Uzależnienie od ćwiczeń, czyli pogoń za idealną sylwetką. Qczaj: "Odwoływałem pracę, bo miałem trening"

Qczaj w studiu "Dzień Dobry TVN"
Tomasz Urbanek/East News
Zrezygnuję z wesela brata, bo mam trening. Nie pojadę na służbowe spotkanie, bo wypadnę z rytmu ćwiczeń. Nie zjem symbolicznego kawałka tortu na własnym ślubie, bo mam rozpisaną dietę redukcyjną. Nie pójdę na urodziny najbliższego przyjaciela, bo muszę iść na siłownię. Coraz więcej osób obsesyjnie myśli o swojej sylwetce i idealnie wyrzeźbionych mięśniach. Problem ten dotyczy przede wszystkim mężczyzn. Gdzie kończy się sportowe hobby, a zaczyna nałóg? O tym opowiadają trener i motywator Daniel Józek Qczaj oraz Maja Ruszpel, specjalistka terapii uzależnień.

Qczaj o uzależnieniu od ćwiczeń

Luiza Bebłot, dziendobry.tvn.pl: Czy można uzależnić się od ćwiczeń i wizyt na siłowni? Wydawać by się mogło, że sport to zdrowie, a ruch jest dobry na wszystko.

Daniel Józek Qczaj, trener-motywator: Kiedy startowałem w zawodach, musiałem dążyć do perfekcji, bo to była część mojego celu - chciałem wywalczyć wysoką pozycję. Udało mi się, bo zająłem drugie miejsce na debiutach kulturystycznych. Natomiast cały czas miałem wrażenie, że tego jest za mało, że mogę więcej, że ciało nie jest idealne. Oczywiście w trakcie zawodów ono było perfekcyjne, bo praktycznie nie miałem tkanki tłuszczowej. Potem, gdy skończyłem zawody, powrót do normalności był bardzo ciężki, nie akceptowałem ciała, bo widziałem np., że się jakaś fałdka robi, a to sprawiało niestety, że czułem się gorzej. Analizowałem każde zdjęcie, każdą uwagę kolegi z siłowni, więc totalnie miałem zaburzone spojrzenie na siebie. Dzisiaj, w dobie Internetu i wyidealizowanych sylwetek na Instagramie, wiele osób tak ma i odnosi wrażenie, że nigdy nie osiągnie tej perfekcji. W pewnym momencie powiedziałem: dość. Poszedłem w drugą stronę, miałem taki moment, że wręcz nie lubiłem ćwiczyć, miałem odruch wymiotny na samą myśl o tym, że muszę iść na siłownię, bo kojarzyło mi się to z tym, że i tak będę się czuł źle.

Co się wtedy wydarzyło?

W ogromnej mierze dzięki terapii i pracy nad tym całkowicie zmieniłem swój tok myślenia. Dziś mogę powiedzieć, że kocham swój zawód i to, co robię. Już dawno trening nie sprawiał mi takiej radości, bo przede wszystkim robię to po to, żeby się dobrze czuć, a praca nad ciałem to trochę efekt uboczny. Teraz nie robię tego już tak obsesyjnie, nie tak, jak kiedyś, gdy wydawało mi się, że bicepsa jest za mało czy za mało klatki, a talia jest za szeroka. Zupełnie inaczej na to patrzę.

Udało Ci się dojść do ładu z własnym ciałem i jego postrzeganiem. Czy problem, z którym się zmagałeś, zauważasz teraz u innych? Reagujesz, gdy wiesz, że ktoś ćwiczy za dużo i podporządkowuje temu całe swoje życie? Co mówisz, kiedy widzisz, że niewinne hobby staje się szkodliwą i wyniszczającą obsesją?

Osobom, które ćwiczą ze mną, w dużej mierze przekazuję, żeby wyluzować, żeby kochać siebie, żeby podchodzić do tego z miłością i poczuciem, że robi się to dla siebie, a nie z presją. Z drugiej strony wielu nastolatków pisze do mnie, że np. zastanawia się nad braniem testosteronu. Mam wrażenie, że przez to, że presja ciała jest obecnie tak silna, to faktycznie młodzi ludzie mogą troszeczkę "zgłupieć" na tym punkcie.

Problem uzależnienia od ćwiczeń i budowania muskulatury nasilił się podczas pandemii, gdy siłownie były przez kilka miesięcy zamknięte. Dla wielu osób oznaczało to radykalną zmianę przyzwyczajeń i pojawił się syndrom odstawienia.

To nie jest kwestia samego podnoszenia ciężarów na siłowni, ale atmosfery w takich miejscach. Przychodzę tam po to, żeby poćwiczyć, ale też zobaczyć się ze znajomymi, przybić piątkę i wzajemnie się pomotywować. Wydaje mi się, że ludzie tęsknili za swoim trybem życia, bo kiedy codzienna siłownia jest wpisana w plan dnia, to staje się rutyną. Bardziej cieszę się z tego, że ludzie tęsknią za siłownią, niż mieliby nic nie robić. Szukajmy złotego środka.

