robi. Swoimi psami zajmuje się 24h na dobę. Karmi je, leczy i pielęgnuje, a także codziennie z nimi trenuje.
- W sporcie zaprzęgowym nie ma żadnego zmuszania psów do niczego. My nie pojedziemy, jak one nie chcą. Nie można używać żadnych batów, kolczatek czy jakichś środków przymusu. (...) Wynik, który osiągasz w sporcie zaprzęgowym, zależy od motywacji i chęci psów, które są z tobą w zaprzęgu - mówił Igor Tracz w Dzień Dobry TVN.
Ratunek ukraińskich czworonogów
Kiedy wybuchła wojna, Igor był w Norwegii na mistrzostwach świata. Dużo wtedy rozmyślał i bardzo go to męczyło, ponieważ ma wiel znajomych zarówno w Ukrainie, jak i w Rosji. W końcu ogłosił informację w mediach społecznościowych, że chce pomóc. Postanowił ratować ukraińskie zwierzęta. Jak zdradziła jego partnerka: "Igor odnajduje się w sytuacjach ekstremalnych, one działają na niego mobilizująco" i dlatego szybko potrafił zacząć działać.
- Ja mam setki telefonów i maili od ludzi: "Igor pomóżcie nam, jesteśmy w bardzo złych warunkach, jest ostrzał, siedzimy w piwnicy, mamy 10 psów, które od tygodnia nie jadły". Mam takich wiadomości mnóstwo - wyznał Igor Tracz w naszym programie.
Wraz ze znajomymi jeździ do Ukrainy po czworonogi i przebywa setki kilometrów - podczas 6 konwojów do Ukrainy uratowali 150 psów. Ma specjalne przyczepy do transportu wyposażone w panel słoneczny, ogrzewanie i klimatyzację. Z ogarniętego wojną kraju wywozi ludzi i zwierzęta, a w tamtą stronę jest wysyłana karma oraz sprzęt dla żołnierzy. Igor Tracz ze swoją ekipą dostarczył już do Ukrainy ponad 5 ton polskiej karmy dla psów i kotów Dolina Noteci. W sumie na rzecz pomocy zwierzętom z Ukrainy producent, którego Igor jest ambasadorem od wielu lat, przeznaczył już 20 ton karmy. Firma regularnie pomaga bezdomnym zwierzętom, dlatego bez wahania zdecydowała się wesprzeć Igora w jego działaniach.
- W mojej głowie ta cała akcja jest jak wieloetapowy wyścig sprinterski psich zaprzęgów. Kiedy ja działam na pełnym gazie z moim teamem, żeby osiągnąć cel. Tak to traktuję, tak do tego podchodzę w tym momencie, że jest zadanie do wykonania. Ile nam sił starczy? Nie wiem. Ale ktoś im musi pomóc, po prostu - dodał sportowiec.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Balenciaga oddała hołd Ukrainie. Demna Gvasalia: "To samo wydarzyło się w mojej ojczyźnie"
- Putin nie chciał ujawniać prawdy o swoim dzieciństwie. Jakie tajemnice odkryli dziennikarze?
- Giorgio Armani zdobył się na wymowny gest. Ze względu na wojnę jego pokaz odbył się w ciszy
Źródło zdjęcia głównego: Instagram @igortracz