Szkoła bez ocen i prac domowych?

W studiu Dzień Dobry TVN gościliśmy Marcina Stiburskiego, który jest autorem koncepcji "Szkołą minimalna". Według niej w szkole nie byłoby ocen, prac domowych, kartkówek, obowiązkowych lektur. Skąd taki pomysł? Czy szkoła bez ocen to dobry pomysł?

Szkoła bez ocen? Szkoła bez prac domowych? Szkoła bez kartkówek i obowiązkowych lektur? Brzmi jak sen, ale koncepcja „Szkoły minimalnej” stworzona przez Marcina Stiburskiego staje się coraz bardziej popularna i coraz bardziej możliwa w realizacji. Czy to możliwe, że w najbliższym czasie zacznie funkcjonować w Polsce?

Jak powstał pomysł „Szkoły minimalnej”? Czym jest „Szkoła minimalna”?

Koncepcja „Szkoły minimalnej” pojawiła się w głowie nauczyciela fizyki Marcina Stiburskiego przypadkowo. W studiu „Dzień Dobry TVN” mówił że, kiedy dostał ofertę objęcia wakatu nauczyciela w szkole, zdecydował się podjąć to wyzwanie. Podczas pierwszej lekcji, zwrócił uwagę na to, że dzieci się go bały i były zdenerwowane, kiedy musiały odpowiedzieć na jego pytanie. Wtedy Stiburski stwierdził, że nie chce być przyczyną stresu swoich uczniów. To skłoniło go do zamieszczenia w sieci postu o pomyśle stworzenia „Szkoły minimalnej” – o tym, żeby zminimalizować w szkole ciągłą gonitwę i stres. Post opublikowany na Facebooku spotkał się z ogromnym odzewem – został polubiony ponad 16 tysięcy razy oraz udostępniony przez taką samą liczbę internautów.

Co powinno się zmienić w szkole?

Zdaniem Marcina Stiburskiego, aby „Szkoła minimalna” stała się rzeczywistością, należy zacząć od zmiany podstawy programowej i zmniejszenia jej do około 10 procent. Nie każde zagadnienie jest na tyle istotne, żeby sprawdzać jego dokładną znajomość.

Na przykład kanon lektur powinien ulec zmianie. Zdaniem Stiburskiego, dzieci powinny wyrobić w sobie nawyk czytania i interpretowania tekstów, jednak „sztywno” ustalone lektury nie są do tego potrzebne. Uczeń sam powinien dokonywać wyboru i czytać wybrane przez siebie lektury, a nie wszystkie po kolei.

Kolejnym punktem do zmiany miałaby być częstotliwość wystawiania ocen. Zdaniem Stiburskiego, wystarczą dwie oceny – ocena na półrocze i ocena na koniec roku. Zbędne są oceny cząstkowe wystawiane w trakcie trwania każdego semestru ze wszystkich przedmiotów. Stiburski uważa, że średnia ocen powinna być liczona tylko z przedmiotów, które są dla dziecka w danej klasie wiodące. To sprawiłoby, że dziecko mogłoby się skupić na nauce tych przedmiotów, którymi się interesuje i które przydadzą mu się w dalszej edukacji, a następnie w pracy. Jeśli na przykład dziecko uczy się w klasie o profilu matematyczno-fizycznym, na matematyce i fizyce powinno skupić się przede wszystkim.

„Bulimia informacji” w normalnej szkole. W czym jest lepsza „Szkoła minimalna”?

Zdaniem Stiburskiego, dzieci w szkole skupiają się na uzyskaniu jak najlepszej średniej, a na drugie miejsce spada zdobywanie wiedzy. Cierpią potem na tzw. „bulimię informacji” – zdobywają wiedzę, ale szybko zapominają o tym czego się nauczyli i automatycznie tej wiedzy się pozbywają. To nie jest tak, że to same dzieci wypracowują w sobie ten nawyk. Winą powinno obarczyć się za to zły system szkolny (m.in. walka szkół w rankingach), ale również rodziców, którzy wywierają na swoich dzieciach presję.

Ministerstwo Edukacji – jak ma stosunek do idei „Szkoły minimalnej”?

Pomysł nie jest na razie w pełni gotowy i wymaga wielu zmian. Stiburski wysłał swój list ze wstępnymi założeniami „Szkoły minimalnej” za pomocą platformy ePUAP do kuratorium i Ministerstwa Edukacji i teraz czeka na odpowiedź. Myślicie, że pomysł „Szkoły minimalnej” spotka się z przychylnością ze strony rządu?

Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN

Źródło: Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości