Szyje krasnale, które znajdują nabywców na całym świecie. "One mają swoje style. Nie są tylko bezosobową dekoracją"

Pani Ania od krasnali
Anna Kiełtyka rocznie wytwarza około 200 krasnali. Jej wyroby znalazły już właścicieli m.in. w Stanach Zjednoczonych, Australii czy Skandynawii. Cały czas napływają do niej nowe zamówienia. Co wyjątkowego jest w tych figurkach? Opowiedziała w Dzień Dobry TVN.

Początek bajkowej pasji

Anna skończyła Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie na Wydziale Finansów i Bankowości. Przez lata pracowała jako księgowa.

- Nie sprawiało mi to jakichś tam przyjemności, aczkolwiek wydawało mi się, że w dorosłym życiu człowiek nie robi tego, co sprawia mu przyjemność, tylko to, co powinien , co musi, co daje mu środki do życia - mówiła w Dzień Dobry TVN.

Potem jednak ulegając trendowi, zakochała się w krasnalach. Pragnęła mieć je w swoim domu w dużych ilościach, więc zaczęła je wytwarzać.

- Parę lat temu był taki moment, kiedy one się pojawiły w jednym z sieciowych sklepów. Były bardzo popularne i mi się po prostu zamarzyły. Też chodziło troszkę o koszty, ponieważ od razu chciałam mieć całą armię, więc po prostu wymyśliłam, że je sobie uszyję - wspominała.

Własnoręczne tworzenie krasnali

Zawsze jej się marzył ciepły dom. Chciała mieć dużo firanek, zasłon i obrusów. Ciężko było jednak dopasować jej życzenia oraz pragnienia do tego, co ktoś dla niej robił, więc zaczęła sama się uczyć fachu.

- To tak naprawdę była metoda prób i błędów . Szyłam pięć czapeczek, z których cztery były złe. Piąta się udała i z tego zrobiłam sobie szablon - opowiadała była księgowa.

Na początku szyła wyłącznie dla znajomych. Z biegiem czasu zachęcili ją do tego, żeby swoje dzieła pokazała innym. Szybko zaczęła zdobywać zamówienia z całego świata - jej krasnale witają gości, stojąc przed domami czy leżąc na szafkach... W ciągu roku szyje ich około 200 sztuk.

- Szczerze mówiąc nie wiem, jak ja to zrobiłam, że one gdzieś tak daleko jeżdżą , bo ja sobie po prostu siedzę i wymyślam te moje krasnoludki - mówiła artystka w naszym programie.

Często dostaje od ludzi zdjęcia, gdzie jej krasnal będzie stał. Na tej podstawie dobiera kolory i wyobraża sobie, jak będzie wyglądał w danym miejscu.

- One są po prostu takim elementem powrotu do dzieciństwa. (...) To jest też dla mnie ważne, że te krasnale to nie tylko takie bezosobowe, bezwartościowe przedmioty, które tylko dekorują - dodała Anna Kiełtyka.

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Autor: Sabina Zięba

Reporter: Izabela Kaczyńska

podziel się:

Pozostałe wiadomości