Zostawiła 3-letnie dziecko na ulicy i pojechała do domu: "Nie jestem złą matką". Kulisy sprawy z Sosnowca

Uwaga! TVN: Zostawiła 3-letniego synka w nocy na ulicy i pojechała do domu. ''Źle się czuję z tym, co się stało''
Sprawą z Sosnowca żyła cała Polska. Młoda kobieta zostawiła własne dziecko w centrum miasta, a następnie sama wsiadła w autobus i pojechała do domu. Błąkającym się późnym wieczorem malcem zajęli się przypadkowi przechodnie. Kobieta twierdzi, że nie porzuciła syna, chłopiec miał się zagubić. Sprawą zajęli się reporterzy Uwagi! TVN.

Porzucone dziecko w Sosnowcu

Pani Kamila na czas remontu swojego mieszkania przeprowadziła się do rodziców. Feralnego wieczoru pokłóciła się z bratem i bratową. Interweniowała policja. Kobieta razem z dzieckiem została poproszona przez funkcjonariuszy o opuszczenie mieszkania, bo nie była w nim zameldowana. Jak tłumaczy, to jej bratowa zadzwoniła na policję. - Najwidoczniej przeszkadzało jej moje towarzystwo. Wsiedliśmy z synem w tramwaj i pojechaliśmy do centrum. Siedziałam na ławce i płakałam – opowiada Kamila Tur.

Było już po godzinie 22, kiedy pani Kamila zostawiła swojego 3,5-letniego syna. Gdy dziecko samo błąkało się po centrum miasta, wsiadła do autobusu i pojechała do domu. - Syn został na dole, a ja sama zaniosłam reklamówki na górę. Jak spojrzałam na dół, jego już nie było. Martwiłam się, czy ktoś z nim nie uciekł, różnie bywa - opowiada matka chłopca.

Postanowiłam pojechać do domu, a rano zgłosić sprawę na policję. Nie wpadłam na to, żeby szukać go od razu . Jakbym nie była sobą . Czułam się tak po raz pierwszy w życiu

– wyznaje Tur.

Na pozostawionego bez opieki chłopca zwróciła uwagę przypadkowa osoba i zaprowadziła go na policję. - Najpierw próbowała ustalić, czy ktoś z będących tam osób, nie widział czyje to dziecko. Kiedy się nie udało, przyprowadziła dziecko na komisariat – precyzuje Sonia Kepper, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. - Z akt nie wynika, żeby kobieta była pod wpływem alkoholu czy środków odurzających. Pani nie przyznała się do popełnienia czynu i złożyła wyjaśnienia, których nie mogę przytaczać – dodaje Magdalena Ziobro z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe.

Pani Kamila przekonuje, że syn jej zaginął, a nie, że go porzuciła - jak twierdzi policja.

- Jak wstałam to pierwszą myślą było, żeby zjeść śniadanie, ogarnąć się i zgłosić sprawę na policję. Myślałam o Franku, zastanawiałam się, co się z nim dzieje. Źle się czułam z tym, co się stało – opowiada.

Chłopiec z Sosnowca w domu dziecka

Pani Kamila 3,5-letniego Franka wychowuje sama. Po tym, co się stało, chłopiec został umieszczony w domu dziecka, w którym przebywa do dziś. Sąd rodzinny zdecyduje, czy chłopiec będzie mógł wrócić do matki. - Motywy postępowania matki zostaną ocenione po zebraniu całego materiału dowodowego. Pani została poddana badaniom psychiatrycznym. Czekamy na ich wyniki – mówi prokurator Magdalena Ziobro.

Franek nie jest jedynym dzieckiem pani Kamili. Jej młodszy syn, dwuletni Wiktor, mieszka ze swoim biologicznym ojcem. Tak zdecydował sąd.

Nie jestem złą matką. Dbam o obu synów. Taka sytuacja się nie powtórzy, nie pozwolę na to

– przekonuje kobieta.

Sąd rodzinny będzie musiał postanowić, czy Franek może wrócić do matki, czy trafi do rodziny zastępczej. Murem za panią Kamilą stoją jej rodzice. - Pomożemy córce. Nie jestem zły na córkę, ale na policję, która wygnała córkę z małym dzieckiem z domu – mówi Jan Tur. I dodaje: To był jej dom rodzinny. Jak mogli wygnać ją z domu z małym dzieckiem? Nie rozumiem tego. Zamiast jej pomóc, to ją przepędzili.

- Nie możemy mówić więcej o sprawie. Prokurator decyduje, jaki zakres informacji zostanie wam przekazany – odpowiada Sonia Kepper z Komendy Miejskiej Policji w Sosnowcu. Jeżeli sąd nie zgodzi się na powrót Franka do matki, jej rodzice, czyli dziadkowie chłopca, będą starali się o to, by zostać dla niego rodziną zastępczą.

- Będę się starała zrobić dla niego wszystko. Tak, żeby wrócił do mnie. Nie poddam się, zrobię dla niego wszystko – kończy pani Kamila.

Cały reportaż zobaczysz na stronie Uwagi! TVN.

Zobacz też:

Dwa psy zaatakowały 11-letniego chłopca. Trafił do szpitala

12-letni geniusz studiuje inżynierię astronautyczną. "Traktowali mnie jak kosmitę, bo różniłem się od innych"

Trojaczki przyszły na świat w 31. tygodniu ciąży. Ojciec dzieci:"Miały dłonie jak mój paznokieć i ważyły około kilograma"

Autor: Jola Marat

podziel się:

Pozostałe wiadomości