Mimo pandemii zespół Evanescence nagrywa płytę. "Nie możemy zorganizować wypasionej produkcji, ale możemy dać jak najwięcej z siebie"

Ich utwór „Bring me to life” zna chyba każdy. Zespół Evanescence założony w latach 90. XX w. przez Amy Lee i Bena Moody'ego sprzedał swój debiutancki album w 17 milionach egzemplarzy. Był siedmiokrotnie nominowany do nagrody Grammy, a dwukrotnie został nią uhonorowany. Po 17 latach od pierwszego studyjnego albumu i kilkukrotnych zmianach składu zespół w tym roku wydaje piątą płytę. O szczegółach projektu z wokalistką rozmawiała Gabi Drzewiecka.

Tworzenie płyty w czasie pandemii

Zespół Evanescence w tym roku rozpoczął pracę nad kolejną, piątą już płytą. Niestety rozprzestrzeniająca się pandemia znacząco utrudniła przygotowania. Mimo ciężkich czasów muzycy tworzą na odległość, by udowodnić nie tylko sobie, ale także słuchaczom, że wszystko można przezwyciężyć.

Ja staram się znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji. Żyję zgodnie z zasadą, nie masz wpływu na to, co przydarza ci się w życiu, ale masz wpływ na to, jak sobie z tym poradzisz

- powiedziała wokalistka.

Jak przyznała Amy, jasne było, że super produkcja nie będzie możliwa. Muzycy postanowili jednak dać z siebie wszystko i otworzyć się przed fanami.

Chociaż wokalistka na co dzień strzeże swojej prywatności i domu, a w stosunku do ludzi zachowuje pewien dystans, w nowym utworze przełamała barierę intymności. Podobnie postąpiła reszta muzyków. Klip do piosenki „Wasted on you” nagrywany był w domowym zaciszu we współpracy z reżyserem, który zdalnie kontrolował efekty.

Pokazałam swoje dziecko w teledysku i to było dla nas wydarzenie, żeby zdecydować się na taki krok. Wszyscy z zespołu podjęli takie decyzje, chociaż tyle mogliśmy zrobić

– powiedziała.

Piosenka „Wasted on you” w planach zespołu nie miała być singlem. Amy zdradziła jednak, że podczas odsłuchu wszystkich niedokończonych jeszcze utworów, słowa tej właśnie piosenki brzmiały tak, jakby opisywały obecną sytuację, chociaż oryginalnie wcale jej nie dotyczyły. Grupa podjęła więc decyzję o publikacji piosenki, która ma stawiać czoła wyzwaniu, przed jakim wszyscy zostaliśmy postawieni.

Zmiana podejścia do muzyki

Przez długi czas Amy czuła ogromną presję, by być taką, jaką chcą ją widzieć inni. Dopiero nagrywanie własnych projektów, które pozwoliły na odskocznię i eksperymentowanie dały jej poczucie ulgi i satysfakcji.

Mnie to nie pasowało, nienawidziłam tego. Dlatego, gdy zabieram się za inne projekty niż Evanescence, takie jak płyta z muzyką dla małych dzieci, która jest zabawna, niezbyt poważna, (...) czy muzyka do filmu, która ma jazzowy klimat i tym podobne rzeczy, które nie są typowe dla mnie, uczę się dużo o sobie i swoim guście muzycznym

– stwierdziła.

Wokalista przez lata muzycznej aktywności odkrywała siebie i swój charakter. Chociaż jej obecne życie zdecydowanie różni się od wyobrażeń, które jeszcze kilkanaście lat temu kiełkowały w jej głowie, jest szczęśliwa. Amy zdradziła także, że wiele się nauczyła i zdecydowanie mniej się boi. W młodości będąc wrzucona do surrealistycznego świata, czuła przymus dostosowania się do tego, co ją otacza. To przekładało się na wiele lęków.

Cieszę się, że nabrałam dystansu. Myślę, że to bardzo ważne, a przychodzi dopiero z czasem

– powiedziała.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Zobacz też:

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości