Wyjątkowa lekarka stworzyła przychodnię dla bezdomnych. "Potrzebującym oddałaby ostatnią koszulę"

''Kim była „lekarka biedaków”?'', reporter: Szymon Brózda
Maria Zoll-Czarnecka założyła przychodnię, w której - wraz z lekarzami różnych specjalizacji - po godzinach i za darmo leczyła osoby bezdomne i ubogie. Do swoich pacjentów miała ogromny szacunek. - Zawsze mówiła do nich: 'proszę pana' czy 'proszę pani' - powiedziała córka lekarki, Barbara Czarnecka-Cicha.

Dzieciństwo lekarki bezdomnych

Maria Zoll-Czarnecka była jedną z ośmiorga dzieci Fryderyka i Irmy z domu Niemczewskiej. Jej ojciec był oficerem Wojska Polskiego i Armii Krajowej. Maria, wraz ze swoją liczną rodziną, mieszkała pod Warszawą. Już jako nastolatka przeszła kurs pielęgniarski. W okupowanej przez Niemców stolicy pracowała jako łączniczka i sanitariuszka. W powstaniu warszawskim spotkała ją ogromna tragedia - straciła dwóch najstarszych braci.

>>>Wasze #HistorieNieznane w #DzieńDobryTVN! Zgłoś je do programu używając hashtagów!<<<

Studia i pierwsza praca

Maria po wojnie dostała się na Akademię Medyczną, a po ukończeniu studiów zrobiła specjalizację z pediatrii i została pracownikiem Szpitala Dziecięcego przy ul. Niekłańskiej. Zaczęła też układać swoje życie prywatne - wyszła za mąż za architekta, Zbigniewa Czarneckiego, z którym doczekała się dwóch córek.

Przychodnia dla Ludzi Bezdomnych

Lekarka zaangażowała się w działalność stowarzyszenia Lekarze Nadziei. Pierwszy punkt apteczny dla ludzi bezdomnych w Warszawie powstał w 1990 roku. Cztery lata później nastąpiło otwarcie przychodni na ulicy Wolskiej. To miejsce było oczkiem w głowie lekarki. Sprzęt do kliniki, w tym biurka i krzesła przewoziła fiatem 126p.

Budynek powstał w kontenerze, który dr Czarnecka dostała od budowniczych metra

- wspomina dr Maria Sielicka-Gracka.

Maria była bardzo lubiana przez swoich pacjentów. Nazywali ją "matką straceńców".

Tłumaczyli to tym, że rodziny się odwróciły od nich, a pani doktor zawsze przy nich trwała. Potrzebującym oddałaby ostatnią koszulę

- wspomina kierownik przychodni, Agnieszka Fill.

Za dobre traktowanie pacjenci odwdzięczali się, jak tylko mogli. Przynosili jej między innymi kwiaty.

Mama śmiała się, że prawdopodobnie te kwiaty pozyskiwali na pobliskim cmentarzu, ale liczyła się intencja

- powiedziała z uśmiechem córka, Katarzyna Czarnecka.

Mimo że lekarka zmarła w 2016 roku, mając prawie 88 lat, to pracownicy przychodni robią wszystko, aby wspomnienie o niej było wciąż żywe.

Zobaczcie, co o dr Marii mówiły w naszym studiu żona jej wnuka - Patrycja Cicha i pulmonolog Monika Madalińska.

>>> Zobacz także:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Iza Dorf

podziel się:

Pozostałe wiadomości