Tobie w prawidłowym postrzeganiu ciała pomógł terapeuta, o czym otwarcie mówisz. Inni jednak nie są do tego przekonani. Dlaczego?

Wielu ludzi boi się terapii, ale to przestaje być tematem tabu. Ja przez swoje życiowe traumy, które miałem w dzieciństwie, jestem w terapii cały czas. Ona przyczyniła się do tego, że złapałem dystans. Pomogła mi nauczyć się akceptować to, czego nie mogę zmienić, a nad całą resztą pracować w luźniejszy sposób. Jeśli ktoś zawala życie rodzinne czy zawodowe przez ćwiczenia , a hobby przeważa nad wszystkim - tak jak było w moim przypadku, kiedy odwoływałem pracę, bo miałem trening - to powinien pomyśleć, że potrzebuje pomocy .

Uzależnienie od ćwiczeń

Są różne koncepcje, jak traktować uzależnienie od ćwiczeń.

- To zjawisko nie zostało formalnie opisane w żadnej z obowiązujących klasyfikacji medycznych, czyli ICD–10 czy DSM–V. Jednak warto podkreślić, że pojęcie to pojawiło się po raz pierwszy w 1969 r. i nazywano je "nerwicą atletów". Obecnie jest ono przedmiotem badań - jego rozpowszechnienie niektórzy naukowcy szacują na 5 procent. Inni mówią, że wśród osób uprawiających sport regularnie to nawet 20-30 procent - mówi Maja Ruszpel, specjalistka terapii uzależnień.

Bigoreksja i terapia

- Jedna z najczęściej pojawiających się koncepcji to ta, że podczas ćwiczeń wydzielają się endogenne substancje morfinopodobne. Krótko mówiąc, ćwicząc można mieć więcej endorfin. A endorfiny poprawiają samopoczucie. I nie ma w tym nic złego. Wielu z nas zna ten stan przypływu energii po odbyciu treningu. Jeśli jednak ćwiczę po to, żeby się lepiej poczuć, ale jednocześnie zaczyna mi to w inny sposób szkodzić, np. ćwiczę pomimo choroby, kontuzji, pomimo ważnych obowiązków, nawalam w domu, w pracy, to faktycznie warto zastanowić się, co się z nami dzieje i zadać sobie pytanie, czym te ćwiczenia dla nas się stały? - tłumaczy ekspertka w rozmowie z serwisem dzieńdobry.tvn.pl.

Dysmorfia mięśniowa - co to jest

- Człowiek będzie coraz częściej ćwiczył, stosował różne diety, a nawet sterydy po to, żeby mieć więcej mięśni. Ta dysmorfia mięśniowa może występować z innymi nałogami, czyli nałogowym uprawianiem ćwiczeń fizycznych, ale głównie mówimy o tym, że osoba ma (podobnie jak przy anoreksji) nieprawidłowy subiektywny obraz swojego ciała - wyjaśnia nasza rozmówczyni.

Jak można pomóc takiemu człowiekowi?

- Społeczna odpowiedzialność biznesu zakłada, że firmy sprzedające usługi mają świadomość tego, że na niektórych klientów mogą one wpływać szkodliwie. Moim zdaniem materiały edukacyjne, ulotki czy broszury powinny pojawiać się na siłowni. Warto w nich edukować, czym jest dysmorfia mięśniowa. Na siłowniach czasem osoby przesadzające z ćwiczeniami widać gołym okiem. Nie chodzi jednak o to, by straszyć klientów hasłem: "sport może uzależniać, uważaj!". Straszenie nigdy nie działa – a wręcz budzi opór. Chodzi o edukację, o to by każdy dbając o swoje ciało, dbał też o psychikę i miał świadomość tego, co robi. Wtedy to nie jest antyreklama siłowni, ale wyraz dbałości o klienta.

Do kogo powinna zgłosić się osoba z takim problemem?

Do psychologa sportu albo specjalisty terapii uzależnień - te kompetencje powinny się łączyć. Bywa tak, że jak ludzie wychodzą z nałogu, to się uzależniają np. od biegania i zaczynają przesadzać ze sportem, terapeuci to zauważają. Jednak nałogowemu uprawianiu ćwiczeń poświęcono mało prac naukowych. Ale zanim zaczęto się zajmować w medyczny sposób uzależnieniem od alkoholu czy hazardu i opracowano kryteria diagnostyczne, też musiało minąć wiele lat. Być może jest to specjalizacja przyszłości i warto się temu lepiej przyjrzeć - przyznaje Maja Ruszpel.

Daniel Józek Qczaj w szczerym wywiadzie o molestowaniu. Zobacz wideo:

Dzień Dobry TVN

Zobacz też:

Zniesienie limitów do lekarzy specjalistów od 1 lipca. Co to oznacza dla pacjentów?

Ukochany Agnieszki Włodarczyk miał wypadek. Stracił przytomność. Jak się czuje? Mamy komentarz aktorki

14-latek od 3 lat jest w szpitalu psychiatrycznym, choć nie zdiagnozowano choroby. Matka: "Liczę na powrót dziecka"

Autor: Luiza Bebłot

podziel się:

Pozostałe wiadomości