"Za wystającymi żebrami i małym biustem kryje się jakaś ludzka historia". Dietetyczka o poniżaniu szczupłych osób

KatarzynaBialasiewicz/Getty Images
KatarzynaBialasiewicz/Getty Images
W XXI wieku dużo mówi się o fat-shamingu, czyli zawstydzaniu osób z nadwagą i otyłością. Natomiast dietetyczka Anna Reguła przedstawiła w mediach społecznościowych drugą stronę medalu i poruszyła problem stygmatyzacji osób szczupłych. - Im tym bardziej ciężko jest komunikować problem, bo zaraz spotykają się z karcącymi słowami osób, które "chciałyby wyglądać tak, jak Ty" – pisze.

Przy powszechnym wspieraniu kobiet, promowaniu ciałopozytywności, tłumaczeniu im, że nieważne, jaki rozmiar noszą, ważne, żeby zaakceptowały siebie w pełni, wciąż te, które odstają od kanonu – wytykane są palcami. A ocenienie kogoś przez pryzmat wyglądu może wyrządzić wiele szkód.

Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że podwyższoną masę ciała ma blisko 2 mld ludzi na świecie. Co drugi Polak ma nadwagę lub jest otyły. Nic więc dziwnego, że problem "bycia za chudym" często jest zwyczajnie pomijany.

Skinny-shaming – poniżanie osób szczupłych

Natomiast na problem stygmatyzacji osób szczupłych zwróciła uwagę dietetyczka Anna Reguła, która na instagramowym profilu "Niekoniecznie dietetycznie" napisała:

- W dzisiejszych czasach dużo mówi się o tzw. fat-shamingu, czyli zawstydzaniu osób z nadwagą i otyłością, przedstawianie ich jako zaniedbanych i nakładanie na nich presji spełniania estetycznych oczekiwań społeczeństwa. Mało mówi się jednak o skinny-shamingu, czyli poniżaniu i ośmieszaniu osób szczupłych.

W dalszej części postu podkreśliła, że "osobom szczupłym tym bardziej ciężko jest komunikować problem, bo zaraz spotykają się z karcącymi słowami osób, które "chciałyby wyglądać tak, jak Ty". A te, które deklarują, że akceptują siebie w pełni, często słyszą, że "łatwo się mówi, jak się jest szczupłym".

"Czy samooakceptacja zależy więc od BMI?"

Dietetyczka w swoim poście podeszła do problemu jeszcze szerzej. Pochyliła się również nad badaniami dotyczącymi samooceny nastolatek.

- Alarmujące jest to, że polskie dziewczynki zajmują pierwszą pozycję, jeśli chodzi o negatywną samoocenę wśród nastolatek z 42 krajów. Aż 61 proc. (!) polskich piętnastolatek uważa się za grube, przy czym prawie połowa z nich nie ma nadwagi. Czy samooakceptacja zależy więc od BMI? Absolutnie nie. Możesz mieć nadwagę lub niedowagę, a także masę ciała w normie wraz z wysportowaną figurą i dalej czuć niezadowolenie z własnego ciała – wyjaśniła.

Na koniec autorka postu zaapelowała, żebyśmy szanowali się wzajemnie, tłumacząc przy tym, że każdy z nas ma własne problemy.

- Za każdą fałdką, szerokimi udami, jak i wystającymi żebrami i małym biustem kryje się jakaś ludzka historia – zaznaczyła i dodała: - Zastanów się, bo być może nie widzisz całego bagażu emocjonalnego, który kryje się za tą pozorną akceptacją 'szczupłej lali'. Nie krytykuj, nie ośmieszaj, nie porównuj - napisała.

Anna Reguła – dietetyczka

Autorka postu jest dyplomowaną dietetyczką, która na swoim koncie "Niekoniecznie dietetycznie" często zamieszcza posty na temat problemów, z którymi borykają się nie tylko Polki, ale i Polacy. Anna Reguła na co dzień zajmuje się także układaniem planów dietetycznych, przygotowuje przepisy, prowadzi szkolenia oraz bloga. Jak sama stwierdza – uczy jeść zdrowo, nie modnie. Napisała też książkę pt. "Ach ten cukier".

Zobacz wideo: Bielactwo - choroba, która wyróżnia, nie stygmatyzuje

Zobacz także:

Depresja - główna przyczyna samobójstw. Gdzie szukać pomocy w walce z tą chorobą?

Walka o życie dziecka po próbie samobójczej: "Zabrakło psychologa i psychiatry kilkanaście miesięcy wcześniej"

Jak "wyrzucić to z siebie" - czy terapia krzykiem pomaga pozbyć się stresu?

Autor: Dominika Czerniszewska

podziel się:

Pozostałe wiadomości