Szczepionka oksfordzka. "Starsi Brytyjczycy chcą się nią szczepić. To taki lokalny patriotyzm"

Dzień Dobry TVN
Szczepionka opracowana przez naukowców z Oksfordu i firmę AstraZeneca to jedna z kilku zatwierdzonych i dopuszczonych do użytku szczepionek, które mają powstrzymać pandemię koronawirusa SARS-CoV-2. Jak powstała szczepionka? Czym różni się od innych? O tym wszystkim z wirusolożką Emilią Cecylią Skirmuntt rozmawiała Anna Senkara.

Szczepionka oksfordzka - jak działa?

Pracę nad szczepionkę przeciwko COVID-19 prowadzi ponad setka firm farmaceutycznych czy odrodków badawczych. Opracowania antidotum podjęli się także naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie. Jednak stworzona przez nich szczepionka różni się od tych, które jako pierwsze trafiły na rynek.

- Pozostałe szczepionki wykorzystują technologię mRNA. Zawierają one jeden gen wirusa opakowany w lipidową otoczkę. Następnie w komórce mięśniowej jest on przekształcany w sygnał dla układu immunologicznego. Dzięki temu wykształcamy odpowiedź i pamięć immunologiczną - tłumaczyła Emilia Cecylia Skirmuntt, wirusolożka.

Do opracowania tzw. szczepionki oksfordzkiej wykorzystano adenowirus szympański. Nie może on replikować w komórkach ludzkich, ale może przenosić informację genetyczną koronawirusa.

- W tym przypadku, jako wektor wykorzystujemy wirusa, a w przypadku technologi mRNA stosuje się tylko cząsteczkę mRNA - dodała specjalistka.

Szczepienia przeciwko COVID-19 w Wielkiej Brytanii

Wielka Brytania to jeden z tych krajów, w których pacjentów z COVID-19 przybywa w zastraszającym tempie. Szacuje się, że co 30 sekund ktoś zgłasza się do szpitala z powodu objawów typowych dla infekcji wywołanej przez koronawirusa SARS-CoV-2. Na szczęście, mimo fatalnej sytuacji Brytyjczykom udaje się bardzo sprawnie i szybko szczepić obywateli. Co 60 sekund antidotum na COVID-19 otrzymuje aż 140 osób.

- Mamy bardzo duże szanse, aby do połowy lutego zaszczepić 15 mln osób - mówiła wirusolożka.

Choć szczepienia idą niezwykle szybko, to nie obyło się bez kontrowersji. Choć izraelski rząd donosił, że odporność po pierwszej dawce nie jest tak silna, jak zakładano, brytyjskie władze zdecydowały odroczyć czas podania drugiej dawki szczepionki. Zamiast po trzech tygodniach zostanie ona podana po 12 tygodniach. Czy to dobre rozwiązanie?

- Ta decyzja mogła być podyktowana dobrymi przesłankami. Nawet po tej pierwszej dawce jest jakaś odporność. Owszem, jak zauważył Izrael wynosi ona 33 proc., w przeciwieństwie do tego, co mówił producent - szczepionka miała dawać odporność powyżej 80 proc. Musimy też pamiętać, że testy kliniczne nie zawsze odzwierciedlają rzeczywistość. Zazwyczaj biorą w nich udział osoby młode, a Izrael rozpoczął od szczepienia osób starszych i z grupy ryzyka. Dlatego ta odporność po szczepieniu zawsze będzie niższa - dodała.

Od pewnego czasu mówi się też bardzo dużo o mutacjach koronawirusa, czy trzeba się ich bać i czy samo słowo mutacja jest w tym przypadku użyte prawidłowo?

- Nie, nie jest. Wirusy mutują cały czas. Teraz jednak możemy mówić o wariantach - tłumaczyła specjalistka.

Czy to oznacza, że wirus już z nami zostanie?

- To może pójść w każdą stronę, ale mamy już szczepionki i dalej pracujemy nad lekami, które będą nas chroniły - dodała Emilia Cecylia Skirmuntt.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Zobacz także:

Dwaj bracia potrzebują nowych serc. "Nam żadne pieniądze świata nie pomogą"

Ginekolog o szczepieniach przeciw COVID-19 dla ciężarnych

Polska zniosła obowiązek kwarantanny. Trzeba spełnić tylko jeden warunek

Autor: Katarzyna Oleksik

Reporter: Anna Senkara

podziel się:

Pozostałe wiadomości