Życie z szopem praczem pod jednym dachem. "Jest takim zbuntowanym 2-latkiem"

Z szopem pod jednym dachem
Szopy pracze to dzikie zwierzęta, które początkowo mieszkały wyłącznie w lasach liściastych, jednak dzięki dużej zdolności adaptacji przystosowały się do życia na innych terenach. Jeden z nich upodobał sobie nawet mieszkanie Patrycji Fuhl. Jak do tego doszło? O tym opowiedziała w Dzień Dobry TVN.

Ciężkie dzieciństwo Wojtusia

Wojtek był szopią sierotą, kiedy trafił do Pauliny Fuhl. Kobieta znalazła go głodnego, wystraszonego i przemarzniętego przy drodze. Zabrała go do weterynarza, a potem zrobiła z niego domownika.

- Kiedy byłam z mężem na wycieczce pod miastem, już w takim okresie wakacyjnym, i mówiłam: "Robert, popatrz, coś leży przy drodze. Może jakiś porzucony pies lub kot". Zatrzymaliśmy się, a to był po prostu mały Wojtuś, który leżał przy padłej matce. Z uwagi na to, że był to weekend, po prostu go zabraliśmy i wychowaliśmy jak swojego - wspominała Patrycja Fuhl.

Gdy go znaleźli, miał około 2 miesięcy. Tak naprawdę nie zdążył poznać życia w dziczy. Obecnie by sobie w niej nie poradził - nikt go nie nauczył, jak polować czy szukać schronienia. Patrycja sprawiła, że w jej domu poczuł się bezpiecznie. Pomogło jej w tym wykształcenie biologiczne. Wojtek był brany na ręce, tulony, miał masowany brzuszek. Odchowali go tak, jakby to było szczenię porzucone przez matkę.

Codzienność z szopem praczem

Właścicielka szopa podkreśliła, że jego wychowanie zdecydowanie różni się od psów czy kotów, ponieważ Wojtek jest jednak dzikim zwierzęciem. Musieli przyzwyczaić się do siebie i poznać jego zwyczaje.

- Faktycznie jest takim zbuntowanym 2-latkiem i to prawdziwym, bo właśnie w okolicach początku kwietnia też się urodził. On po prostu ma swoje zdanie w każdym temacie. (...) Niebezpieczny najbardziej jest dla naszej podłogi , materaca, kabelków od ładowarek... Bardzo je lubi - mówiła Patrycja Fuhl.

Dodała, że Wojtek ma swoje humory. Czasami są dni kiedy jest kochany i można go nosić na rękach i tulić, a niekiedy - mimo, że otoczenie się nie zmienia - nic mu nie pasuje i potrafi to okazać. Codziennie także upomina się o jedzenie o stałej godzinie - nie toleruje spóźnień.

- Można go trochę oswoić - reaguje na swoje imię. Jak go zawołam, to nawet czasami przyjdzie, jakieś tam sztuczki potrafi wykonać... Ale on zawsze będzie po prostu takim szopem - stwierdziła jego właścicielka.

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Autor: Sabina Zięba

podziel się:

Pozostałe wiadomości